Wszystko dlatego, że australijski rząd zaplanował odstrzał 6 tysięcy dzikich wielbłądów zamieszkujących Północne Terytorium. Panuje tam obecnie susza. W poszukiwaniu wody zwierzęta zaczęły atakować miasteczka – tratują ogrodzenia, niszczą i zanieczyszczają zbiorniki z wodą.

Problem nie wydaje się wydumany. Wielbłądy sprowadzono do Australii w XVIII wieku i obecnie żyje ich tam około miliona. Australijczycy obawiają się, że bez interwencji człowieka ich liczba w ciągu ośmiu lat się podwoi.

– Należy korzystać z każdej propozycji rozwiązującej problem bez zabijania – przekonuje Aniela Roehr, wiceprezes Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt Arka.

Na razie plan internautów wzbudził entuzjazm w Arabii Saudyjskiej, w której wielu hodowców już zadeklarowało chęć przyjęcia zwierząt. Saudowie mają wiele szacunku dla wielbłądów, które są częścią tradycji tego koczowniczego niegdyś narodu.