Justin Timberlake w Gdańsku

19 sierpnia na gdańskiej PGE Arena wystąpi Justin Timberlake. Zaczynał w dziecięcych programach, ale teraz ma większe ambicje - pisze Jacek Cieślak.

Publikacja: 16.08.2014 09:15

Koncert Justina Timberlake'a

Koncert Justina Timberlake'a

Foto: AFP

Patrząc na karierę Justina Timberlake'a, który jest już nie tylko wokalistą, ale i producentem oraz biznesmenem, wypada zauważyć całkiem serio, że muzycznym światem rządzi klub miłośników Myszki Miki.

Zobacz galerię zdjęć

Pocieszny zwierzak, który kojarzy się z kreskówką i gumą balonową, jest Graalem wielu dzisiejszych gwiazd. Można powiedzieć: jakie czasy – taki Graal, jakie czasy – taki mit założycielski. Oto przed wiekami wyobraźnię młodych ludzi rozpalały historie o rycerzach Okrągłego Stołu. Współcześnie zaś bohaterowie milionów zaczynali w amerykańskim programie telewizyjnym „The All New Mickey Mouse Club".

Dzieci Myszki Miki

Format wyprodukowany przez Walta Disneya królował na antenie od 1956 do 1995 roku, a wśród bohaterów ostatniej serii byli m.in. Christina Aguilera, Britney Spears i właśnie Justin Timberlake. Nie trzeba być wielkim znawcą mediów, by stwierdzić, że ci, którzy stali się bohaterami dziecięcej widowni, nie mieli większych problemów, by przyciągnąć uwagę dojrzewających wraz z nimi rówieśników. Producenci nie omieszkali skorzystać z tej okazji, a młodzi ludzie – wśród nich Justin Timberlake, też się nie opierali. Ich szanse na sukces rosły również dlatego, że dzisiejsza kultura staje się coraz bardziej infantylna.

Następnym po Klubie Myszki Miki etapem kariery Justina stał się oczywiście boysband – jeden z najbardziej utytułowanych: 'N Sync. Nastolatki miały do czynienia z kolejnym produktem fabryki sukcesu, bo Justin i chłopcy nie skrzyknęli się na podwórku jak Lennon i McCartney, tylko zdobyli popularność pod kierunkiem sprytnego impresaria Lou Pearlmana, stojącego również za sukcesami Backstreet Boys. Znany w biznesie z defraudacji 300 mln dolarów w aferze z funduszem inwestycyjnym Ponzi, prywatnie jest kuzynem Arta Garfunkela.

Justinowi z Pearlmanem szło jednak dobrze. „No Strings Attached", drugi album 'N Sync, kupiło w jeden dzień milion fanów, a w tydzień – 2,5 mln. Ostatecznie album osiągnął wynik 10 mln sprzedanych kopii, co było przepustką do występów boysbandu na Super Bowl oraz olimpiadzie. W okresie 1995–2002 grupa sprzedała łącznie 50 mln albumów na całym świecie i zasłużyła na miano maszynki do robienia pieniędzy. Nie ma żadnych wątpliwości, że mechanizm napędzany był popularnością Klubu Myszki Miki, ponieważ zespół znajdował się w tarapatach, do momentu kiedy Pearlman nie wypatrzył Justina. Ten zaś zaprosił do grupy kolegę z telewizyjnego programu – JC Chaseza. Od początku chodziło o wielkie pieniądze, ponieważ oprócz kontraktów płytowych menedżer Justina podpisywał umowy na produkcję gadżetów dla młodzieży szkolnej, a także ekskluzywne umowy z McDonald's oraz Chillis Grill's & Bar.

Pierwszy z nich stał się kanwą ponownego spotkania Justina z koleżanką z Klubu Myszki Miki, czyli Britney Spears. Wszystko układało się według przepisu, który da się w skrócie opisać: telewizja, muzyka, buły i hamburgery. Jakkolwiek by to brzmiało, na końcu była do wyjęcia duża kasa.

Nagrania i zaloty

Romans z Britney trwał jak na współczesne standardy długo – od 1999 do 2002 r. Biorąc jednak pod uwagę natłok obowiązków gwiazd – nie mieli wiele czasu na spotykanie się. Po ich związku pozostało wypuszczone do sieci nagranie, w którym Britney mówiła, że mieli „dobry seks". Takich wypowiedzi nie udzieliła już Cameron Diaz i Scarlett Johansson, z którymi Justin również, choć krócej, romansował. Ostatecznie szczęśliwą wybranką została aktorka Jessica Biel.

Jeszcze w czasie, gdy kariera 'N Sync rozwijała się z szybkością błyskawicy, Justin zakosztował roli aktora. Wystąpił w filmie Walta Disneya „Model Behavior", gdzie fani zobaczyli, jak gra modela zakochującego się przez pomyłkę w kelnerce, którą wziął za modelkę. Chodziło o odtworzenie schematu Brzydkiego Kaczątka albo Kopciuszka w dzisiejszych realiach. Po latach Lance Bass, jeden z członków boysbandu, oskarżał Justina, że już wtedy zaczął pracować na własne konto, doprowadzając zespół do powolnego rozpadu.

Wokalista stał się ważnym partnerem nawet dla megagwiazd rapu, jak Jay-Z

Koniec grupy został przesądzony, gdy Timberlake zaśpiewał solo na gali MTV Music Video Awards piosenkę „Like I Love You". Poszedł za ciosem, wydając pierwszą płytę „Justified" i chociaż sprzedaż miał słabszą niż boysband – ostatecznie płyta rozeszła się na świecie w nakładzie 7 mln egzemplarzy i została dobrze przyjęta przez media. Wokalista pokazał, że ma większe ambicje niż bycia pięknisiem dla nastolatek i firmowanie gadżetów. Dobrym posunięciem było przede wszystkim skorzystanie z pomocy przebojowej spółki producenckiej The Neptunes, w skład której wchodzi Pharrell Williams – współautor i wykonawca hitów „Get Lucky" i „Girls", a także Timbalanda, speca od aranżacji i modnych beatów. Dzięki temu Justin przestał kojarzyć się z popem, a przesunął akcent muzycznych zainteresowań na r'n'b.

– Zgarnęliśmy go z hotelu nieopodal studia i zapakowaliśmy na przejażdżkę samochodem – wspomina Chad Hugo, członek The Neptunes. – Włączyliśmy płytę z nagraniami Earth Wind & Fire, którymi był absolutnie zachwycony. Zachowywał się tak, jakby był pierwszym na świecie człowiekiem, który słyszy taką muzykę. Chciał się zmienić. Chciał nagrywać inaczej.

Inspiracjami stały się też albumy Michaela Jacksona „Off The Wall" i „Thriller". Hugo nie miał oporów, by namawiać Justina do poruszania poważniejszych tematów na kanwie niedawnego bolesnego rozstania z Britney Spears. W promocji albumu wspierała wokalistę koleżanka z Klubu Myszki Miki – Christina Aguilera. Timberlake powtarzał wszędzie, że zależy im na tym, żeby przełamać schemat gwiazd-nastolatków, z którym byli kojarzeni, i przemienić się w dojrzałych wykonawców. Ale i tak do światowych mediów przedostały się zdjęcia i migawki występu z inną gwiazdą. Podczas przerwy Super Bowl Timberlake wystąpił w duecie z Janet Jackson i odsłonił jej pierś. Konserwatywna Ameryka zagotowała się z oburzenia, ale wedle konserwatywnych schematów całą winę zrzucono na „nieobyczajną kobietę", facetowi zaś się upiekło.

Justin nie zrezygnował ze starych biznesowych obyczajów. Jako ikona pop podpisał nowy kontrakt z McDonald's  na reklamę obowiązującego do dziś sloganu reklamowego „I'm Lovin' It". Tłumaczył się w starym dziecięcym stylu, że dzieli z fast foodem ten sam elektorat, „który lubi się bawić".

Po tournée wrócił do zabawy w aktora, użyczając głosu Księciu Artie Pendragon w trzeciej części „Shreka" i pokazując się w teledysku Eltona Johna „This Train Don't Stop There Anymore". Starał się potwierdzać opinię wokalisty poszukującego, nagrywając m.in. z kontrowersyjnym raperem Snoop Doggiem. Chciał w ten sposób zerwać z wizerunkiem grzecznego chłopca. Powiodło się: Snoop Dogg zaśpiewał na drugiej płycie Justina „Future Sex/Love Sound", którą współprodukował również guru rockowców, czyli Rick Rubin. Płyta zajęła pierwsze miejsce na liście „Billboardu" i uzyskała tytuł najlepiej sprzedającego się krążka w sieci – bijąc rekord Coldplay.

Jednak pozycję liczącej się muzycznej gwiazdy Justin zawdzięcza piosenkom, na które fani czekali sześć lat – z wydanego w dwóch częściach albumu „The 20/20 Experience" (2012 i 2013).

– Wydaje mi się, że nie jestem rodzajem człowieka, którego powinno się oceniać po jednym lub drugim wydarzeniu wyciągniętym z biografii – powiedział. – Proszę mnie oceniać po tym, co zrobię w przyszłości.

Czerń i biel klasyka

Przyszłość chyba już się zaczęła. Płyty – zróżnicowane, świadczące o coraz lepszym guście artysty – nawiązują do muzyki soul. Sprawiły, że wokalista stał się ważnym partnerem nawet dla megagwiazd rapu, czego potwierdzeniem było wspólne tournée z Jayem-Z pod bombastycznym tytułem „Legends of the Summer Stadium Tour".

Koncert, który Timberlake da 19 sierpnia na gdańskiej PGE Arena, jest częścią trasy koncertowej rozpoczętej jesienią minionego roku w Nowym Jorku.  Gigantyczne wrażenie robią wizualizacje, lasery oraz kolekcja 600 kostiumów uszyta dla gwiazdora i jego zespołu przez projektanta Toma Forda. Wszystkie są utrzymane w kolorze bieli i czerni. Bo Justin chce grać dla byłych nastolatków rolę klasyka. A tak na marginesie: Myszka Miki też na początku była czarna-biała – zanim ją pokolorowano.

Patrząc na karierę Justina Timberlake'a, który jest już nie tylko wokalistą, ale i producentem oraz biznesmenem, wypada zauważyć całkiem serio, że muzycznym światem rządzi klub miłośników Myszki Miki.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali