TR Warszawa (wcześniej funkcjonujący pod nazwą Teatr Rozmaitości) był przez lata miejscem wspólnej pracy Grzegorza Jarzyny i Krzysztofa Warlikowskiego oraz inkubatorem nowej wrażliwości. Kolejne premiery obu liderów w latach 1999–2008 konsekwentnie testowały rewolucyjną estetykę, brawurowo sięgały po tematy tabu, fundując widzom zbawienny szok poznawczy. A my siedzieliśmy na tych spektaklach jak w czyśćcu. Poddawano nas barbarzyńskim torturom, zrywano nam łuski z oczu. Wszystko działo się pierwszy raz, a aktorki, które Jarzyna i Warlikowski ściągnęli do swojego teatru, były zawsze na pierwszej linii walki. Najważniejsze z nich – Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska i Danuta Stenka – stały się ikonami zmian w całym nowym polskim teatrze. Były to już osobowościowo i warsztatowo zupełnie inne artystki niż te, które można było oglądać na naszych scenach jeszcze dekadę wcześniej. Kładły się – niczym zdesperowane pacjentki – na teatralnych stołach operacyjnych i mówiły: „Proszę operować, pozwalam!".
Przyjście
Przed „rewolucją Rozmaitości" teatr miał polskim aktorkom do zaoferowania prawie wyłącznie emploi podlotka i pensjonarki, sceny zapełniały ochocze 20-latki, dzielne matrony i gderające starowinki. Aktorki od Jarzyny i Warlikowskiego (Cielecka i Ostaszewska są z rocznika '72, Stenka – '61) kazały patrzeć na siebie inaczej. Reprezentowały kobiety 30-letnie. Niezależne, wyzwolone, ale i świadome swoich ograniczeń, neuroz, uwikłań i słabości. Ich kobiecość nie była agresywna ani feministyczna. Polegała raczej na gotowości do transformacji. – Mogę być każdą, jeśli tylko dzięki temu dowiem się czegoś o sobie – deklarowały widzom i reżyserom. To dojrzałość, pozorna stabilizacja, równowaga ciała i umysłu, a nie okres wchodzenia w dorosłe życie miał dla nich posmak eksperymentu. Obyczajowy przełom w ich myśleniu polegał także na tym, że grane przez nich postaci, a także one jako kobiety aktorki, zostały zdjęte z piedestału. Bohaterki Cieleckiej, Ostaszewskiej i Stenki próbowały być samodzielne wobec męskiego porządku, nieuwikłane w przyziemne obowiązki, rodzinę i ojczyznę. To już nie były kobiety w sytuacji społecznej, ale intymnej: w rozmowie ze swoim ciałem, ciekawe własnej świadomości. Sięgały po ostre środki, nie bały się nagości, oszpecenia, emocji ekstremalnych.
Przyszły do Rozmaitości z różnych światów. Cielecką i Ostaszewską wyłuskał Jarzyna jeszcze na studiach w krakowskiej PWST. Ostaszewska za swojego pierwszego mistrza uważała Krystiana Lupę, Cielecka przeszła także filmową tresurę u Barbary Sas w filmie „Pokuszenie". Stenka – starsza od nich o 10 lat – uczyła się teatru u Cywińskiej i Nyczaka. Warlikowski odkrył ją w Teatrze Dramatycznym w „Elektrze" i „Poskromieniu złośnicy". Oczywiście Jarzyna i Warlikowski mimo zbliżonej linii programowej uprawiali różne teatry, oczekiwali od swoich aktorek odmiennej obecności scenicznej. Obaj jednak umieli dostrzec to nieuchwytne coś, podkręcić naturalną charyzmę, wydobywać z aktorki pokłady emocji nieuświadomionych.
Tajemnice
Kobieta w teatrze Jarzyny zawsze była zagadką. Czasem egzotycznym kwiatem, czasem szamocącym się zwierzątkiem. Grając u niego, Cielecka, Ostaszewska i Stenka uwypuklały napięcie między kobiecym wnętrzem i zewnętrzem. Zbliżenie oznaczało poznanie, o ile kobieta dała się schwycić i chciała się poddać (Ellinor Ostaszewskiej w „Bziku tropikalnym", Nastazja Filipowna Cieleckiej w „Księciu Myszkinie", Żona Stenki w sztuce „T.E.O.R.E.M.A.T."). A pamiętacie „Magnetyzm serca" Jarzyny, stareńkiego Fredrę po obyczajowym i estetycznym tuningu? Klara Cieleckiej i Aniela Ostaszewskiej scena po scenie wydobywały się z gorsetu konwencji, wiersza i języka. Wydawało się, że nikt tych dziewcząt nie powstrzyma, że nas zeżrą, prześcigną, zagłuszą. W innym spektaklu Jarzyny – „Bashu", granym w zrujnowanej drukarni na Marszałkowskiej – Danuta Stenka siedziała na eleganckiej kanapie tuż nad otchłanią. Nerwowo reagowała na industrialne dźwięki, wypowiadając monolog współczesnej Medei, która zabijając syna, ukarała obojętność mężczyzny, mściła się za jego cichą radość, że wykręcił się od odpowiedzialności za dziecko. Rola Stenki nie była oparta na zdumieniu, jakiezło siedzi w człowieku, tylko na chęci ukojenia za wszelką cenę.