To nic, że są nietrwałe

W ciągu paru dni przerzucają tony lodu. Niemiłosierny ziąb wytrzymują dzięki szklance wódki. Gdy twórcy lodowych rzeźb marzą o cieple, ich dzieła liczą na mróz, by jak najdłużej przetrwać

Publikacja: 16.01.2008 12:18

To nic, że są nietrwałe

Foto: ALAMY/BE&W

Niemal w tym samym czasie lód jako materiał do tworzenia rzeźb zaczęli wykorzystywać Rosjanie i Francuzi. Było to na początku XVIII wieku. – Na dworze Króla Słońce rzeźbą lodową zajmowali się cukiernicy. Lodowe figury łabędzi czy ryb były finezyjnymi ozdobami królewskich stołów. Do dziś każdy francuski cukiernik musi zdać egzamin z lodowej rzeźby – mówi Robert Burkat z IceTeam Kandulski. W tym samym czasie w Sankt Petersburgu caryca Anna Joanna na dziesięciolecie swojej koronacji zleciła jednemu z najwybitniejszych ówczesnych architektów budowę lodowego pałacu. Z lodu – obok murów – zbudowane były stoły, krzesła, łóżka, a nawet drewno, którym paliło się w lodowym kominku. Pałac był na tyle duży, że swobodnie można było się w nim poruszać. Wzięła w nim ślub para carskich karłów, którym Anna Joanna nakazała spędzić w pałacu noc poślubną. Para przeżyła tylko dzięki temu, że służba bez wiedzy carycy przyniosła im skóry – opowiada Vyacheslav Boretskyy, artysta rzeźbiarz. Dziś rzeźbieniem w lodzie zajmują się zarówno cukiernicy, jak i dyplomowani architekci i artyści.

Festiwale rzeźb lodowych to nieodzowny element zimy na Dalekiej Północy. Organizuje się je od rosyjskiego Petersburga przez amerykańskie Fairbanks i kanadyjską Ottawę, po chiński Harbin. To właśnie tu w pierwszy dzień zimy, 21 grudnia ubiegłego roku rozpoczął się po raz 20. Festiwal Lodowych Świateł. W parku Zhaolin powstały finezyjne lodowe rzeźby i duże skomplikowane budowle. Piłą łańcuchową lub kilofem ryje się w lodzie ozdobne wzory, a całość efektownie podświetla. Przebojem poprzednich festiwali była m.in. precyzyjna replika londyńskiej katedry św. Pawła, a także modele słynnych chińskich świątyń w skali 1: 1. Hitem trwającej do końca stycznia imprezy jest rzeźba „Romantyczne uczucia”, największa tego typu instalacja na świecie. Ma 35 metrów wysokości i 200 metrów długości.

Z lodową rzeźbą jest jak z fajerwerkami – kilka tygodni pracy dla chwili zachwytu

Z początkiem lutego w Ottawie Kanadyjczycy inaugurują festiwal – Winterlude. Impreza odbywa się w miejscu, gdzie kanał rozszerza się w jezioro Dow’s. Jego zamarznięta na kilka metrów tafla na czas festiwalu zamienia się w wystawę rzeźb lodowych. Gdy kończy się festiwal w Ottawie, do akcji wkraczają Amerykanie. Na Alasce z początkiem marca w miejscowości Fairbanks zaczyna się ostatnia z wielkich imprez – Mistrzostwa Świata w Artystycznym Rzeźbieniu w Lodzie.

Zarówno w Kanadzie, jak i w Stanach Zjednoczonych czy w Chinach arktyczny klimat, z temperaturą spadającą do minus 40 stopni C i nieograniczone ilości śniegu i lodu sprzyjają takim imprezom. W dzień lodowe cacka lśnią w słońcu, nocą iskrzą się, podświetlone kolorowym światłem. Na budowę lodowych i śniegowych rzeźb zużywa się tysiące metrów sześciennych lodu i setki tysięcy ton śniegu. Ściągają na nie twórcy i turyści z całego świata. Nie brakuje też na nich Polaków. Robert Burkat w tym roku wybiera się na dwa: do Ottawy i na Alaskę.

Zaledwie bryłkę lodu z tego efemerycznego świata, jak z baśni Andersena o Królowej Śniegu, uszczknął sobie Poznań. Od dwóch lat na Starym Rynku tuż przed Bożym Narodzeniem w ramach „Betlejem Poznańskiego” odbywa się jedyny w Polsce Międzynarodowy Festiwal Rzeźb Lodowych. Dziewięć ekip, m.in. z Kanady, Ukrainy i Meksyku, na oczach widzów za pomocą pił łańcuchowych, dłut, żelazek i suszarek przez 6 godzin tworzyło lodowe rzeźby. Każdy miał do dyspozycji siedem lodowych bloków po 130 kg.

Gwiazdor dosiadający renifera widowni spodobał się najbardziej. To dzieło polsko-francuskiego tandemu: Samuela Giraulta i Roberta Burkata. Burkat od dwóch lat mieszka i pracuje w Poznaniu, ale już od dziesięciu lat zajmuje się rzeźbieniem w lodzie. Fachu uczył się we Francji. Umie wycinać finezyjne wzory i wie, jak na delikatnej podstawie zbudować monumentalną postać. – W ubiegłym roku moja drużyna zdobyła czwarte miejsce na Mistrzostwach Świata w Artystycznym Rzeźbieniu w Lodzie – chwali się. Z Francuzem Samuelem Giraultem w 2007 roku zajął drugie miejsce na Festiwalu Winterlude w Ottawie. Burkat brał też udział w pobijaniu rekordu Guinnessa w wysokości lodowej rzeźby. – Impreza odbywała się w 2006 roku w Emiratach Arabskich w Dubaju. Model najwyższego drapacza chmur na świecie budowaliśmy w zamkniętej hali sportowej, w której temperatura spadała do minus 10 st. C. To były naprawdę trudne warunki. Ekipa przez trzy dni przerzucała tony lodu. Po kilkunastu godzinach pracy wychodziliśmy z hali, a tam żar lał się z nieba. Temperatura na dworze sięgała 35 st. C – wspomina.

Drugie miejsce na poznańskim festiwalu zajął warszawiak Krzysztof Gac, kucharz, z zamiłowania rzeźbiarz lodowy. Jego przygoda z lodem zaczęła się dziesięć lat temu, gdy zgłębiał tajniki kuchni tajskiej pod okiem mistrza egzotycznych potraw. – Na Wschodzie sztuka dekorowania stołów rzeźbami lodowymi znana jest od setek lat. Rzeźbione w lodzie łososie, skalary i welony to nieodzowny element podanych ryb na przyjęciach – opowiada Krzysztof Goc, który też budował wnętrze całorocznego baru lodowego w Warszawie. Jego lodowe cacka zdobią stoły weselne lub są atrakcją wieczorów panieńskich. – Raz klientka zażyczyła sobie figurkę lodową chłopca siusiającego wódką – wspomina Krzysztof Goc.

Goc uważa, że prawdziwym mistrzem poznańskiej imprezy był Vyacheslav Boretskyy. Z pochodzenia Ukrainiec, z wyboru poznaniak, absolwent Wydziału Rzeźby w Instytucie Sztuk Zdobniczych w Charkowie i poznańskiej ASP. Dyplom z rzeźby zrobił w pracowni prof. Józefa Kopczyńskiego, gdzie pracował przez cztery lata. Boretskyy lodową rzeźbą zajmuje się od dekady. Swój warsztat szlifował, biorąc udział w budowie ogromnych lodowych instalacji. Zdobył m.in. II nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Rzeźby z Lodu w Sankt Petersburgu i w Moskwie. W Rosji festiwale lodowe to nieodłączny element zimy. Organizują je wszystkie wielkie miasta. – To katorżnicza praca. Zdarza się, że monumentalne budowle powstają z setek lodowych bloków. Przerzucić więc trzeba dziesiątki ton. Pracuje się po 14 – 15 godzin na dobę przez kilka, a nawet kilkanaście dni na mrozie, gdy temperatura spada poniżej minus 40 st. C. Nie ma czasu na jedzenie i spanie. Przy życiu trzyma cię tylko wódka – mówi Vyacheslav Boretskyy i dodaje: – To jak budowanie egipskich piramid. Dlaczego lubi pracować w lodzie? – Bo jest nieprzewidywalny – mówi Boretskyy. Co jest najtrudniejsze w budowie lodowych rzeźb? – Odpowiednia kompozycja, bo lód przez swoją przejrzystość rządzi się innymi prawami niż kamień, oraz ustawienie monumentalnej kompozycji na delikatnej podstawie. Widziałem kiedyś rzeźbę, która idealnie pokazywała kunszt lodowego mistrza. Jezioro i łabędzia szykującego się do lądowania. Jeden z ptaków tylko jednym szeroko rozłożonym skrzydłem, delikatnie dotykał tafli zamarzniętego jeziora. Gdy wiał wiatr, ptak lekko się kołysał, ale nie runął. To było prawdziwe lodowe dzieło i uczta dla oka, choć nietrwała – powiada Boretskyy. – Ale gdy się je rzeźbi, nie myśli się o ich trwałości. Z lodową rzeźbą jest jak z fajerwerkami – kilka tygodni pracy dla chwili zachwytu.

Po raz pierwszy sztuczny lód wytworzył w 1755 roku szkocki lekarz i chemik William Cullen.

Od tej pory lodowe rzeźby powstają z przygotowanych do tego celu, krystalicznie czystych bloków.

Mają wymiar 105 na 50 na 25 cm. Każdy waży 130 kg. Kosztuje 250 zł. Przygotowuje się je ze 150 litrów wody pochodzącej z głębinowych źródeł.

– Żeby lód był przejrzysty, wodę przepuszcza się przez system gęstych filtrów. Tylko jedna trzecia wody ostatecznie nadaje się do produkcji lodu – wyjaśnia Wiesław Świerzyński, prezes Ice Art, jedynej w Polsce firmy zajmującej się produkcją lodu. Potrzebny jest do tego sprzęt, który spowalnia proces zamrażania i pozwala na zamarzanie wody tylko od spodu. By lód był przejrzysty jak szklanka, zamarzająca woda musi być w ciągłym ruchu. W pomieszczeniu niezbędna jest temperatura 20 st. C, a w urządzeniu między minus 25 a minus 28 st. C. Ważne jest też, by procesu zamrażania nie zakłócały wahania ciśnienia. Najlepiej mrozi się wodę, gdy ciśnienie wynosi 1000 barów. – Wyższe może spowodować pękanie lodu, a taki nie jest mile widziany wśród naszych klientów – mówi Wiesław Świerzyński.

Firma Ice Art tygodniowo produkuje 60 bloków lodowych. Największe zamówienie, jakie do tej pory zrealizowała, to 2 tys. bloków dla organizatora Festiwalu Rzeźb w Rostoku. Produkcja lodu trwała pół roku.

Organizatorzy największych na świecie lodowych imprez artystom zapewniają naturalne bloki lodowe. Od amerykańskiego Fairbanks przez kanadyjską Ottawę, po chiński Harbin artyści rzeźbią w blokach lodowych wycinanych z pobliskich rzek i jezior. – Naturalne bloki lodowe są niemal dwa razy większe od tych sztucznie wytwarzanych. Mają wymiar 2 na 1,5 na 1 metr. Ważą blisko 300 kg. Na Alasce i w Ottawie wycina się je i wydobywa na brzeg za pomocą mechanicznych pił i dźwigów. A na teren zawodów przewozi ciężarówkami. W Rosji natomiast rzeźbiarze własnoręcznie przygotowują i transportują bloki na plac budowy. – To katorżnicza praca. By wydobyć z rzeki ogromne bryły lodu, trzeba przygotować specjalną konstrukcję. Przede wszystkim w stromym brzegu rzeki wykuwa się lodowo-śnieżne schody. Blok owinięty dwoma linami we dwójkę wciąga się na brzeg, wspinając się po śnieżnych schodach. Zdarza się, że w ciągu nocy wycina się i wciąga na górę po kilkanaście ton lodu.

Niemal w tym samym czasie lód jako materiał do tworzenia rzeźb zaczęli wykorzystywać Rosjanie i Francuzi. Było to na początku XVIII wieku. – Na dworze Króla Słońce rzeźbą lodową zajmowali się cukiernicy. Lodowe figury łabędzi czy ryb były finezyjnymi ozdobami królewskich stołów. Do dziś każdy francuski cukiernik musi zdać egzamin z lodowej rzeźby – mówi Robert Burkat z IceTeam Kandulski. W tym samym czasie w Sankt Petersburgu caryca Anna Joanna na dziesięciolecie swojej koronacji zleciła jednemu z najwybitniejszych ówczesnych architektów budowę lodowego pałacu. Z lodu – obok murów – zbudowane były stoły, krzesła, łóżka, a nawet drewno, którym paliło się w lodowym kominku. Pałac był na tyle duży, że swobodnie można było się w nim poruszać. Wzięła w nim ślub para carskich karłów, którym Anna Joanna nakazała spędzić w pałacu noc poślubną. Para przeżyła tylko dzięki temu, że służba bez wiedzy carycy przyniosła im skóry – opowiada Vyacheslav Boretskyy, artysta rzeźbiarz. Dziś rzeźbieniem w lodzie zajmują się zarówno cukiernicy, jak i dyplomowani architekci i artyści.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"