Lubił prozę, ale żył poezją

Rozmowa z Małgorzatą Niemen o nowym albumie „Spiżowy krzyk”, na który sama wybrała piosenki zmarłego przed czterema laty męża

Aktualizacja: 29.05.2008 01:16 Publikacja: 29.05.2008 01:14

Lubił prozę, ale żył poezją

Foto: Polskie nagrania

Rz: Czesławowi Niemenowi zawsze było przykro, że jest kojarzony tylko z kilkoma wczesnymi przebojami. Chciała pani spełnić marzenie męża, wydając wybór jego piosenek rzadziej granych?

Małgorzata Niemen:

To jest taka moja wizja kuchenna: siedzieliśmy kiedyś właśnie w kuchni, krzątałam się, Czesław czytał gazetę i w radiu usłyszeliśmy, powiedzmy, „Pod papugami”. Na to Czesław przerwał czytanie i powiedział: „Zatrzymali mnie w rozwoju w latach 60.”. Myślę, że żaden twórca nie chce być kojarzony z pieluchami, czyli z wczesnym okresem twórczości. Chciałby, by dostrzeżono również inne jego osiągnięcia.

Często się irytował tym, jak go odbierano w mediach?

Był osobą harmonijną, a od czasu, gdy zaśpiewał „Dziwny jest ten świat”, myślę, że już wiedział, że nie na wszystko ma wpływ. Nie wiem, co by powiedział na moją kompilację. Ale mnie też zaczęło wkurzać, że w radiu można usłyszeć tylko kilka piosenek Czesława. Cholera, ile można? Przecież nagrał „trochę” płyt! Rozumiem, że niektóre piosenki wywołują wspomnienia, jednak ludzie kochali Niemena także za trudniejszego „Bema pamięci rapsod żałobny”. I doszłam do wniosku, że nasza publiczność jest cudowna, tylko ogłupiana. W książeczce przypominam, co Czesław pisał o tym w jednym z felietonów, że media muszą spełniać misję edukacyjną, bo inaczej grozi nam dyktatura ciemnych mas o prymitywnych poglądach. Podnośmy poprzeczkę, a nie idźmy na łatwiznę. Myślę, że utwory na tej płycie mogą być przykładem jego ambicji artystycznych.

A czy sam słuchał swoich piosenek?

Tylko wtedy, gdy przygotowywał ich wznowienia. Sen- sem jego życia była praca nad nowymi kompozycjami, a nie wspomnienia. Gdy ktoś z gości prosił, żeby coś zaśpiewał – odmawiał. W domu był domownikiem, a nie gwiazdą.

Dla pani pewnie też nie grał, bo muzy nie są tym zazwyczaj zainteresowane.

Myślę, że muza jest normalną kobietą i widzi w artyście człowieka. Trudno było nie pamiętać, że Czesław komponuje i pisze wiersze, natomiast dla mnie był przede wszystkim fajnym mężczyzną. Cudownie nam się rozmawiało i milczało.

Nazwała pani album „Spiżowy krzyk”. Czy dlatego, że jest antywojennym protest songiem?

Nie chcę dorabiać do płyty żadnej metafizyki. Między nami było 16 lat różnicy. Będąc pacholęciem, bardzo lubiłam słuchać „Spiżowego krzyku”, „Allilah”, czyli to bardziej motyw sentymentalny. Uwiel- biam „Ptaszka” do wiersza Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Pokazuje poczucie humoru Czesława, który nie był tylko postacią posągową. Przygotowując ten album, kierowałam się emocjami. Takie są moje babskie – żony, babci i eksmodelki – preferencje.

W „Laurze” śpiewa, że „Nikt nie zna dróg do potomności/Jeno – po samodzielnych bojach”. Częścią życia pani męża była bitwa z samym sobą.

Bitwa z samym sobą może doprowadzić do samounicestwienia, Czesław raczej wiedział, czego chce. Czasem mówił, że najlepiej ma malarz – sam na sam z płótnem, pędzlem i farbami, że od nikogo nie zależy. Był czas, kiedy zmagał się z niektórymi muzykami, i myślę, że go to dekon- centrowało i jednocześnie kierowało ku samodzielnemu tworzeniu. Sądzę, że nie bez znaczenia jest tu wschodnie pochodzenie Czesława. Opowiadał, jak to w Starych Wasiliszkach rodzina Wydrzyckich była samowystar- czalna. To wymaga siły, którą widziałam u niego na co dzień.

Dziś mało kto śpiewa Norwida, Iwaszkiewicza i Herberta. Pani mąż obcował wyłącznie z literaturą najwyższych lotów?

Czesław lubił prozę Lema, ale żył poezją. Kiedy poznaliśmy się, bywało, że recytował mi Norwida. Było to dla mnie zaskakujące, a jednocześnie imponowało. Czasem u znajomych, przy okazji różnych tematów okraszał rozmowę cytatami z Norwida. Znał jego poezję naprawdę. Kiedy w latach 70. w „Przekroju” prze- czytał „Kamyk” Herberta, zachwycił się i poprosił, żebym kupiła tomik tego poety.

A jakich płyt słuchał?

Żadnych. Sama byłam zaskoczona. Może w pewnym momencie nie chciał się zanadto sugerować. Ostatnimi czasy, kiedy kupowałam sobie np. Stinga, Petera Gabriela, czasem ich słuchał.

To jak wpadał na trop nowych brzmień instrumentów elektronicznych?

Sprowadzał literaturę fachową. Ubolewał, że nie nadąża za nowymi rozwiązaniami technologicznymi.

Czy miał jeszcze jakieś inne zainteresowania?

Lubił programy naukowe na Discovery. Miał mnóstwo odłożonych publikacji na temat kosmosu. Nad miejscem, gdzie grał, powiesił wielki plakat wszechświata. Pewnie grał i rzucał nań okiem, patrzył na coś nieosiągalnego.

Co zostało w archiwach męża?

Zmagam się z wieloma problemami prawnymi, ale zamierzam zrealizować plany Czesława. Chcę wydać płyty zagraniczne, z muzyką filmową, teatralną, nagrania koncertowe. W tym roku ukażą się koncerty z Jazz Jamboree z lat 70. Kończę redakcję felietonów z „Teraz rock”. Wszystko wymaga jednak czasu. Odejście męża to nie katar, trudno od razu zakasać rękawy do pracy.

Małgorzata Niemen, żona Czesława Niemena. Przeżyli razem ponad 30 lat, z ich małżeństwa urodziły się dwie córki – Natalia i Eleonora. Jest jedną z najsłynniejszych polskich modelek. Jako aktorka debiutowała epizodem w „Dziewczynach do wzięcia”, potem wystąpiła m.in. w „Prywatnym śledztwie” oraz serialu „Plebania”.

"Spiżowy krzyk"

Polskie Nagrania

Rz: Czesławowi Niemenowi zawsze było przykro, że jest kojarzony tylko z kilkoma wczesnymi przebojami. Chciała pani spełnić marzenie męża, wydając wybór jego piosenek rzadziej granych?

Małgorzata Niemen:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku