Kto się boi banana, czyli Natalia w Brooklynie

„Ameryka nie jest na to gotowa" – powiedział legendarny galerzysta Leo Castelli, kiedy ikona polskiej neoawangardy Natalia LL pokazała mu swoje prace. Był rok 1977, artystka przedarła się właśnie przez żelazną kurtynę i przybyła ze środkowoeuropejskich ostępów do Nowego Jorku

Publikacja: 19.01.2013 00:01

Karol Radziszewski rozpoczął artystyczne śledztwo w sprawie pobytu Natalii LL w Nowym Jorku. Kluczow

Karol Radziszewski rozpoczął artystyczne śledztwo w sprawie pobytu Natalii LL w Nowym Jorku. Kluczową poszlaką w tym dochodzeniu był banan – fetysz sztuki Natalii z lat 70.

Foto: Przekrój

Artykuł pochodzi z tygodnika "Przekrój"

Czy Ameryka rzeczywiście nie była gotowa na Natalię? Czy może Natalia nie była gotowa na Amerykę? Co tak naprawdę zdarzyło się wówczas w Nowym Jorku? Odpowiedzi na te pytania poszukuje Karol Radziszewski. Artysta, którego w czasie amerykańskiej eskapady Natalii LL nie było jeszcze na świecie, podąża jej tropem za ocean i rozpoczyna dochodzenie. Ślady prowadzą do legendarnych gigantów amerykańskiej awangardy, a także w kierunku drugiej fali feminizmu, rewolucji seksualnej, heroicznej epoki walki o prawa gejów oraz międzynarodowego spisku męskich szowinistów przeciw kobietom w sztuce. Karol wciela się w detektywa, ale jednak przede wszystkim jest artystą, więc rezultaty swojego śledztwa przedstawia w formie wystawy, pod zaczerpniętym z Leo Castellego tytułem „America Is Not Ready for This".

New York, New York

Wystawa jest kapitalna, co jest tym bardziej imponujące, że rozpoczynając dochodzenie, Karol dysponował zaledwie kilkoma poszlakami. Koronnym dowodem w sprawie był banan – rekwizyt, którego Natalia LL użyła w swojej legendarnej erotycznej pracy „Sztuka konsumpcyjna" i który linkował jej twórczość do najbardziej zaawansowanej nowojorskiej sztuki, z Andym Warholem na czele. Poza tym była garść zdjęć przedstawiających Natalię w towarzystwie supergwiazd amerykańskiej awangardy, by wspomnieć Hansa Haacke'a, Josepha Kossutha czy Carolee Schneemann. I były wreszcie fotografie, na których polska artystka bierze udział w gejowskich demonstracjach, a trzeba pamiętać, że w 1977 r. bardziej przypominały one akcje miejskiej partyzantki niż wesołe Parady Równości.

Dlaczego jednak w ogóle Karol Radziszewski poszedł tropem Natalii LL i czemu mamy tym śladem podążyć wraz z nim? Rzecz w tym, że w latach 70. Natalia LL wyszła przed szereg, w całej komunistycznej Europie Środkowej trudno byłoby znaleźć drugą artystkę, która równie śmiało posługiwałaby się erotyką jako narzędziem krytycznym; jej prace wchodziły w dźwięczny rezonans z radykalną światową sztuką feministyczną. Przekleństwo artystycznych pionierów ze Wschodu polegało na tym, że Zachód zwykle nie miał pojęcia ani o ich istnieniu, ani ich odkryciach. Z Natalią mogło być inaczej. W odróżnieniu od większości świetnych artystów zza żelaznej kurtyny, których międzynarodowa historia sztuki odkrywa dopiero teraz, Natalia LL pojawiła się we właściwym miejscu we właściwym czasie ponad trzy dekady temu. W 1977 r. znalazła się w pępku świata sztuki i poznała wielu z najważniejszych mieszkańców tego pępka. Wiały pomyślne dla niej wiatry; strategie konceptualne, performance, seksualność, ciało i płeć kulturowa, którymi zajmowała się Natalia LL, były wówczas tematami rozgrzewającymi Nowy Jork. A jednak nic z tego nie wyszło... Karol Radziszewski przeczuwał, że poprzez nowojorski epizod Natalii LL można dobrać się do wielu ciekawych spraw. Jak robi się historię sztuki? Jakie są mechanizmy artystycznego sukcesu? Czy artysta z Polski przybywający do Nowego Jorku był prowincjuszem usiłującym wspinać się na szklaną górę, na szczycie której jaśniała światowa stolica sztuki? Czy jest takim prowincjuszem dziś?

