To był kolejny koncert festiwalu Jazz Jamboree, a gościem Australijczyka był polski gitarzysta Adam Palma także posługujący się zadziwiającą techniką gry fingerstyle. Polega ona na równoczesnym graniu partii basowej, rytmicznego akompaniamentu i partii solowej. Jeśli dodać do tego efekty perkusyjne, jakie gitarzyści osiągają uderzając dłońmi w pudło gitary i struny, można sobie wyobrazić, że wystarczy jeden wirtuoz na scenie, by zrobić show.
Jednak wyobraźnia nie podpowiedziałaby, jak muzyk tej klasy co Tommy Emmanuel gra na jednej gitarze jak trzech gitarzystów. Według znawców tematu jest dziś najwybitniejszym wirtuozem fingerstyle. Swój występ ułożył tak ciekawie, że minął jak chwila. Zagrał wiązankę tematów The Beatles, zaczynając od „Here Comes The Sun". Swój utwór „Blood Brothers" zadedykował „Braciom Gitarzystom", a szczególnie zmarłemu niedawno Paco de Lucii. Zagrał utwór z repertuaru Johnny'ego Casha.
- Komponując ten temat chciałem powiedzieć jak najwięcej jak najmniejszymi środkami. Napisałem historię Indian, mieszkańców Ameryki Północnej - zapowiedział nastrojowy utwór „Lewis and Clark".
- A teraz nauczę was piosenki na święta, zrelaksujcie dłonie, ale ćwiczcie w samotności, bo inaczej ktoś was zamorduje. Jednak, jeśli się tego nauczycie, wszyscy będą was kochać - żartował prezentując jeden z najbardziej zawiłych utworów w swoim repertuarze.
- Jeśli ktoś myśli, że to gitara, jest w błędzie. To nie jest gitara, to coś znacznie więcej - powiedział biorąc jeden z trzech instrumentów ze stojaka. I zaprezentował gitarę w roli instrumentu perkusyjnego.