W kilku momentach blisko dwugodzinnego koncertu nazwanego przez trębacza „December Avenue" improwizatorzy dali się ponieść fantazji i w ekspresyjnym stylu wyrazić uczucia. Jednak tego wieczoru dominował nastrój refleksji i zadumy.
W odróżnieniu od dwóch poprzednich edycji BMW Jazz Club gwiazdami tegorocznej byli polscy artyści. Tomasz Stańko zaprosił Annę Marię Jopek, z którą występował już wielokrotnie. Razem wykonali jeden z najlepszych utworów w repertuarze wokalistki „Szepty i łzy" napisany do muzyki Wojciecha Kilara, opublikowany na płytach „Bosa" i „Barefoot". W wokalizie Anna Maria Jopek z pasją rozwinęła temat pokazując, że to co kiedyś wielkie wokalistki robiły z głosem skatując, ona śpiewa dziś, bardziej nowocześnie i nie mniej porywająco.
Koncert rozpoczął się od solowej introdukcji Tomasza Stańki, który łagodnymi frazami wprowadził słuchaczy, a był wśród nich prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, w refleksyjny nastrój wieczoru. Przeciągły ton kończący solówkę podchwycili muzycy grupy Kroke, która tego wieczoru powiększyła się o perkusistę Sławka Bernego. Jeden wykonany wspólnie ze Stańką utwór pokazał, jak jego trąbka idealnie wtapia się w klezmerski styl krakowskiego tria, a łączy ich zamiłowanie do pięknych melodii i wirtuozeria.
Anna Maria Jopek zaśpiewała z Kroke utwór „Psalmia", który trafił na nowy album krakowskiego zespołu „Ten". Kompozycja powstała w efekcie improwizacji tria, a słowa oparte na „Psalmie 28" i własną melodię do partii wokalnej dopisała Jopek. Ten eteryczny utwór wywołał nastrój tęsknoty i nadziei, co można było wiązać z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia.
W połowie koncertu nastąpiła zmiana zespołów akompaniujących solistom i na scenę weszli: tegoroczny laureat dwóch Fryderyków, pianista Dominik Wania, kontrabasista Sławomir Kurkiewicz z tria Marcina Wasilewskiego oraz cudzoziemcy: brazylijski gitarzysta Nelson Veras, duński perkusista Stefan Pasborg i grający na instrumentach perkusyjnych Zohar Fresco, znany z popularnego u nas tria Możdżer/Danielsson/Fresco. Tę część koncertu rozpoczęła długa, solowa improwizacja Dominika Wani. Wciągająca dramaturgia i skala emocji, jaką ten muzyk potrafi wyrazić prostymi akordami pokazała, jak znakomity z niego pianista, kompozytor i improwizator. Co dziwne, mimo nagród, nadal pozostaje niezauważony przez mainstreamowe media.