Nowe smaki muzyki portorykańskiej

Wybitny młody saksofonista i aranżer odkrywa nowe jazzowe uroki bolera i salsy

Publikacja: 22.07.2012 16:00

Nowe smaki muzyki portorykańskiej

Foto: Uważam Rze

Miguel Zenón


Alma Adentro. The Puerto Rican Songbook


Marsalis Music/Universal

Jedną z największych atrakcji tegorocznego festiwalu Warsaw Summer Jazz Days – obok popisów The Bad Plus z Joshuą Redmanem oraz Joe Lovano & Douglas Quintet – był  zeszłotygodniowy występ kwartetu Miguela Zenóna w postindustrialnym stołecznym centrum Soho Factory.

Lider, wybitnie uzdolniony saksofonista altowy młodego pokolenia, szkolił się w bostońskiej Berklee School of Music i renomowanej Manhattan School of Music, a doświadczenia zdobywał w zespołach Charliego Hadena, Branforda Marsalisa, Davida Sancheza oraz w The Village Vanguard Orchestra i The Mingus Big Band. To dziś całkowicie samodzielna, nader oryginalna osobowość artystyczna. Warto ją poznać bliżej.

Pochodzi z Portoryko i od dawna z zamiłowaniem sięga do kulturowej tradycji tego stowarzyszonego z USA kraju. A ta jest bardzo bogata. Na płycie „Jibaro" z 2004 r. Zenón podjął fascynujący dialog z tytułowym lokalnym gatunkiem muzycznym, podobnie jak zrobił to z inną odmianą w wydanym w 2009 r. albumie „Esta Plena". Teraz zabrał się za popularny repertuar z portorykańskiej wersji bolera i salsy, znacznie różniącej  się  od tej, jaka funkcjonuje np. na Kubie, w Meksyku czy w latynoskich enklawach USA.

Otóż to. Amerykanie szczycą się swoją Great American Songbook z legendarnymi przebojami George'a Gershwina, Cole'a Portera, Irvinga Berlina. Wzorem tej kolekcji funkcjonuje Puerto Rican Songbook ze znanymi nie tylko w świecie karaibskim hitami Rafaela Hernandeza (1892–1965), Pedro Floresa (1894–1979), Sylwii Rexach (1921–1961)  oraz słynnego w swoim regionie kompozytora i śpiewaka Bobby'ego Capó (1922–1989).

Zenón do tej, wciąż będącej w obiegu, materii rozrywkowej podchodzi z szacunkiem, ale i twórczą ironią.  Podobną do tej, z jaką do interpretacyjnej rutyny tradycyjnego argentyńskiego tanga podchodził Astor Piazzolla. Przesuwa akcenty i ekspresję, świetnie operuje pauzą. Pozwala mu to z wietrzejących szybko  starych szlagierów wydobyć zupełnie nową energię. Posłuchajcie, jak działa to w „Perfume de gardenias", „Olas  y Arenas", „Perdón" czy temacie tytułowym. Efekt super!

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem