Patrząc na karierę Justina Timberlake'a, który jest już nie tylko wokalistą, ale i producentem oraz biznesmenem, wypada zauważyć całkiem serio, że muzycznym światem rządzi klub miłośników Myszki Miki.
Pocieszny zwierzak, który kojarzy się z kreskówką i gumą balonową, jest Graalem wielu dzisiejszych gwiazd. Można powiedzieć: jakie czasy – taki Graal, jakie czasy – taki mit założycielski. Oto przed wiekami wyobraźnię młodych ludzi rozpalały historie o rycerzach Okrągłego Stołu. Współcześnie zaś bohaterowie milionów zaczynali w amerykańskim programie telewizyjnym „The All New Mickey Mouse Club".
Dzieci Myszki Miki
Format wyprodukowany przez Walta Disneya królował na antenie od 1956 do 1995 roku, a wśród bohaterów ostatniej serii byli m.in. Christina Aguilera, Britney Spears i właśnie Justin Timberlake. Nie trzeba być wielkim znawcą mediów, by stwierdzić, że ci, którzy stali się bohaterami dziecięcej widowni, nie mieli większych problemów, by przyciągnąć uwagę dojrzewających wraz z nimi rówieśników. Producenci nie omieszkali skorzystać z tej okazji, a młodzi ludzie – wśród nich Justin Timberlake, też się nie opierali. Ich szanse na sukces rosły również dlatego, że dzisiejsza kultura staje się coraz bardziej infantylna.
Następnym po Klubie Myszki Miki etapem kariery Justina stał się oczywiście boysband – jeden z najbardziej utytułowanych: 'N Sync. Nastolatki miały do czynienia z kolejnym produktem fabryki sukcesu, bo Justin i chłopcy nie skrzyknęli się na podwórku jak Lennon i McCartney, tylko zdobyli popularność pod kierunkiem sprytnego impresaria Lou Pearlmana, stojącego również za sukcesami Backstreet Boys. Znany w biznesie z defraudacji 300 mln dolarów w aferze z funduszem inwestycyjnym Ponzi, prywatnie jest kuzynem Arta Garfunkela.