Wyjątkowo męskie książki pani wyszły. Szczególnie jak na pisarkę, która uchodzi za feministyczną.
Sylwia Chutnik:
Aktualizacja: 13.11.2012 01:38 Publikacja: 12.11.2012 17:26
Foto: materiały prasowe
Wyjątkowo męskie książki pani wyszły. Szczególnie jak na pisarkę, która uchodzi za feministyczną.
Sylwia Chutnik:
To próby opisania świata równoległego do tego, który zna większość z nas. Trochę tajemniczego, nocnego, o którym mamy więcej fantazji niż realnej informacji. Potocznie jest zwany półświatkiem. Brzmi groźnie, ale dla pisarza jest bezcenny, bo pozwala snuć ciekawe opowieści. „Cwaniary" to współczesna powieść łotrzykowska. Cztery kobiety wymierzają sprawiedliwość na własną rękę. Brutalni mężowie i chciwi czynszownicy muszą się mieć na baczności. „Proszę wejść" to osobista relacja z półrocznych warsztatów literackich, jakie prowadziłam z Mikołajem Długoszem w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej.
Zawsze myślałem, że literatura kobiet nie chce mieć nic wspólnego z naładowanym testosteronem światem facetów, woli tworzyć narrację o kobietach. Coś się zmieniło?
To nie tak, że mamy swój dom nad rozlewiskiem i niczego więcej nam nie trzeba. A mój dziadek, któremu dedykuję tę książkę, nauczył mnie miłości do Warszawy na książkach Grzesiuka, Wiecha, Nowakowskiego, Tyrmanda. Byłam wychowana na wszystkich balladach o Czarnej Mańce czy Antku Cwaniaku. Jestem dziewczyną, która próbuje się znaleźć w świecie męskich opowieści. W świecie, gdzie honor, Bóg, charakterność, są niepodważalnymi zasadami, za którymi często kryją się chamskie bójki. „Cwaniary" to zabawa, co by się stało, gdyby przepisać te męskie gierki miejskie na język kobiecy. Stąd jedna z bohaterek jest w ciąży. Inna prowadzi solarium, trzecia zachorowała na raka piersi. Powinny robić inne rzeczy, niż się lać po nocach.
Ale dlaczego to robią?
Przecież polska kultura nie ma silnych bohaterek literackich, z którymi można by się identyfikować, o których moglibyśmy powiedzieć: to są nasze autorytety. Chciałybyśmy być jak one, mieć je jak na znaczku, koszulce... „Cwaniary" to próba stworzenia nieoczywistych, wyrazistych bohaterek, z którymi można się utożsamić. Zawsze chciałam być Shosaną Dreyfus z „Bękartów wojny".
Pani Warszawę zaludniają dziewczyny niczym z „Kill Bill" Tarantino, Łukasz Orbitowski w „Widmach" nie wywołuje powstania, a Igor Ostachowicz urządza horror „Noc żywych Żydów". Pisarze są zmęczeni rzeczywistością?
Jako kulturoznawczyni mogę powiedzieć: mamy okropne czasy, poszukujemy swojego małego świata, a jak go nie ma w rzeczywistości, sami go tworzymy, choćby w wyobraźni. A jako pisarka mówię: nie ma realki, skończyła się. „Lalka" też już była. Wszystko, co piszę, jest zawieszone między fikcją a faktem. W pierwszej powieści „Kieszonkowy atlas kobiet", mimo że mocno opierałam się na historii Warszawy, to wprowadzałam element magiczny albo groteskowy, który łamał narrację reportażową czy społeczną. Mam swoją wyobraźnię i nie zawaham się jej użyć. Prowadzę Fundację MaMa, robię poważne akcje na rzecz praw pracowniczych, udzielam porad prawnych, psychologicznych dla kobiet i jak bym miała rypsnąć klasyczny reportaż z więzienia, chyba skończyłabym w Tworkach.
Po co szła pani na Rakowiecką?
Kiedy zaczynam w Fundacji projekt, wiemy do czego dążę, mam cel, rezultat. A na Rakowiecką poszliśmy z Mikołajem Długoszem, który jest autorem zdjęć do „Proszę wejść", na pałę. Nie wiedzieliśmy, jak to się skończy, i nie kryliśmy tego przed naszymi interlokutorami, czym byli zaniepokojeni.
Pani książka jest nie tyle o realnym więzieniu, ile o naszym wyobrażeniu tego miejsca.
Nie chciałam być Bronisławą Malinowską, która wchodzi do kraju dzikich i ma aparat badawczy, by obiektywnie opisać tamtejsze zachowania. Nie siliłam się też na reportaż interwencyjny, choć ciągnęło mnie, by stworzyć oskarżenie systemu, ale nie wyszło. Oczywiście nasłuchałam się setki opowieści o niesprawiedliwości, niegodnych warunkach odbywania kary. Ale do cholery, więzienie to nie wczasy w Ciechocinku. Ta książka jest o niemocy sztuki w takich miejscach. Współcześni artyści chętnie przyjmują rolę społeczników, pracują z wykluczonymi, chcą ich zmieniać, wspierać... Ja postawiłam sprawę jasno: wy mi dajecie swoje historie, ja wam literaturę. Bez żadnych oczekiwań, że ktoś stanie się lepszy, po odsiadce nie będzie kradł... Projekt był mało spektakularny, ale i tak na spotkaniach towarzyskich ciągle słyszałam pytanie: jak tam jest? Jacy oni są? Jak oni wyglądają? Boisz się? Paradoks polega na tym, że więzienie przy Rakowieckiej jest niemal w centrum miasta, a jednocześnie to świat równoległy, odizolowany od nas i na dodatek obarczony tysiącami naszych oczekiwań, stereotypów.
Kiedyś powiedziała pani: nie ma czasu na pisanie o pierdołach. To wciąż aktualny program?
Nie popadajmy w skrajności. Nie wystrzelę się gumką z majtek w stronę szałasu w Bieszczadach, by tam pisać, jak gotuję powidła na zimę. Co nie znaczy, że kiedy przychodzi do fundacji kobieta z dziesiątką dzieci, którą deweloper wyrzucił z kamienicy, bo chce w jej miejscu zbudować apartamentowiec, to zaczynam reportaż interwencyjny. Literatura jest egoistyczna, a ja piszę tylko to, co mi służy. W moich tekstach jest dużo społecznikostwa, zaangażowania w realne sprawy (prawa kobiet, ruch lokatorski), lecz wszystko jest podlane groteską.
Nie znoszę książek, które mają 500 stron, z czego 50 jest o tym, jak bohaterka przeszła z pokoju do drugiego. Proust był jeden. Nie interesuje mnie życie klasy średniej niczym z seriali TVN. Liczę, że książka mnie zaskoczy, wkurzy, a nie zamuli.
rozmawiał Jacek Tomczuk
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Wyjątkowo męskie książki pani wyszły. Szczególnie jak na pisarkę, która uchodzi za feministyczną.
Laureaci uhonorowani zostali najważniejszą polską nagrodą architektoniczną za całokształt twórczości. Od blisko 30 lat prowadzą Medusa Group, jedną z najbardziej znanych śląskich pracowni.
Razem z dziennikarką „Rzeczpospolitej” Małgorzatą Piwowar rozmawiamy o najgłośniejszym wydarzeniu mijającego sezonu w sztuce – o otwarciu nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
To zaproszenie do udziału w polskiej kulturze dla całej Europy. Koncert inauguracyjny 3 stycznia w Warszawie.
Zamek Królewski w Warszawie prezentuje cenną kolekcję sztuki europejskiej, pochodzącą z Narodowego Muzeum Sztuki im. Bohdana i Warwary Chanenków w Kijowie.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Wraz z Katarzyną Czajką-Kominiarczuk, twórczynią bloga Zwierz Popkulturalny, recenzentką i autorką książek o popkulturze, rozmawiamy na temat seriali. Jakie tytuły zasługują na miano produkcji roku? Na jakim etapie streamingowej rewolucji się znajdujemy?
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej” Grażyny Bastek jest publikacją unikatową. Daje wiedzę i poczucie, że warto ją zgłębiać.
Cenię historie grozy z morałem, a filmowy horror „Substancja” właśnie taki jest, i nie szkodzi, że przesłanie jest dość oczywiste.
Arabscy najeźdźcy byli zdumieni ogromem Aleksandrii, wspaniałością jej budowli, rozmiarami bram i fortyfikacji. Ujrzeli wyniosłe kolumny i imponujące obeliski, podziwiali katedrę św. Marka i latarnię Faros, która jakby unosiła się na falach
Lekceważący stosunek Geralta do mamony, odziedziczony chyba po Philipie Marlowe, jest nierealistyczny i niestosowny. Wiedźmin to bowiem niesłychanie ryzykowna profesja. Może czas pomyśleć o ubezpieczeniu?
Amerykańscy jurorzy docenili historię polskiego producenta ciężarówek.
Środowisko kultury żegna Stanisława Tyma, odbiorcy jego filmów, sztuk, felietonów nie mogą się pogodzić ze śmiercią artysty. Warto przypomnieć jego związki z naszą gazetą.
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas