Pogromczyni nagich mężczyzn i tygrysów

Grace Jones - weteranka sztuki szokowania, królowa gejowskiego disco, androgyniczna ikona mody zjawiła się na czwartkowej gali nagród MTV w czarnych lateksowych „pończochach” z podwiązkami, obcisłym żakiecie i mieniącym się jak dyskotekowa kula cylindrze. A był to jeden z najmniej wyuzdanych strojów w jej karierze.

Publikacja: 09.11.2008 00:02

Pogromczyni nagich mężczyzn i tygrysów

Foto: Materiały Promocyjne

Na widok 60-letniej dziś Jones i jej lateksu nastolatki piszczały głośno, ale większość z nich nie ma pojęcia, do czego ta gwiazda legendarnego nowojorskiego klubu Studio 54 jest zdolna. Przed 30 laty jej występ wyglądał mniej więcej tak: wystrojona w skórzany gorset, kabaretki i sięgający ziemi welon wywijała czerwonym skórzanym biczem, przeganiając półnagich tancerzy z jednego kąta sceny w drugi. Z czasem dołączali panowie z publiczności, po drodze pozbywając się ubrań, i zachowywali jak tygrysy w jej prywatnym cyrku. Zresztą, Jones ma za sobą także sceniczny epizod z prawdziwym tygrysem bengalskim.

Nie dawała koncertów, urządzała performance z pogranicza muzyki, erotyki, teatru i mody. W latach 80. wykorzystywała m.in. rzędy ekranów, by - wzorem bliskiego przyjaciela Andy Warhola - multiplikować swój wizerunek. Nosiła stroje nie tylko prowokujące, ale równie często zachwycające - istne projektanckie cacka. W wideoklipach łączyła plemienny seksapil, taneczne rytmy, kicz i futurystyczną psychodelię.

Urodziła się na Jamajce w 1952 r., w samą porę, by jako 20-latka oddać się szaleństwu lat 70. W 1977 r. miała już kilka przebojów i ukazał się jej pierwszy album „Potrfolio”. Ale wielbicieli przyciągała nie tyle muzyką, co wizerunkiem kobiety zmysłowej i niebezpiecznej: perfekcyjnie wyrzeźbiona sylwetka, ogolona głowa, ostry makijaż. O Grace Jones można było mówić „przystojna”, bo miała w sobie tyle samo kobiety co mężczyzny. Igrała z wizerunkami płci i zyskiwała wielbicieli wśród gejów. Po występach godzinami przyjmowała fanów w garderobie, była zasypywana prezentami.

Skąd wzięła się jej chęć do eksperymentowania? Najpewniej ze znienawidzonego religijnego wychowania. Jako dziecko Jones musiała nosić stroje szczelnie zakrywające ciało. Nie wolno jej było oglądać telewizji, słuchać radia ani chodzić do kina. Dyscyplina zelżała, gdy rodzice przenieśli się z Jamajki do Syracuse, a Grace zostawili pod opieką dziadków.

Jako nastolatka studiowała w szkole teatralnej i planowała ucieczkę – gdy nadarzyła się okazja, pojechała do Nowego Jorku z... gangiem motocyklowym. Przesiadywała w co mroczniejszych klubach, aż otrzymała przełomową, jak się okazało, pracę w agencji modelek. Po okładkach w „Vogue” i „Elle” przyszedł pierwszy kontrakt płytowy.

Ślub z fotografem Jean-Paul Goudem i jego ambicja, by odtąd Jones prezentowała się w artystycznym, nie klubowym otoczeniu, zakończyły okres ekshibicjonistycznych popisów. Jej twórczość nabrała poważniejszego charakteru. Oceny krytyków były różne, ale stopniowy spadek jej popularności był raczej wynikiem schyłku epoki disco. Ostatni mocny akcent kariery Jones to rok 1985, gdy wydała oryginalną płytę „Slave to the Rhythm” i wystąpiła jako May Day w przygodach 007 „A View To A Kill”. Później pojawiała się w klubach na Ibizie i w Nowym Jorku, ale nie była już ich sensacją. I – jeśli wierzyć jej wypowiedziom – niewiele sobie z tego robiła.

Ostatnio otrzymała ofertę stałych występów w Las Vegas, odmówiła. Przyjęła natomiast propozycję fotografa Chrisa Cunninghama i zgodziła na kolejną szokującą sesję, opublikowaną dwa tygodnie temu w piśmie „Dazed Digital”: naga, w ultrafioletowym świetle, znów jest dzika i gotowa na wszystko.

Sesja [link=http://www.dazeddigital.com/ArtsAndCulture/article/1273/1/Chris_Cunningham_Photographs_Grace_Jones_for_DC ]Chrisa Cunninghama[/link]

[b]Piosenka „William's Blood” z nowej płyty Grace Jones[/b]

Na widok 60-letniej dziś Jones i jej lateksu nastolatki piszczały głośno, ale większość z nich nie ma pojęcia, do czego ta gwiazda legendarnego nowojorskiego klubu Studio 54 jest zdolna. Przed 30 laty jej występ wyglądał mniej więcej tak: wystrojona w skórzany gorset, kabaretki i sięgający ziemi welon wywijała czerwonym skórzanym biczem, przeganiając półnagich tancerzy z jednego kąta sceny w drugi. Z czasem dołączali panowie z publiczności, po drodze pozbywając się ubrań, i zachowywali jak tygrysy w jej prywatnym cyrku. Zresztą, Jones ma za sobą także sceniczny epizod z prawdziwym tygrysem bengalskim.

Pozostało 82% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"