I Bóg stworzył kobietę”. Nastąpiło to 52 lata temu, gdy świat zobaczył na ekranie młodą Brigitte Bardot w słynnym filmie Rogera Vadima. Boskie interwencje na Ziemi następowały kilkakrotnie. Objawieniem była nie tylko uroda Bardotki, ale także Marilyn Monroe, Jane Russel, a później seksbomb włoskiego kina: Sophii Loren i Claudii Cardinale.
Jednak dla wielu mężczyzn historia rodzaju żeńskiego rozpoczęła się dopiero wtedy, gdy na dużym ekranie pojawiła się Monica Bellucci. „Była pierwszą dziewczyną z moich fantazji. Jest bardziej gorąca niż Angelina Jolie czy Scarlett Johansson” – pisze w sieci Efren. „Jest tak piękna, że nie mogę oderwać od niej oczu” – dodaje Ben. Takich wpisów na portalu AskMen.com są setki.
Bellucci próbuje się od tego wizerunku dystansować. – Jeśli spotykam przystojnego mężczyznę, jestem nim oczarowana przez kilka sekund. Ale potem, gdy zaczynamy rozmawiać i okazuje się głupi, przestaję dostrzegać jego urodę – mówiła w jednym z wywiadów.
Dlatego, gdy w 1988 roku rozpoczynała karierę modelki, traktowała ją jedynie jako sposób na opłacenie czesnego za pierwszy rok studiów prawa w Perugii. Jednak szybko przeniosła się do Mediolanu i zapisała do prestiżowej agencji modelek Elite Model Management. Tam dostrzeżono jej wdzięk – została twarzą domu mody Dolce & Gabbana. Nic dziwnego, że porzuciła studia i spróbowała kariery aktorskiej.
Zadebiutowała we włoskim serialu „Vita Coi Figli” (1990), zdobyła także rolę w filmie „La Riffa”. Zauważył ją Francis Ford Coppola i obsadził w „Drakuli” (1992) jako ponętną wampirzycę. Przełom nastąpił w 2000 roku. Najpierw wystąpiła w „Podejrzanym” (amerykańskim remake’u francuskiego kryminału z 1981 roku), w którym wcieliła się w postać graną wcześniej przez Romy Schneider. Potem Giuseppe Tornatore obsadził ją w „Malenie” – dramacie z czasów II wojny światowej. Tytułowa bohaterka jest piękną nieznajomą, której pojawienie się elektryzuje spokojne sycylijskie miasteczko.