Najpierw wymyślam bohatera. Tworzę go na swoje potrzeby, dopisuję mu życiorys. Żeby kogoś przekonująco zagrać, muszę wiedzieć, w jakiej rodzinie się urodził i co przydarzyło się w jego życiu, zanim trafił na karty scenariusza. Staram się zajrzeć do jego wnętrza. Zobaczyć wahanie. Jeśli np. mam się wcielić w osobę odważną, wyobrażam sobie sytuację, w której mógłby stchórzyć. Nie lubię i nie wierzę w monolity. Poza tym ludzie się zmieniają. Ja sam też jestem inny dzisiaj niż 20 lat temu. Człowiek to skomplikowana bestia.
[b]Zawsze mówi pan z pasją o polityce, nieraz angażował się pan również w kampanie polityczne. Ta sfera jest dla pana ważna?[/b]
Jak dla każdego, kto chce żyć świadomie. Mam prawo mieć swoje polityczne sympatie i wyrobione zdanie, np. na temat wojny w Iraku.
[b] Pamiętam jednak, że dziennikarze krytykowali pana za to, że promując „Władcę pierścieni”, przychodził pan na spotkania w koszulkach z antywojennymi napisami.[/b]
Więcej, był taki talk-show, na który tę koszulkę przygotowałem sam. Napisałem na niej flamastrem: „Nigdy więcej krwi za naftę”. Wtedy rzucili się na mnie najbardziej. A ja po prostu wykorzystałem okazję, żeby zamanifestować swoje poglądy. Gdybym był lekarzem, księgowym czy mechanikiem, nikt by się na mnie nie oburzył. Jestem aktorem i niektórzy uznali, że powinienem znać swoje miejsce „rozbawiacza”. Ale jako obywatel mam prawo mówić to, co myślę. Nawet gdyby miało mnie to kosztować ubytek kilku fanów. Dlatego pani pierwsze pytanie o to, która z pasji jest ważna, można by postawić szerzej. Co w ogóle jest ważne? Wszystko. Sztuka, polityka, rodzina, uczucia. Po prostu życie.
[ramka][b]Viggo Mortensen[/b]
Ma 51 lat, ale wygląda na znacznie mniej. Przystojny, wysoki, o regularnych, nordyckich rysach odziedziczonych po ojcu.
Dla milionów widzów jest przede wszystkim rewelacyjnie władającym mieczem królem Aragornem z „Władcy pierścieni”. Ale aktor ma na swoim koncie blisko 50 ról filmowych, wśród nich bardzo interesujące, m.in. w „Portrecie Lady” Jane Campion, „Życiu Carlita” Briana De Palmy, „Indiańskim biegaczu” Seana Penna, „Karmazynowym przypływie” Tony’ego Scotta, „G.I. Jane” Ridleya Scotta. Po „Władcy pierścieni” Mortensen stał się artystą modnym. On sam wysoko ceni swoje role w obrazach Davida Cronenberga: „Historii przemocy” i „Easten Promises”. Ale kino to nie jedyny jego żywioł. Jest właścicielem wydawnictwa Perceval Press, poetą, muzykiem jazzowym z wydanymi kilkoma płytami, malarzem i fotografikiem z dużym dorobkiem.
W lutym na ekrany polskich kin wejdzie jego ostatni film „Droga” nakręcony przez Johna Hillcoata na podstawie głośnej powieści Cormaca McCarthy’ego.[/ramka]
[i]Załoga | 23.25 | tvp 2 | SOBOTA[/i]