Czas nie sprzyjał Karolowi, Natalia LL była w Nowym Jorku raptem trzy miesiące, minęło 35 lat. Wielu bohaterów tamtych dni już nie żyje, w pamięci innych zatarło się wspomnienie o dziewczynie z Polski, która jadła banany; do Nowego Jorku przybywają przecież hordy artystów z całego świata i każdy ma coś do pokazania. Artysta detektyw nie ustawał jednak w wysiłkach, wysłał dziesiątki e-maili, nagabywał, dopytywał i drążył, zaczepiając każdego, komu Natalia LL mogła wejść wówczas w drogę. Na wystawie Karol przedstawia raport z tego dochodzenia, dokumenty, fotografie i, przede wszystkim, wciągający film. Wielu słynnych artystów i galerzystów odmówiło spotkania, wymawiając się brakiem czasu lub zmąconą pamięcią. Inni zgodzili się wystąpić przed kamerą; z ich opowieści wyłania się niejednoznaczny i wielowymiarowy obraz, w którego tle majaczą wojny kulturowe i konfrontacja polskiej artystki z amerykańskim mitem.

Czy Ameryka była gotowa?

W filmie Karola Natalia LL wspomina wizytę w galerii Leo Castellego, który w poprzedniej dekadzie wylansował popartystów z Warholem na czele i był w tym czasie potęgą w Nowym Jorku. Supergalerzysta oglądał prace Natalii LL w obstawie dwóch asystentów, ale ostatecznie wymiękł. „Niestety, u nas taka sztuka nie przejdzie. Jest za bardzo erotyczna, a my nie jesteśmy jeszcze na takim etapie" – miał według artystki powiedzieć Castelli.

Krytyk Douglas Crimp ma wątpliwości: – Świat sztuki rzeczywiście był pruderyjny. Ale erotyzm związany z ssaniem banana nie wydaje mi się przekraczać ówczesnych granic – mówi Radziszewskiemu słynny krytyk.

Performerka Marina Abramović nie owija za to w bawełnę. W odróżnieniu od innych bohaterów filmu Radziszewskiego nie siada przed kamerą; Karol wmontował do dokumentu zapis z rozmowy z performerką na Skypie. „Myślę, że to była wielka ściema ze strony Castellego. W tym czasie pracował z bardzo prowokacyjnymi artystami. Mówimy o czasach Chrisa Burdena, Vito Acconciego, Giny Pane. Może w ten sposób chciał jej powiedzieć, że jej sztuka jest nie tyle za bardzo, ile za mało prowokująca?" – śmieje się Marina.

W latach 70. Natalia LL wyszła przed szereg, w całej komunistycznej Europie Środkowej trudno byłoby znaleźć drugą artystkę, która równie śmiało posługiwałaby się erotyką jako narzędziem krytycznym. Jej prace wchodziły w dźwięczny rezonans z radykalną światową sztuką feministyczną.

Rzeczywiście, Gina Pane cięła się brzytwą, Chris Burden kazał strzelać do siebie w galerii z ostrej amunicji, a Vito Acconci godzinami onanizował się w galerii u stóp publiczności; w latach 70., złotej dekadzie sztuki ciała, najbardziej radykalnych performerów trudno było przelicytować w konkurencji ekstremalnych gestów.

„Ameryka nie była gotowa? – obrusza się Marina Abramović. – To raczej galerie komercyjne mogły nie być na coś gotowe! Istniały jednak inne, alternatywne obiegi. Tam działa się prawdziwa sztuka! Jeżeli Natalia się poddała, bo komercyjne galerie nie chciały pokazywać sztuki, to znaczy, że za słabo o nią walczyła. Wyobrażenie Natalii, że przyjedzie na trzy miesiące do NYC i rozpocznie współpracę z najważniejszym galerzystą tamtych czasów, wydaje się luksusowe".

„Czy ludzie ją tu znali? – dziwi się A.A. Bronson. – Amerykanie? O nie. Wtedy Amerykanie znali tylko Amerykanów".

Bronsonowi wtóruje Douglas Crimp: „W latach 70. Amerykanie mieli obsesję na punkcie tworzenia czegoś amerykańskiego w sztuce. W gruncie rzeczy pragnęli się odsunąć od Europy i w rezultacie nawet słynni zachodnioeuropejscy twórcy nie byli w Stanach znani tak dobrze, jak powinni. Natalia LL nie dość, że miała kiepskie, wschodnioeuropejskie pochodzenie, to na domiar złego była jeszcze kobietą".

Jak wspomina A.A. Bronson: „Lata 70. były niewiarygodne; w sztuce w ogóle nie było kobiet. W tamtych czasach powiedzenie, że jest się gejem, równało się wyzerowaniu szans na karierę, ale nawet teraz łatwiej jest być queer niż kobietą w świecie sztuki. Bycie mężczyzną to jednak wielki atut".

Carolee Schneemann nie ma wątpliwości, że Natalia, jak każda artystka, miała przeciw sobie spisek grupy trzymającej władzę w sztuce, czyli mężczyzn: „Jeżeli chcieli cię przelecieć, tracili zainteresowanie twoimi pracami. Jak atrakcyjna kobieta mogłaby zrobić coś poważnego? Artystek amerykańskich również nie traktowano poważnie".

Vito Acconci zastanawia się, czy może Natalia nie pojawiła się jednak w Nowym Jorku za późno: „Wiesz, czasy się już zmieniały. To tak jak z muzyką: wczesne lata 70. to były długie piosenki, pojedynczy głos. Ale pod koniec dekady chodziło już o piosenki krótkie, zbiorowy wokal, punk".

Banan

Mario Montez w ogóle nie mówi o Natalii LL, ponieważ nie ma o niej pojęcia. Opowiada za to, jak w 1964 r. przyszedł do Factory Warhola na zdjęcia próbne, usiadł przed kamerą i wyciągnął z torebki banana. Tak powstał pierwszy z dwóch filmów pt. „Mario Banana". Wkrótce potem Warhol zaczął pokazywać banany na obrazach, owoc trafił też na okładkę płyty „Velvet Underground".

„Wygląda na to, że przez przypadek zainicjowałem cały bananowy trend w sztuce" – śmieje się Montez w filmie Radziszewskiego. Czy Natalia i jej falliczne banany ze „Sztuki konsumpcyjnej" do tego nurtu należały? A może banan jedzony we Wrocławiu epoki Edwarda Gierka miał jednak zupełnie inny smak niż owoce, którymi raczyła się świta Warhola w Factory? Radziszewski mierzy szerokość przepaści, która dzieliła sztukę Wschodu i Zachodu pomimo tego, że po obu stronach żelaznej kurtyny artystom chodziło mniej więcej o to samo. Jaki płynie morał z tej opowieści? Czy, jak chce wykuta z nierdzewnej stali Abramović, Natalia LL była turystką, która pukała do niewłaściwych drzwi i nie miała dość determinacji, żeby pazurami i zębami wczepić się w nowojorski bruk? Czy może raczej, jak sugerują Schneemann czy Acconci, artystka z Polski, wschodnia Europejka i do tego kobieta, była jedną z rzeszy Innych, których System bez żenady wycina z listy zaproszonych do odgrywania pierwszoplanowych ról w historii sztuki? Najmniej emocji nowojorska eskapada wywołuje w samej Natalii; w filmie Radziszewskiego mówi, że w gruncie rzeczy niczego od Ameryki nie oczekiwała; jechała tam zderzyć się z pewnym mitem, a znalazła normalne życie – i wróciła do domu. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że nawet jeżeli Ameryka nie była gotowa na Natalię LL, to taką gotowością mógł pochwalić się przaśny gierkowski PRL, w którym „Sztuka konsumpcyjna" i inne prowokacyjne projekty artystki na temat seksualności, pożądania i przyjemności były jednak wystawiane. Radziszewski nie wyciąga więc ze swej opowieści żadnego jednoznacznego morału – zamiast tego, w ostatniej scenie, na pożegnanie zjada wraz z Natalią LL po bananie.

Karol Radziszewski, „America Is Not Ready for This"

Muzeum Współczesne Wrocław, do 4 lutego 2013 r.

www.muzeumwspolczesne.pl

Osoby dramatu

Natalia LL (aka Natalia Lach-Lachowicz)

Główna heroina opowieści. Razem z wystawą Karola Radziszewskiego Muzeum Współczesne Wrocław pokazuje retrospektywę Permafo, niezależnej galerii i laboratorium neoawangardowych eksperymentów, które Natalia LL utworzyła w 1970 r. razem ze Zbigniewem Dłubakiem, Antonim Dzieduszyckim oraz mężem Andrzejem Lachowiczem. Gdyby szukać w ówczesnej Polsce krewniaków Andy'ego Warhola i jego ekipy z Factory, to odnaleźlibyśmy ich właśnie w szczególnym koktajlu popu i konceptualizmu, który mieszano w Permafo. Sama Natalia była zaś zupełnie wyjątkowa. Inspirowana pismami de Sade'a i Bataille'a badała artystyczny potencjał erotyki, pornografii i sadomasochizmu w czasach, w których polska sztuka starała się być idealnie bezpłciowa i w temacie seksualności mogła pochwalić się iście harcerską niewinnością. „Sztuka konsumpcyjna", cykl filmów i fotografii, w których Natalia LL każe lalkowatym blond modelkom w niedwuznaczny sposób jeść banany i kiełbaski oraz ocierać sobie wydatne usta ze spływającego z nich białego kisielu, należą dziś do ikon polskiego feminizmu artystycznego. W 1976 r. erotyczna praca Natalii trafiła na okładkę kultowego włoskiego magazynu „Flash Art". Artystka zdawała się być u progu światowej kariery. W 1977 r. dostała od Fundacji Kościuszkowskiej stypendium i znalazła się w Nowym Jorku.

Karol Radziszewski

Człowiek instytucja, ba, człowiek orkiestra: współtwórca kolektywu Latająca Galeria Szu Szu, malarz, muralista, performer, instalator, filmowiec, artysta laureat (m.in. Paszportu „Polityki" i I nagrody w konkursie Samsung Art Master) oraz, last but not least, wydawca i naczelny „DIK Fagazine", jedynego w Polsce pisma o współczesnej kulturze wizualnej oglądanej przez pryzmat wrażliwości gejowskiej. Karol jest autorem pierwszego jednoznacznego artystycznego coming outu w historii sztuki polskiej; w 2005 r. w prywatnym mieszkaniu pokazał wystawę „Pedały", od tego czasu funkcjonuje jako czołowy gejowski artysta w Polsce, „Michał Witkowski naszych sztuk wizualnych". Karol nie próbuje zdzierać z siebie tej etykietki, co nie zmienia faktu, że – jak każda etykieta – i ta upraszcza oraz spłyca sprawę. Nie mieści się w niej na przykład dialog, jaki od lat Radziszewski prowadzi z historią polskiej neoawangardy, powtarzając i wypróbowując gesty jej najsłynniejszych przedstawicieli. Jedną z takich prac była akcja „Spróbuj tego" z 2006 r., podczas której Karol jadł banany w sposób nieodparcie kojarzący się z wcześniejszą o 30 lat pracą Natalii LL.

Carolee Schneemann

W słynnej akcji „Interior Scroll" („Wewnętrzny zwój") czytała w galerii nago manifest feministyczny, wyciągając jego zwinięty tekst z własnej waginy. Żywa legenda sztuki krytycznej, nowojorska performerka, która w latach 70. znajdowała się w awangardzie II fali feminizmu. Spośród odnalezionych przez Karola Radziszewskiego świadków to ona najlepiej pamięta spotkanie z Natalią LL w 1977 r.

Douglas Crimp

Wpływowy krytyk, tęgi historyk sztuki, legenda lewicowego magazynu „October", weteran wojen kulturowych i zmagań o prawa gejów z lat 70. i 80.

A.A. Bronson

Artysta, kurator i wydawca, współtwórca kolektywu General Idea, który znalazł się w awangardzie amerykańskiego konceptualizmu, oraz naczelny „File Magazine", który w latach 70. należał do najbardziej „wyczesanych" amerykańskich pism artystycznych.

Marina Abramović

Wiecznie młoda „babcia sztuki performance'u", obdarzona nadludzką siłą woli radykalna jugosłowiańska performerka, niewahająca się przelewać w imię sztuki własnej krwi. Kiedy Natalia LL przyjechała do Nowego Jorku, Mariny Abramović jeszcze tam nie było. „Babcia performance'u" trafiła tam znacznie później, ale za to, w odróżnieniu od polskiej artystki, wgryzła się w Wielkie Jabłko aż do ogryzka. W 2010 r. zrobiła wielką retrospektywę w nowojorskim MoMA, uwiecznioną w przebojowym filmie Matthew Akersa „Artystka obecna" – zdobyła sławę, wielkie pieniądze i status celebrytki rozchwytywanej przez projektantów mody.

Vito Acconci

Kolejna postać żywcem wyjęta z kart podręczników historii sztuki; performer z Brooklynu, wirtuoz sztuki ciała, autor legendarnej akcji Seedbed z 1971 r.; podczas tego klasycznego performance'u, Acconci tkwił pod podłogą galerii Sonnabend i masturbował się przez osiem godzin dziennie, opowiadając jednocześnie swoje seksualne fantazje na temat chodzących nad nim widzów.

Mario Montez

Rodem z Portoryko, ale od zawsze w nowojorskim undergroundzie. Przyjaciel i członek świty samego Jacka Smitha oraz aktor wielu jego filmów, a później jeden z Superstars Andy'ego Warhola, u którego wystąpił w kilkunastu projektach filmowych. Jednym z nich był oczywiście „Mario Banana" z 1964 r. – film, w którym Montez znacząco zjada banana, zapowiadając poniekąd obsceniczną „Sztukę konsumpcyjną" Natalii LL.

Antonio Homem

Dyrektor Sonnabend Gallery, w latach 70. jednej z najważniejszych scen sztuki radykalnej w Nowym Jorku.

Lucy Lippard

Aktywistka, kuratorka, krytyczka, jedna z osób, która kładła kamienie węgielne pod gmach teorii feministycznej w latach 70. Lippard wysłała Natalii LL manifest feministyczny jeszcze przed przyjazdem tej drugiej do Nowego Jorku; niestety, dokument utonął podczas apokaliptycznej powodzi, która zalała Wrocław w 1997 r. Lippard nie wzięła udziału w filmie Karola Radziszewskiego, tłumacząc, że ma 75 lat, spotkała w życiu armię osób i nie potrafi sobie przypomnieć kontaktów z Natalią LL.Osoby dramatu

Artykuł pochodzi z tygodnika "Przekrój"

Czy Ameryka rzeczywiście nie była gotowa na Natalię? Czy może Natalia nie była gotowa na Amerykę? Co tak naprawdę zdarzyło się wówczas w Nowym Jorku? Odpowiedzi na te pytania poszukuje Karol Radziszewski. Artysta, którego w czasie amerykańskiej eskapady Natalii LL nie było jeszcze na świecie, podąża jej tropem za ocean i rozpoczyna dochodzenie. Ślady prowadzą do legendarnych gigantów amerykańskiej awangardy, a także w kierunku drugiej fali feminizmu, rewolucji seksualnej, heroicznej epoki walki o prawa gejów oraz międzynarodowego spisku męskich szowinistów przeciw kobietom w sztuce. Karol wciela się w detektywa, ale jednak przede wszystkim jest artystą, więc rezultaty swojego śledztwa przedstawia w formie wystawy, pod zaczerpniętym z Leo Castellego tytułem „America Is Not Ready for This".

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej