Jednak na plan pierwszy wysuwają się butwariacje podszyte absurdem. Cofamy się do lat 30. XX wieku, kiedy Méret Oppenheim wykonała kilka surrealistycznych obiektów dotyczących obuwia: „zrośnięte" noskami kamasze, skrępowane sznurkami i podane na tacy białe pantofelki z obcasem zamienionym w kwiat (tytuł – „Moja guwernantka", rok 1936). Niemal w tym samym czasie włoska projektantka Elsa Schiaparelli, też zaprzyjaźniona z surrealistami, postawiła but na głowie. Dosłownie. Zamieniła kapelusz na pantofel z obcasem sterczącym do góry zamiast piórka. Za tym dowcipnym projektem kryje się Gala, żona Salvadora Dalego, która pozowała do zdjęcia w tym nietypowym nakryciu głowy.
Na wiedeńskiej wystawie zachwyciły mnie delikatne jak pajęczyna botkoskarpety, uszyte z białej organzy (praca Brigit Jürgenssen z 1972 roku). Niemal niematerialne, transparentne, ale z kilkoma ciemnymi punktami. Co to takiego? Hafty? Nie, to wszyte w tkaninę... muchy. Prawdziwe. Odniesienie do naszyjnika z kolekcji Schiaparelli, w którym rolę cennych kamieni pełniły owady, w przezroczystym tworzywie (kolekcja z 1938 roku). Dopełnieniem żartu jest tytuł „Buty wagi muszej".
To jeszcze nic. Spójrzmy na czółenka na grubaśnych, jakby niezdarnie ulepionych platformach. Do tego cieniutkie, tęczowe szpilki. Całość utrzymana w krzykliwych barwach, ozdobiona koralikami. Trąci Afryką (projekt – INSA). Ale kto by wpadł na to, że podeszwy bucików powstały z... łajna słonia? To niezwykle trwały materiał, w Afryce zastępuje inne budulce. Swego czasu Chris Ofili zbulwersował publiczność użyciem odchodów słoni w swych obrazach i innymi fekalnymi pracami.
Na przeciwnym biegunie plasują się pantofelki konsumpcyjne. Żadna przenośnia. W 1993 roku Irene Andessner odlała klasyczne szpilki z czekolady, ciemnej i białej. Eksponowane w pudełkach brązowe lub kremowe pantofle wydają się całkiem zwyczajne. Dopiero dołączony do nich filmik ujawniał ich prawdziwy smak. Na klipie widać mężczyznę adorującego damę o pięknych nogach zwieńczonych zaprezentowanym obok obuwiem. ?I nagle samiec w porywie namiętności kąsa damę w but. Odgryza kawał, żuje. Potem zjada następny kawał. Bosonoga pani przestaje być interesująca dla partnera. Chyba się przesłodził.
A jeśli widz wraz z nim, ma na zakąskę coś na ostro. Balet, baletki i tortury życia na puentach. Pikanterii dodaje polski wkład w wystawę: Ewelina Ziomkowska i jej baletki nabijane szpilkami. Z tym że od zewnątrz widać tylko łebki, podczas gdy igły skierowane są do środka. Boli sama myśl o założeniu takich pantofelków.
Za to instalacja (bo i takie są) zatytułowana „Skandal w niebie" (autorka Ona B) podnosi na duchu. Z sufitu dyndają dziesiątki kul inwalidzkich, na dole przeobrażonych w pantofle szpilki. Całość pomalowana na czerwono, wyzywająco. Przesłanie: nie damy się zepchnąć na margines, nawet jeśli nie mamy nóg jak Adriana Karembeu (modelka o najdłuższych na świecie kończynach, 126 cm, rekord Guinnessa). Jeśli w ogóle nie mamy dwóch pełnosprawnych nóg – też nie pozwolimy się lekceważyć. To lubię!