RZ Kilka lat temu tabloidy niemal codziennie donosiły o pańskich kolejnych związkach, rozstaniach i dzieciach, pan zaś odmawiał wywiadów, a paparazzim groził procesami. Ostatnio jednak w tej wojnie z mediami nastąpiło chyba zawieszenie broni. Kto się zmienił – dziennikarze czy pan?
Mój stosunek do świata. Porzuciłem nadzieję na kreowanie własnego wizerunku. Gdybym wciąż przejmował się cyrkiem, który tworzy się wokół tak zwanych celebrytów, nie mógłbym spać po nocach. Paradoksalnie, kiedy paparazzi stali mi się obojętni, przestali mnie nękać. Brukowce są jak denerwująca mucha – jedynym sposobem walki z nimi jest ich ignorowanie.
Jednak trochę to wszystko pana kosztowało. Przez ponad rok nie pojawił są żaden film z pana udziałem.
Rzeczywiście, miałem dosyć. Współczesny przemysł filmowy pożera człowieka i niszczy. Wielkie studia, wielkie produkcje, wielkie pieniądze. Wielkie rezydencje gwiazd i wielkie przyjęcia. A wystawny tryb życia bywa pułapką, która zmusza do ciągłego poszukiwania ról i tłuczenia kasy. Czułem się wypalony, przestałem czerpać przyjemność z pracy. Skoncentrowałem się na życiu prywatnym i moich najbliższych.
Czy tamten czas czegoś pana nauczył?