W latach dziewięćdziesiątych i na początku lat dwutysięcznych było miejscem kultowym i bezkonkurencyjnym, jeśli chodzi o sztukę współczesną. Wojciechowi Krukowskiemu udało się zrealizować po raz pierwszy w naszym kraju model multidyscyplinarnego centrum, bardzo mocno nastawionego na eksperyment, badanie obrzeży, rozpoznawanie nowych zjawisk w sztuce. Tu odbywały się przełomowe projekty i wystawy realizowane choćby przez Miladę Ślizińską, Ewę Gorządek czy Stacha Szabłowskiego. Później ta świetność zaczęła nieco przygasać, pojawiło się też sporo konkurencyjnych instytucji w Polsce.
Jakie zmiany są potrzebne, ?by Centrum wróciło do dawnej kondycji?
Jednym z priorytetów musi być wprowadzenie CSW w obieg międzynarodowy. Ale tak naprawdę planowane zmiany są raczej odwołaniem się ze współczesnej perspektywy do najlepszych tradycji i czasów, kiedy CSW kształtowało dyskurs o sztuce, proponowało interpretacje nie tylko sztuki, ale też całej współczesnej kultury. Ważne dla mnie jest także odwoływanie się do myślenia Wojciecha Krukowskiego o CSW jako o przestrzeni, w której jest miejsce na sztuki wizualne oraz szeroko pojęte sztuki performatywne: teatr, taniec ?i dźwięk. Dziś jeszcze bardziej celowe jest myślenie nie tyle o multidyscyplinarności, ile transdyscyplinarności projektów, przy których pracują kuratorzy specjalizujący się w różnych dziedzinach. Centrum nie może unikać eksperymentu, czyli badania tego, co pozostaje poza głównym nurtem kultury i sztuki.
A co z tego będą mieli widzowie?
Zakładam, że rola artysty jest z definicji społeczna. A naszą rolą jest, by pośredniczyć między artystami a widzami i sprawić, by było ich jak najwięcej. To też istotne zadanie dla kuratorów.
Jakie doświadczenie będzie pani chciała przenieść ?z Muzeum Sztuki w Łodzi, ?w którym pracowała pani przez ostatnich sześć lat?