Artur Rojek: Inspirują mnie skrajności

Pomysłodawca i dyrektor Off Festivalu Artur Rojek mówi Jackowi Cieślakowi o tegorocznej edycji katowickiej imprezy.

Aktualizacja: 20.03.2016 19:36 Publikacja: 20.03.2016 15:47

The Kills przyjedzie do Polski z nowymi kompozycjami

The Kills przyjedzie do Polski z nowymi kompozycjami

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Jakie były najważniejsze cele, które postawił pan sobie przed organizacją kolejnej edycji Off Festivalu?

Artur Rojek: Chciałem, żeby program był jeszcze bardziej urozmaicony, a jednocześnie nie chciałem rezygnować z dotychczasowego klucza, który pozwalał mi znosić bariery między gatunkami i unikać kategoryzacji wiekowej. Zawsze inspirowały mnie skrajności, zwłaszcza te dobrze dobrane. Dlatego też na tym samym festiwalu obok siebie pojawią się między innymi ekstremalny Napalm Death, kontrowersyjny Yung Lean, SBB, które wykona kompozycje z płyty „Nowy Horyzont", czyli studyjnego debiutu w 1975 roku, a także taneczny DJ Koze.

O jakiego artystę musiał pan zabiegać najbardziej?

Długo rozmawialiśmy z Anohni. Projekt był przez ostatni czas w fazie przygotowania do występów na żywo. Do końca nie było wiadomo, czy będą na scenie Hudson Mohawke i Daniele Lopatin, producenci płyty z Oneohtrix Point Never. Finalnie Anohni na scenie to Antony, Daniel Lopatin i Gael Rokotondrabe znany Antony and The Johnsons i Coco Rosie.

Anohni przed operacją zmiany płci występowała wcześniej jako Antony, teraz protestowała z powodu braku zaproszenia do występu na gali Oscarów. Czego możemy się spodziewać na festiwalu? Będzie repertuar Antony'ego?

Anohni to zupełnie nowy projekt stworzony we współpracy z czołowymi producentami muzyki elektronicznej. Koncert będzie miał niezwykłą oprawę wizualną. Nie mogę mówić o szczegółach, ale takiego koncertu na OFF-ie jeszcze nie było. Jako jego fan chciałbym usłyszeć zarówno te nowe, jak i starsze piosenki, nie wiem jednak, jak będzie. Zobaczymy. Na pewno będzie to duże wydarzenie artystyczne, tak jak wszystko to, co Anohni robiła pod szyldem Antony.

Polski rap wraca do korzeni. Do Katowic przyjedzie Kaliber 44. Zmienił się nieodwracalnie?

Kaliber 44 to mój ulubiony polski skład hip-hopowy. Abradab i Joka to artyści o ogromnym talencie i niepowtarzalności. Miałem okazję przyglądać się im od samego początku. Pamiętam wspólny koncert Myslovitz i Kalibra w 1994 roku w klubie Straszny Dwór. Wtedy pierwszy raz usłyszałem polską wersję hip-hopu, który znałem tylko z tego, co w tamtym czasie robił Run DMC. Cieszę się z ich powrotu. Nowa płyta to stary, świetny Kaliber z oryginalnym przekazem Abradaba i Joki, którzy przy okazji wykazali się ogromną świeżością i radością z grania. Tak to odbieram. Jestem dumny, że OFF jest jedynym na Śląsku festiwalem, gdzie Kaliber 44 wraca po 16 latach.

Czy najbardziej komercyjną gwiazdą będzie The Kills? Czy operuje pan tymi kategoriami?

Nie traktuję ich w ten sposób. To, że Jamie Hince zadaje się z Kate Moss, a Alison Mosshart jest dziewczyną Jacka White'a, nie czyni z duetu komercyjnej gwiazdy w złego tego słowa znaczeniu. To solidny gitarowy band o znaczącym dorobku oraz nową płytą, która ukaże się przed festiwalem.

SBB przypomni pierwszy studyjny album „Nowy horyzont". Dlaczego akurat ten album pan wybrał?

Z dwóch powodów. Po pierwsze, to świetna płyta. Po drugie, wiąże się z nią historia współpracy SBB z wytwórnią CBS, która chciała uczynić z zespołu światową gwiazdę. Nie udało się, bo chłopaki z SBB uciekli z niemieckiej farmy, gdzie mieli przygotować kilka bardziej przebojowych piosenek, które byłyby dodatkiem do psychodelicznej reszty. Nie chcieli też nagrywać partii wokalnych do instrumentalnych podkładów. Mieli komfort pracy, świetne warunki, ale dostali propozycje zagrania w Polsce na jednym z festiwali jazzowych i zostawili wszystko, żeby wrócić do Polski. Ot, taka młodzieńcza werwa, która zmieniła ich losy... Pozostały po tym kompozycje bez nagranych wokali i Józek Skrzek postanowił je wydać. W zasadzie ta płyta była czymś niespodziewanym nawet dla SBB. Słuchałem jej z 20 razy, układając z synem w okresie świąt klocki lego. Byłem pod ogromnym wrażeniem „Nowego horyzontu". Stąd pomysł, żeby zespół pojawił się na OFF-ie. Spotkałem się zresztą z Józkiem Skrzekiem. Dużo gadaliśmy. Namawiam ich do dokładnego odtworzenia tamtego czasu. Chodzi mi o sposób zagrania utworów. Jeżeli się to uda, będzie to totalne przeżycie.

MKiDN w pierwszym rozdaniu dotacji nie wsparło Off-u. Będzie się pan odwoływał?

Szanuję i przyjmuję tę decyzję. Zdarza się i wbrew temu, co piszą media, i nie traktuje tego w żaden dramatyczny sposób. Każdemu przysługuje możliwość odwołania. Jeżeli za drugim podejściem też się nie uda, będziemy musieli sobie poradzić inaczej. Zaprosimy też pana ministra kultury na festiwal. Może kiedy nas bardziej pozna, zmieni zdanie.

Co w tym wypadku z programem pozamuzycznym – literackim, teatralnym?

To nasz sztandarowy pozamuzyczny projekt. Co roku mamy świetnych gości. W ubiegłym roku jednym z nich była Patti Smith. Będziemy robić, co możemy, żeby zorganizować kolejną edycję programu z udziałem Kawiarni Literackiej. Naszym partnerem w tym projekcie jest Instytut Książki.

Artur Rojek: Mysłowice i Katowice

Na kąpielisku Słupna w Mysłowicach, gdzie rozpoczęła się w 2006 r. historia Off Festivalu, Artur Rojek bywał od dziecka. – Chodziłem tam z mamą na spacery, potem się kąpałem i pracowałem jako ratownik. Ale nigdy nie myślałem, że można tam zorganizować koncert. Do czasu, kiedy urządziliśmy w Słupnej urodziny Myslovitz. Sprawdziło się. A mimo to na początku planowałem umieszczenie Off Festivalu w Giszowcu, pięknej dzielnicy Katowic.

Jeszcze w młodzieńczych latach, gdy inni w wakacje sprzedawali paletki z piłeczką na gumkę, Artur Rojek pracował na kąpielisku, kiedy była przerwa w treningacht pływackich.

– Mogłem zarobić. Potem zostałem nauczycielem w szkole, bo ta praca dawała mi możliwość brania urlopów bezpłatnych w czasie, kiedy zacząłem grać w Myslovitz. Bycie trenerem, mam specjalizacje z pływania, by mi na to nie pozwalało. Nie mógłbym zostawić dzieciaków.

Artur Rojek promował rodzinne miasto nazwą zespołu Myslovitz i organizowanym tam od 2006 r. Off Festivalem. Potem, w 2010 r., przeniósł go do Katowic.

– Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu festiwalowi od początku towarzyszyło polityczne zamieszanie w mieście, spowodowane konfliktem pomiędzy prezydentem i radnymi. Długo wierzyłem, że przekonam polityków, by nie wikłali muzyki do swoich rozgrywek. Co roku przyjeżdżały do nas zespoły i dziennikarze z całego świata, a także kilkanaście tysięcy fanów. Najważniejsi polscy plastycy – Edward Dwurnik, Wilhelm Sasnal i Agata Bogacka – gratis, dla idei, ozdobili miasto muralami. Restauratorzy mieli w festiwalowy weekend obroty, jakich nie osiągali w ciągu miesiąca albo dwóch. A mimo to coraz częściej pojawiały się absurdalne zarzuty, że impreza przynosi miastu zbyt mały rozgłos. W 2008 r. uznałem, że spory zaczynają grozić dobrej marce festiwalu. Zaprosiłem przedstawicieli kilku dużych polskich miast, a rok później zacząłem rozmowy o przeniesieniu Off do Katowic. Władze miasta długo zwlekały z decyzją. Najważniejsze, że pozostaję na Śląsku. To dla mnie ważne, bo tu się urodziłem i chcę, by region był znany również z działalności kulturalnej. Na pewno pomogło to, że Katowice chcą się promować poprzez kulturę. Wystartowały w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Nowa lokalizacja – Dolina Trzech Stawów w Katowicach – robi wrażenie bardziej ekskluzywnej, ale myślę, że dla 15 tysięcy fanów, którzy nas odwiedzają, najważniejszy jest program. —jc

Rzeczpospolita: Jakie były najważniejsze cele, które postawił pan sobie przed organizacją kolejnej edycji Off Festivalu?

Artur Rojek: Chciałem, żeby program był jeszcze bardziej urozmaicony, a jednocześnie nie chciałem rezygnować z dotychczasowego klucza, który pozwalał mi znosić bariery między gatunkami i unikać kategoryzacji wiekowej. Zawsze inspirowały mnie skrajności, zwłaszcza te dobrze dobrane. Dlatego też na tym samym festiwalu obok siebie pojawią się między innymi ekstremalny Napalm Death, kontrowersyjny Yung Lean, SBB, które wykona kompozycje z płyty „Nowy Horyzont", czyli studyjnego debiutu w 1975 roku, a także taneczny DJ Koze.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"