Jest Słowakiem, który pokochał Polskę ze względów prywatnych i zawodowych. W Warszawie zatrzymał się na dłużej w 1995 r., by móc pracować jako asystent Andrzeja Kreutza-Majewskiego. Uznał go za swojego mistrza w dziedzinie scenografii. Kilka lat później spotkał Mariusza Trelińskiego, który do dziś jest jego najważniejszym partnerem zawodowym.

Od 1999 r. stworzyli razem 14 spektakli: od „Madame Butterfly" do „Turandot". Piętnasty – „Latający Holender" – już powstaje. Boris Kudlićka pracuje też z innymi realizatorami w operach Hamburga, Frankfurtu, Berlina czy w teatrach dramatycznych. Jeden z ostatnich projektów scenograficznych powstał dla Kanagawa Arts Theatre w Jokohamie.

Album „Boris Kudlićka volume 1", wydany przez Film Europa Medi Company i Teatr  Wielki – Opera Narodowa, jest kroniką jego dokonań, ale i czymś więcej. Na zdjęciach świetnie uchwycono pomysły scenografa, ale obejrzenie zestawu fotogramów na przykład z „Don Giovanniego" uświadamia, że nie jest on artystą, który jedynie zabudowuje sceniczną przestrzeń. On współtworzy dramaturgię spektaklu, jego scenografia jest jej kolejnym bohaterem, wchodzącym w relacje z pozostałymi postaciami.

Tę umiejętność Borisa Kudlićki widz rzadko dostrzega podczas przedstawienia na żywo, bo bardziej liczą się wówczas muzyka i śpiew. Dlatego teraz przypomnienie sobie jego realizacji jest odkrywaniem nowej wartości w zapamiętanym spektaklach. Artysta zaś wprowadza nas w swój świat, bo ujawnia również szkice, które pokazują, jak dochodzi do konkretnych rozwiązań.

Album zatytułowany „Volume 1" sugeruje, że będą następne tomy. Już warto na nie czekać, tym bardziej że muszą je poprzedzić nowe przedstawienia ze scenografią Borisa Kudlićki.