Edyta Geppert nic nie musi

Artystka świętuje 25-lecie pracy artystycznej z rozmachem - nagrała album z Polską Orkiestrą Radiową. Muzykę skomponował sam Seweryn Krajewski

Aktualizacja: 29.09.2008 02:22 Publikacja: 28.09.2008 01:20

Edyta Geppert

Edyta Geppert

Foto: Agencja Edyta

Po wydanej przed dwoma laty żywiołowej płycie „Śpiewam życie” Edyta Geppert proponuje album subtelniejszy i spokojniejszy. Wyrafinowane orkiestrowe aranżacje Krzysztofa Herdzina przybliżają wokalistkę do hollywoodzkiej stylistyki - płyta przypomina nagrania Barbry Streisand.

Nastrojowość przeplata się z dowcipem, delikatny śpiew z monumentalnymi partiami wokalnymi. Starsze piosenki z muzyką Krajewskiego i tekstami Agnieszki Osieckiej brzmią tu szlachetniej i bardziej elegancko, a w kilku nowych Geppert – na przekór swym możliwościom – śpiewa skromnie.– Album jest spełnieniem marzenia, które nosiłam w sobie od lat. Zawsze chciałam nagrać płytę wyłącznie z piosenkami Seweryna Krajewskiego – mówi Geppert „Rz”. – Nigdy dotąd nie miałam śmiałości go o to prosić. Seweryn, o ile wiem, nie jest hojny w obdarowywaniu śpiewających artystów swoimi kompozycjami.

Równie długo wahała się niegdyś, gdy zamierzała podejść do Marka Grechuty i zapytać, czy mogłaby zaśpiewać jedną z jego piosenek. Odpowiedział: – Pani może śpiewać wszystkie moje piosenki.

Jej pozycja w polskiej muzyce jest wyjątkowa, dobrze ilustruje ją utwór otwierający album: „Bo już nic nie muszę”. – Spokojnie kroczę własną drogą, wykonując zawód najlepiej, jak potrafię i tak, jak go rozumiem. Jestem świadoma, jak działa rynek muzyczny. Na szczęście mam swój świat, przyjaciół, publiczność. To mi w zupełności wystarcza.

Geppert daje około stu recitali rocznie, koncertuje przy pełnych salach. Z myślą o niej piszą znakomici kompozytorzy i tekściarze. Nowy album jest dwunasty w jej dorobku, dotychczasowe rozeszły się w półtoramilionowym nakładzie. Mimo to o jej popularności wiadomo niewiele, bo wokalistka - jak sama mawia - nie interesuje się show-biznesem, a on rewanżuje się jej tym samym. - Prawdziwa niezależność artystyczna nie jest dobrze widziana. Bardzo trudno ją utrzymać, cena jest ogromna – wyjaśnia „Rz”. – W efekcie nie ma mnie i moich piosenek zbyt dużo w telewizji i radiu. Duża wytwórnia, z którą na szczęście już rozwiązałam kontrakt, zrobiła niewiele żeby moje płyty dotarły do ludzi. Miałam wrażenie, że były wydawane wręcz konspiracyjnie.

Od lat 80., kiedy dwukrotnie otrzymała Grand Prix w Opolu, na festiwale nie jeździ, bo uważa, że artysta jest tam najmniej ważny. W 1995 r. zrobiła wyjątek i wystąpiła w Opolu, bo nagrody przyznawała publiczność. W finale wylądowała na rękach Grzegorza Markowskiego jako laureatka kolejnej Grand Prix. W tle wiwatował tłum młodych gwiazd.

Na nowej płycie Geppert wraca do piosenki „Nie żałuję”, jednej z tych, z którymi kojarzona jest najczęściej. Tu śpiewa mniej dramatycznie niż podczas słynnego koncertu „Zielono mi”, ale wzrusza tak samo, bo przy skromnym akompaniamencie słowa Osieckiej tylko zyskują na sile. Dwie inne piosenki: „Jaka róża, taki cierń” i „Och, życie, kocham cię nad życie” przylgnęły do Geppert równie mocno jak wizerunek artystki melancholijnej. Tymczasem wokalistka od lat powtarza, że ze smutkiem kojarzą ją tylko ci, którzy nie widzieli jej koncertów. Przewrotnie i pogodnie śpiewa o sobie w nowej piosence „Za inna”. – Zawsze czułam się trochę inna. Nie pasująca do otaczającej mnie rzeczywistości. To czasem bolało, ale czasami przeciwnie - stawało się atutem.

Przyszła na świat w Kotlinie Kłodzkiej, w rodzinie o węgierskich korzeniach. Gdy miała sześć lat, dostała wielki 120-basowy akordeon. Przygniatał ją, ale dawała dziadkowi koncerty węgierskich pieśni. – Moje wspomnienia muzyczne z dzieciństwa, to głos mamy, która przepięknie śpiewała. Robiła to bardzo często. Może dlatego ja też śpiewam idąc ulicą, jadąc samochodem, właściwie wszędzie.

Tajemnicy swojego talentu nie zgłębia ani nie analizuje. Płytę zamyka kolejną żartobliwą piosenką „Jak to jest z pani śpiewaniem” i wersem: „Tak samo jak z kochaniem, czyli nie mam pojęcia”.

Po wydanej przed dwoma laty żywiołowej płycie „Śpiewam życie” Edyta Geppert proponuje album subtelniejszy i spokojniejszy. Wyrafinowane orkiestrowe aranżacje Krzysztofa Herdzina przybliżają wokalistkę do hollywoodzkiej stylistyki - płyta przypomina nagrania Barbry Streisand.

Nastrojowość przeplata się z dowcipem, delikatny śpiew z monumentalnymi partiami wokalnymi. Starsze piosenki z muzyką Krajewskiego i tekstami Agnieszki Osieckiej brzmią tu szlachetniej i bardziej elegancko, a w kilku nowych Geppert – na przekór swym możliwościom – śpiewa skromnie.– Album jest spełnieniem marzenia, które nosiłam w sobie od lat. Zawsze chciałam nagrać płytę wyłącznie z piosenkami Seweryna Krajewskiego – mówi Geppert „Rz”. – Nigdy dotąd nie miałam śmiałości go o to prosić. Seweryn, o ile wiem, nie jest hojny w obdarowywaniu śpiewających artystów swoimi kompozycjami.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"