Reklama
Rozwiń
Reklama

Premiera „Moby Dicka"

Premierą „Moby Dicka" Barbara Wysocka udowodniła, jak bardzo może pomóc muzyce mądra reżyseria – pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 26.06.2014 19:17 Publikacja: 26.06.2014 19:11

Niemiecki bas-baryton Ralf Lukas jako ścigający Moby Dicka kapitan Ahab

Niemiecki bas-baryton Ralf Lukas jako ścigający Moby Dicka kapitan Ahab

Foto: Krzysztof Bieliński/TW-ON

W tym, co skomponował Eugeniusz Knapik dla Opery Narodowej, jest moc i bezkres oceanu. Muzyka unosi słuchacza w świat, gdzie nie widać brzegu. Podziwiamy potęgę dźwiękowego żywiołu, ale jednocześnie fale brzmień jednostajnie kołyszą aż do znużenia.

W tej operze odnaleźć można najważniejsze cechy muzyki Eugeniusza Knapika, który chętnie odwołuje się do tradycji. Są w „Moby Dicku" echa Wagnera czy Brittena, ale i staropolski cytat z Wacława z Szamotuł. Całość jest świetnie zorkiestrowana, a dyrygent Gabriel Chmura, który umie sobie radzić z materią wielkiej symfoniki, potrafi wydobyć walory tej partytury.

Knapik jest jednak kompozytorem nastroju i refleksji, a nie konfliktów i emocjonalnych napięć, z których buduje się spektakl. Jeśli w Operze Narodowej „Moby Dick" zyskał intrygujący kształt teatralny, jest to zasługą Barbary Wysockiej. Stworzyła obrazy sugestywne, zapadające w pamięć, a przy tym integralnie złączone z muzyką.

Kompozytora oraz autora libretta Krzysztofa Koehlera w powieści Melville'a o szaleńczej pogoni kapitana Ahaba za wielkim wielorybem bardziej interesują motywy symboliczno-biblijne. Przywołują postacie proroków: Izmaela, który jako obserwator zdarzeń ma dać świadectwa prawdzie, i Jonasza, który przed boskimi nakazami usiłował schronić się na morzu.

Kto nie zna „Moby Dicka" Melvile'a, może mieć kłopoty z ogarnięciem akcji opery, tym bardziej że większość głównych wykonawców nie radzi sobie z przypisanymi im monologami. Szlachetnym wyjątkiem jest kreacja Agnieszki Rehlis, każdego wyśpiewanego przez nią słowa słucha się w napięciu.

Reklama
Reklama

W sukurs solistom i kompozytorowi na szczęście przyszła Barbara Wysocka, w swej inscenizacji świetnie łącząca to, co realne, z tym, co symboliczne. Główny element scenografii Barbary Hanickiej to olbrzymi obły kształt poruszający się na obrotowej scenie. Przywodzi na myśl statek lub brzuch wieloryba. Można ten pomysł traktować także jak metaforę kosmosu, w którym człowiek jest bezbronną drobiną.

Wysocka stworzyła spektakl o ludzkim strachu przed tym, co nieznane, a nieuniknione. Jest on przypisany każdemu z nas, dlatego bohaterem nie jest kapitan Ahab, lecz zbiorowość – marynarzy wyruszających na morze i kobiet, które zostają na brzegu.

Kiedy na scenie pojawia się tłum, spektakl ożywa dzięki pracy reżyserki, choreografa Jacka Przybyłowicza, ale także kompozytora, który ważne partie przypisał chórowi. O tym zespole Opery Narodowej pisze się zwykle zdawkowo przy okazji premier, tym razem on i jego dyrektor Bogdan Gola stali się współkreatorami spektaklu.

Jacek Marczyński

W tym, co skomponował Eugeniusz Knapik dla Opery Narodowej, jest moc i bezkres oceanu. Muzyka unosi słuchacza w świat, gdzie nie widać brzegu. Podziwiamy potęgę dźwiękowego żywiołu, ale jednocześnie fale brzmień jednostajnie kołyszą aż do znużenia.

W tej operze odnaleźć można najważniejsze cechy muzyki Eugeniusza Knapika, który chętnie odwołuje się do tradycji. Są w „Moby Dicku" echa Wagnera czy Brittena, ale i staropolski cytat z Wacława z Szamotuł. Całość jest świetnie zorkiestrowana, a dyrygent Gabriel Chmura, który umie sobie radzić z materią wielkiej symfoniki, potrafi wydobyć walory tej partytury.

Reklama
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama