Lemoniada

Twórczość Stanisława Lema wciąż fascynuje, ?a liczni fani wykazują się na „Lemoniadzie" jej znajomością - pisze Stanisław Remuszko.

Aktualizacja: 05.08.2014 13:44 Publikacja: 05.08.2014 08:05

Stanislaw Lem z deficytowym w latach 80. towarem - proszkiem do prania

Stanislaw Lem z deficytowym w latach 80. towarem - proszkiem do prania

Foto: Archiwum, Stanisław Remuszko

Red

Miłośnicy Stanisława Lema zastanawiali się swego czasu, czy coroczny test ze znajomości dzieł mistrza nazwać „Lemiadą" czy „Lemoniadą", ale ponieważ tej ostatniej nazwie życzliwie pobłogosławił sam profesor Jan Miodek, przywołując znaną skłonność do żartów i poczucie humoru pisarza – zdecydowano się na orzeźwiający cytrusowy napój.

Zobacz galerię zdjęć

Tematem „Lemoniady 2014" (to czwarta już edycja konkursu) jest powieść „Głos Pana" o pierwszej próbie kontaktu Ziemian z obcą cywilizacją.

Znany i nieznany

O twórczości Lema powiedziano już chyba wszystko, rozebrano na sztuki i prześwietlono bodaj wszystkimi literaturoznawczymi rentgenami. Jego książki wydano w ponad 30 milionach egzemplarzy i przetłumaczono na ponad 30 języków. Tylko w Wikipedii noty bibliograficzne liczą ponad 200 pozycji. Wyraźną porządkującą cezurą wydawniczą jest rok 2008, gdy w ramach „Biblioteki Gazety Wyborczej" zaczęła wychodzić znakomicie opracowana jednolita edycja 33 głównych dzieł Mistrza.

Wciąż jednak ukazują się rzeczy nieznane zachodniemu światu albo Polakom. Wprost wierzyć się nie chce, ale biblię Lema, za którą wielu uważa fundamentalną „Summę technologiae", czytelnicy anglojęzyczni dostali do ręki dopiero w zeszłym roku, czyli pół wieku po powstaniu tej wieszczej książki! Z kolei recepcji polskich odbiorców cały czas umyka (mam wrażenie) założona po śmierci Mistrza w 2006 roku i żyjąca dziś własnym życiem oficjalna strona WWW Stanisława Lema, z dziesiątkami najnowszych forumowych wątków i setkami bieżących wypowiedzi, recenzjami, analizami, konkursami, zdjęciami i filmami.

Nie potrafię ocenić, czy Stanisław Lem był genialnym pisarzem (choć krążyły plotki o jego kandydaturze do literackiego Nobla). Dla mnie, fizyka, był genialnym myślicielem, filozofem i obserwatorem świata, geniuszem podwójnym: rozumu i logiki oraz fantazji i wyobraźni – tej wyobraźni, która, podług samego Einsteina, jest ważniejsza od wiedzy.

Spośród pozostałych wybitności Lema wyróżniłbym dwie: unikatowy język (słowotwórstwo i styl) oraz wprost gigantyczny zasób wiadomości. A gdy dołożyć jeszcze charakterystyczny dla niegosceptycyzm przesycony ironią – czytelnik przy autorze czuje się czasami jak dziecko przy ojcu albo uczeń przy nauczycielu („Golem XIV", „Wizja lokalna"). Miał też jeszcze jedną cechę, bez której zapewne – nawet przy swych intelektualnych przewagach – nie osiągnąłby tego, co osiągnął: był wprost nieprawdopodobnie pracowity...

Wedle słów Mistrza (Hoghart z „Głosu Pana") chwalić można tylko z góry na dół, nie odwrotnie, toteż nigdy nie ośmieliłbym się Lema nawet komplementować. Ale przecież Mount Everest każdemu wolno podziwiać – i z dołu, i z boku, i nawet z góry z pomocą filmów i zdjęć – a my, czytelnicy, mamy stronice książek z Pirxem, Trurlem i Klapaucjuszem, Ijonem Tichym i profesorem Tarantogą oraz setkami innych postaci – jak żywych, stereo i w kolorze. Mistrz odszedł, lecz jego dzieła zostały i za 100 lat „Bajki robotów", „Cyberiada" czy „Dzienniki gwiazdowe" będą zachwycały czytelników tak samo, jak dziś zachwycają widzów pięćsetletnie obrazy Leonarda da Vinci czy freski Michała Anioła.

W domu pisarza

W połowie lat 80.  spotkał mnie największy w życiu honor (tak to odebrałem), kiedy to zaprzyjaźniony sławny Jan Józef Szczepański zawiózł nas do domu pisarza na podkrakowskich Klinach. Pamiętam podwieczorkowy tort i maliny oraz parę niezwykle upasionych łagodnych jamników, przed którymi ostrzegała zawieszona na furtce tabliczka „Groźne psy!".

W następnych latach dostojni państwo Lemowie kilkakrotnie zaszczycali nas jeszcze swą życzliwą i smaczną gościną, a Mistrz, który nadzwyczaj lubował się w przekręcaniu i wymyślaniu nazwisk (radziecki uczony „Tofilm Łysienko" albo Gruzin „Anichwili Tegonieradze") uznał, że do mnie pasowałby „agent Remuszkin". Ze wzruszeniem przechowuję zdjęcia i słynne wystukiwane na maszynie listy. Jak można było pana Lema nie kochać?

Oryginalną i adekwatną, by tak rzec, formę uczczenia mistrza wymyślono w jego rodzinnym Krakowie, gdzie na kilkuhektarowym terenie powstał jedyny w Polsce i jeden z kilku w Europie niezwykły Ogród Doświadczeń, któremu Rada Miejska uroczyście nadała imię Stanisława Lema. Za pomocą pomysłowo zaprojektowanych urządzeń każdy może tu własnoręcznie sprawdzić, jak „działa" otaczający nas fizyczny świat. Byłem, widziałem, dotykałem, kręciłem, stukałem – szczęka opada...

Finał „Lemoniady" odbędzie się właśnie tam, w krakowskim Ogrodzie, aleja Pokoju 68, w niedzielę, 7 września 2014, w samo południe. Można wygrać kolekcję 33 książek Stanisława Lema, prawdziwy teleskop astronomiczny, a ponieważ mistrz był amatorem słodyczy – dla uczestników przewidziano również mnóstwo wielkich (220 g) tabliczek wedlowskiej czekolady z orzechami. Wstęp wolny!

Co to jest Lemoniada

To konkurs ze znajomości spuścizny Stanisława Lema; każdego roku jego tematem jest inna książka pisarza. ?W obecnej edycji wybrano powieść „Głos Pana"  ?o pierwszej próbie kontaktu Ziemian z obcą cywilizacją. Konkurs jest trzyetapowy, można przystąpić do niego w każdym momencie (nawet w samym finale), choć o ostatecznej klasyfikacji decyduje suma uzyskanych punktów. Dwa etapy odbywają się drogą internetową, w każdym odpowiada się na dziesięć pytań. Etap trzeci zaplanowano na 7 września ?w Krakowie; żeby wziąć w nim udział, trzeba do 4 września wysłać e-mailem zgłoszenie. Uczestnicy trzeciego etapu odpowiedzą pisemnie na ?20 pytań. Bezpośrednio potem nastąpi ogłoszenie łącznej punktacji konkursu i nazwisk jego zwycięzców.

Organizatorem konkursu jest Muzeum Inżynierii Miejskiej ?w Krakowie, które prowadzi Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema. Szczegóły: ?www.ogroddoswiadczen.pl.

—j.m.

Miłośnicy Stanisława Lema zastanawiali się swego czasu, czy coroczny test ze znajomości dzieł mistrza nazwać „Lemiadą" czy „Lemoniadą", ale ponieważ tej ostatniej nazwie życzliwie pobłogosławił sam profesor Jan Miodek, przywołując znaną skłonność do żartów i poczucie humoru pisarza – zdecydowano się na orzeźwiający cytrusowy napój.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla