Rz: Czesławowi Niemenowi zawsze było przykro, że jest kojarzony tylko z kilkoma wczesnymi przebojami. Chciała pani spełnić marzenie męża, wydając wybór jego piosenek rzadziej granych?
Małgorzata Niemen:
To jest taka moja wizja kuchenna: siedzieliśmy kiedyś właśnie w kuchni, krzątałam się, Czesław czytał gazetę i w radiu usłyszeliśmy, powiedzmy, „Pod papugami”. Na to Czesław przerwał czytanie i powiedział: „Zatrzymali mnie w rozwoju w latach 60.”. Myślę, że żaden twórca nie chce być kojarzony z pieluchami, czyli z wczesnym okresem twórczości. Chciałby, by dostrzeżono również inne jego osiągnięcia.
Często się irytował tym, jak go odbierano w mediach?
Był osobą harmonijną, a od czasu, gdy zaśpiewał „Dziwny jest ten świat”, myślę, że już wiedział, że nie na wszystko ma wpływ. Nie wiem, co by powiedział na moją kompilację. Ale mnie też zaczęło wkurzać, że w radiu można usłyszeć tylko kilka piosenek Czesława. Cholera, ile można? Przecież nagrał „trochę” płyt! Rozumiem, że niektóre piosenki wywołują wspomnienia, jednak ludzie kochali Niemena także za trudniejszego „Bema pamięci rapsod żałobny”. I doszłam do wniosku, że nasza publiczność jest cudowna, tylko ogłupiana. W książeczce przypominam, co Czesław pisał o tym w jednym z felietonów, że media muszą spełniać misję edukacyjną, bo inaczej grozi nam dyktatura ciemnych mas o prymitywnych poglądach. Podnośmy poprzeczkę, a nie idźmy na łatwiznę. Myślę, że utwory na tej płycie mogą być przykładem jego ambicji artystycznych.