Nie jestem psem na łańcuchu

Nie lubi być określana. Nie przejmuje się zarzutami, że jest nieodpowiedzialną matką. I wszystkim kobietom chciałaby powiedzieć: „Nie dawajcie się”. O tym Agnieszce Wiśniewskiej z Krytyki Politycznej opowiada reżyserka Małgorzata Szumowska

Publikacja: 26.05.2012 01:01

Małgorzata Szumowska

Małgorzata Szumowska

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Red

Wywiad - opublikowany w "Przekroju" - jest fragmentem książki „Szumowska. Kino to szkoła przetrwania", która ukazała się nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej

Mówiłaś, że w Polsce jesteś feministką, a za granicą nie.

– Trudno mi powiedzieć. Pewnie tak. Jestem wręcz natural born feministką. Czytałam kiedyś tekst Magdaleny Środy na temat kursów samoobrony dla kobiet. Pokazywano tam kobietom, że one też mogą uderzyć. Środa pisała o wyzwoleniu agresji, o czymś, co zostało kobietom odebrane. Dopiero gdy przeczytałam ten tekst, uświadomiłam sobie, że ja nigdy nie miałam takiego problemu. Środa musiała chodzić na specjalny kurs, żeby uderzyć, a ja od dziecka biłam, potwornie tłukłam chłopaków, dziewczyny. Jak ktoś mnie zaczepi na ulicy, to nie boję się zaatakować.

Jestem feministką, ale nie lubię – jak już nieraz wspominałam – być przyporządkowywana do jakieś grupy. Nie mogłabym nawet być członkiem Krytyki Politycznej, bo to człowieka wyraźnie określa. Nienawidzę takiego określania.

A dyskryminację kobiet widzisz?

– W Polsce bardzo, za granicą mniej. U nas wkurza mnie, że kobieta jest przywiązana do rodziny jak pies na łańcuchu, a facet nie ma w domu żadnych obowiązków. Oczywiście podpisałam się pod ustawą o parytetach itd.

Wkurza cię wizerunek matki Polki.

– Kobiety w ciąży są traktowane jak jakieś święte w pogańskich plemionach bądź po prostu byle jak. Brak balansu.

Stan błogosławiony.

– Weź przestań (śmiech). Faceci im mówią, jak mają rodzić – czy cesarskie cięcie, czy nie. Potem wszyscy im mówią, jak dzieci wychowywać – czy karmić piersią, czy nie, jak długo. Niektóre kobiety chcą karmić piersią, inne nie, a facet staje nad głową i mówi: „Masz karmić do szóstego miesiąca, bo jak nie będziesz, to dziecku spadnie odporność". Oczywiście nic go nie obchodzi zdanie kobiety.

We Francji jest inaczej?

– Tam najbardziej rzuca mi się w oczy traktowanie kobiet jak obiektów seksualnych. Mężczyźni patrzą na ciebie tak, jakbyś składała się tylko z tyłka i cycków. Ale pod względem macierzyństwa, samodzielnych decyzji i tym podobnych mają znacznie lepiej.

No tak, na studiach dostawałaś lepsze stopnie za ładne nogi i wtedy ci to nie przeszkadzało?

– A teraz przeszkadza mi wszędzie – w reklamach, w serialach, w pracy. Środowisko filmowe pod względem postrzegania kobiet jako obiektów seksualnych niczym się nie różni od reszty świata. Niestety. Nigdy nie uważałam się za osobę atrakcyjną i nigdy się tym nie przejmowałam, natomiast zarzuty, że było mi łatwiej zrobić karierę, bo jestem ładna, słyszałam nieraz. Ale samym wyglądem filmu nie zrobisz.

Nie wchodzisz czasem w taką napisaną przez społeczeństwo rolę ładnej laski?

– Zależy od dnia. Czasem będę się podśmiewała, a czasem powiem od razu: „Spierdalaj!".

Drażni cię seksizm, ale wchodzisz w takie gierki i w rolę słodkiej idiotki?

– Wkurza mnie, że kobiety na to pozwalają. Chciałabym nimi potrząsnąć i powiedzieć: „Nie dawajcie się". Ze mną to inna sprawa. Ja mogę stawiać granice, robię, co chcę, sama decyduję, bawię się czasem konwencją, jak reżyser.

Może one też.

– Większość kobiet, które znam, siłę czerpie z obecności faceta, ja nie. Nie liczę na mężczyzn, liczę na siebie. Mogę sobie poflirtować, bo nic nikomu nie daję, chyba że osobie, z którą jestem.

Wspomniałaś, że świat filmu niczym nie różni się od innych dziedzin życia. Rzeczywiście jest

w nim równie mało kobiet. Czy reżyseria to męski zawód?

– Reżyseria to nie jest zawód przyjazny kobietom. Trzeba być bezwzględnym, trzeba pić wódkę.

Ciekawe, że o tej wódce mówi też często Agnieszka Holland.

– Nie można się nad sobą rozczulać. Dziewczyny z mojego roku wszystkie się wykruszyły. Płakały przy realizacji etiudy. Nie ich wina, jasna sprawa, tylko uwarunkowań społecznych, ale nie wytrzymały tego tempa. Plan filmowy wygląda jak manewry wojskowe – ekipa chodzi w militarnych ciuchach, klnie. Trzeba być twardą, żeby przetrwać te manewry..., no i ta wódka. Trzeba być twardą, żeby za szybko nie paść.

Myślałam, że dziś jest łatwiej. Opowieści Holland to jednak historie sprzed 30 lat.

– Niby różnice płciowe się zacierają. Na ulicy trudno odróżnić chłopaka od dziewczyny. Upodabniamy się nie tylko fizycznie, ale też mentalnie. Faceci stają się kobiecy, kobiety męskie. Z czasem kobiety zaczną dominować w świecie.

?

– Są mniej głupio ambitne, mają siłę. Też siłę natury. Fascynuje mnie to, że kobiety są tak blisko natury. Feministkom się to pewno nie spodoba (śmiech). Fascynuje mnie seksualność kobiet, to, że miesiączkują, że mają piersi i w nich mogą mieć mleko, że rodzą dzieci.Magiczne. Niekoniecznie muszą z tego korzystać, to ich wolna wola, ale gdy spotykam naprawdę silną, wyzwoloną kobietę, nieważne w jakim wieku, to mnie fascynuje. Kobiety są ciekawsze od facetów, lecz bardzo stłumione społecznie rolami matek, kochanek, żon, nie mają czegoś swojego, oddają się.

Poród był dla ciebie przeżyciem magicznym?

– Tak. Chciałam mieć dziecko, ale nie zwracałam jakieś szczególnej uwagi na to, że jestem w ciąży. Do końca pracowałam, nie oszczędzałam się. Zaszłam w ciążę po śmierci rodziców. To był szczególny moment w życiu. Do siódmego miesiąca nic nie było po mnie widać i nikt o mojej ciąży nie wiedział. Jestem przeciwna robieniu z ciąży wielkiego zbiorowego przeżycia. Pobyt w szpitalu wspominam źle. Moje koleżanki miały dziesięć razy gorzej niż ja, bo ja miałam to nieźle pozałatwiane. I wiem, że to niesprawiedliwość społeczna, ale takie jest życie. Chciałam mieć w szpitalu salę jedynkę i miałam. Ale co z tego? Co ciekawe, najgorzej wspominam pielęgniarki pracujące na oddziale, miałam wrażenie, że traktują te, które pierwszy raz rodziły, jak traktuje się „koty" w wojsku. Miałam poczucie, że mnie upokarzają, a ja leżałam i byłam przecież bardzo słaba.

I co zrobiłaś?

– Powiedziałam po pierwszym dniu, że wychodzę. Chciałam iść do domu. Dowiedziałam się od kogoś, kto był na dyżurze, że jestem nieodpowiedzialną wariatką, że mogę zrobić dziecku krzywdę. Zadzwoniłam do koleżanki, lekarki od noworodków, porozmawiałam, wyjaśniłyśmy sobie wszystko, ona powiedziała, że jej zdaniem mogę wyjść na własne życzenie. Podpisałam papiery, że biorę odpowiedzialność za dziecko i z dziką satysfakcją zabraliśmy z partnerem Maćka do domu. A w domu zapaliłam papierosa, napiłam się wina i wkurzyłam się, że mi brzuch nie zszedł, bo myślałam, że zejdzie. I, o dziwo, to był najpiękniejszy tydzień, choć wszyscy mówią, że pierwszy tydzień z noworodkiem to koszmar. Straciłam rodziców i teraz znów miałam kogoś bliskiego. Jasne, że czułam się średnio, potrzebowałam rekonwalescencji, ale miałam kogoś, kto był cały czas przy mnie. Mój facet pojechał kupić jakieś rzeczy dla dziecka, bo nic nie mieliśmy. Koleżanki radziły mi, że coś trzeba kupić, a ja z przekory nie słuchałam tych podpowiedzi.

Co jeszcze doradzały koleżanki?

– Czym karmić dziecko. I żeby się za dużo nie ruszać, żeby dużo jeść, nie ćwiczyć i coś o kolorze jeszcze mówiły... I żeby nie otwierać okien, bo przeciąg. Przeciąg był cały czas, a Maciek nie choruje, ma sześć lat i nawet antybiotyku nie dostał nigdy. Zahartowany.

Kupujesz synowi lalki?

– Oczywiście.

A samochody?

– Samochody też. I pytam go, czy jest homo- czy heteroseksualny. Mówi, że jeszcze nie wie. Mam tylko nadzieję, że nie będzie nawalonym testosteronem nastolatkiem, który jest chamski w stosunku do matki. Po porodzie do razu wróciłaś do pracy? – Tak. Trzy tygodnie po nim stałam na planie filmu. Lekarz powiedział mi, że to nieodpowiedzialne, bo stracę pokarm, i muszę dużo odpoczywać. A my po planie braliśmy rowery i jechaliśmy na Kazimierz. Z Maćkiem. Braliśmy go wszędzie. Do drugiej siedzieliśmy na mieście. Ludzie krzyczeli, że to skandal, że z dziećmi to się w domu siedzi, a nie po knajpach ciąga. Dzieci nigdzie najlepiej nie brać. Najlepiej niech matka siedzi w domu zamknięta trzy lata. Kiedy byłam we Włoszech, to wszędzie w knajpach były dzieci, nawet o drugiej w nocy, spały sobie w wózkach.

Matki w Polsce siedzą z dziećmi w domach.

– Wiem. Uważają, że to ich obowiązek. Nawet wykształcone, niby-nowoczesne kobiety z mojego środowiska tak robią. W sumie niewiele jest miejsc, gdzie można wyjść z dzieckiem. Teraz przynajmniej nie pali się w knajpach, ale kącików dla dzieci, zabawek nie ma.

W Nowym Wspaniałym Świecie są.

– W Warszawie jest z tym coraz lepiej. Można też chodzić do kogoś do domu. Ja przychodzę do znajomych z dzieckiem, siedzimy do jedenastej, dwunastej, dzieci się bawią, jeśli zasną, to uśpione wrzucam do taksy. Moi znajomi zazwyczaj nie idą na ósmą do pracy, więc dziecko nie musi o dwudziestej pierwszej spać w swoim łóżku. Może spać na kanapie u znajomych. Może będzie to dla niego urozmaicenie.

Ja zasypiałam na stole bilardowym w klubie, który prowadziła moja mama.

– I wyszłaś na ludzi. Nie wiem, czemu matki myślą, że muszą spędzić trzy lata w domu, że dziecko jest najważniejsze, ważniejsze od partnera, od nich. To błąd. Dziecko zaczyna męczyć matkę, bo ta spędza czas tylko z nim, staje się sfrustrowana, nerwowa. Niszczy się relacja z partnerem, bo dziecko jest od niego ważniejsze, od niego i od niej samej. Spędzam miesiąc w Paryżu i żyję tam jak studentka, bo kończę montaż filmu. Maciek zostaje z tatą. Po powrocie przyzwyczajenie się do dziecka zajmuje mi chwilę. I to jest normalne.Nie wyobrażam sobie, że jestem cały czas z dzieckiem i tylko z nim.

Wywiad opublikowany w tygodniku "Przekrój",

kwiecień 2012

Wywiad - opublikowany w "Przekroju" - jest fragmentem książki „Szumowska. Kino to szkoła przetrwania", która ukazała się nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej

Mówiłaś, że w Polsce jesteś feministką, a za granicą nie.

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla