Wirujące biodra

Po latach zapomnienia popularność hula-hoop wraca wraz z modą na nowe formy ćwiczeń i zabaw ruchowych oraz comebackiem wielu dawnych mód

Publikacja: 23.01.2009 03:27

1958 rok

1958 rok

Foto: AP

Red

Programy fitness coraz częściej propagują ruch w formie zabawy. Idealnie nadaje się do tego plastikowa obręcz.

O ile pierwsze minuty ćwiczeń z obręczą wyglądają komicznie, o tyle ci, którzy wytrwają, już po kilku treningach potrafią wprawić ciało w rotacje utrzymujące plastikowe koło w dowolnie wybranym miejscu. A że taki taniec jest hipnotyzujący, zaczęły go wykorzystywać w swych produkcjach i podczas występów wielkie gwiazdy.

Wirujące biodra (bo to jednak najczęściej za ich pomocą wirują hula) zobaczyć można m.in. w teledyskach „What Goes Around” Justina Timberlake’a i „Work It Out” Beyonce. Ta ostatnia wspomina, że dzięki hula zachowuje swoją słynną talię, podobnie zresztą jak pewna 102-letnia Amerykanka upatrująca w tych ćwiczeniach sekretu swojej długowieczności.

Grupa Cirque du Soleil prezentująca na całym świecie imponujące spektakle, które są połączeniem muzyki, światła i wyczynowej choreografii, wprowadzała do swoich widowisk płonące obręcze. Ta prawdziwie gorąca odmiana kręcenia spotykana jest zresztą podczas wielu ulicznych przedstawień.

O hula-hoop śpiewa nawet Billy Joel w swoim hicie „We Didn’t Start the Fire”, wymieniając je jednym tchem ze sławnymi nazwiskami i wydarzeniami XX wieku.

Z kolei najwspanialsza scena filmowa z użyciem obręczy opowiada właśnie o hula. W „Hudsucker Proxy” bracia Coen uczynili ją symbolem amerykańskiego „genialnego pomysłu”, na który wpada, niezbyt zresztą bystry, główny bohater. Scena, w której hula wyrzucona przez zniechęconego brakiem jakiejkolwiek sprzedaży sklepikarza trafia pod nogi małego chłopca, idealnie pasuje do tego karykaturalnego filmu. Znaleziona na ulicy zabawka już po chwili wiruje wokół bohatera, w wyniku czego tłum dzieci szturmuje sklep, by ją kupić. To oddaje tempo i skalę manii, jaka ogarnęła świat.

W ostatnich miesiącach sympatycy hula zyskali poparcie, którego medialne oddziaływanie jest nie do przecenienia. Mimowolnym ambasadorem powracającej popularności hula stała się, po wypowiedzi swojego męża, żona Baracka Obamy. Amerykański prezydent (wówczas elekt) wspomniał w wywiadzie, że Michelle „jest najlepszym tancerzem hula, jakiego zna”. Zaznaczył przy tym: „Jest jedna rzecz, której nie zobaczycie – mnie z hula-hoop. To chyba jasne”. Sympatia do takiej aktywności pierwszej damy ma przełożenie na sprzedaż hula w USA. Ostatnio wzrosła ona o 20 proc.Na ponowny sukces zabawki składa się także popularna gra na konsolę Nintendo Wii, która dzięki wykorzystaniu specjalnej podstawki (Wii Fit) pozwala zapomnieć się w „zakręceniu” bez używania hula. Zamiast niego staje się na tej przystawce i wprawia ciało w wirujący ruch, co zostaje przełożone na ekran telewizora. Tam odpowiednik kręci kołami. Filmy z takich sesji są prawdziwym hitem serwisu YouTube, a przy tym reklamą hula-hoop. Każda możliwa do zaadaptowania nowość powiększa listę odmian zabawki – dziś można np. kręcić obręczą świecącą nowoczesnymi diodami LED.

Wesoły charakter hula-hoop znalazł także swoje poważne zastosowanie. Obchodzony od 2007 r. World Hoop Day jest okazją do propagowania charytatywnego projektu, którego uczestnicy przekazują obręcze dzieciom w biednych i niebezpiecznych rejonach świata. Coroczne obchody zmieniają datę tak, aby ta sama cyfra oznaczała rok, miesiąc i dzień, więc na kolejne święto fanom hula przyjdzie zaczekać do 9 września 2009 roku.

[ramka]50 lat hula-hoop

Kręcenie biodrami jest zapewne tak stare jak człowiek, a koło wynaleziono już 10 tysięcy lat temu. Nieoczywisty pomysł połączenia obu mieli już m.in. starożytni Grecy i rdzenni mieszkańcy Hawajów. Prawdziwy interes jednak zbiła na tej zabawie dopiero pół wieku temu firma Wham-O.

Ta kalifornijska kompania założona w 1948 r. znana jest m.in. z opatentowania innego okrągłego hitu – latającego plastikowego talerza nazwanego frisbee (1957 r.).

W Wham-O, jeśli chodzi o hula, nie wymyślono nic nowego, sięgnięto po przedmiot, który był produkowany w Australii. Amerykanie wymyślili nazwę hula-hoop i doprowadzili do narodzin prawdziwego szaleństwa. W ciągu roku od premiery sprzedano 100 mln obręczy. Boom jednak okazał się krótkotrwały.

Już na początku lat 60. popularność zabawy przemija, pozostając głównie rozrywką dla dzieci, wyczynowców lub cyrkowców.

W latach 70. i 80. śrubowano kolejne rekordy: w 1987 r. Roxann Rose z USA utrzymała obręcz na swoich biodrach przez 90 godzin, a w 1994 r. sprinter Roman Schedler przebiegł, kręcąc hula, dystans 100 metrów w czasie 13,84 sekundy! Pamiętając, że ówczesny rekord świata w biegu na tym dystansie wynosił 9,85 s, trzeba uznać najwyższą klasę austriackiego zawodnika.

Do dziś trwają zmagania z użyciem plastikowej obręczy. Najlepsi potrafią zakręcić nią 162 razy na minutę lub rozhulać 105 kół jednocześnie![/ramka]

Programy fitness coraz częściej propagują ruch w formie zabawy. Idealnie nadaje się do tego plastikowa obręcz.

O ile pierwsze minuty ćwiczeń z obręczą wyglądają komicznie, o tyle ci, którzy wytrwają, już po kilku treningach potrafią wprawić ciało w rotacje utrzymujące plastikowe koło w dowolnie wybranym miejscu. A że taki taniec jest hipnotyzujący, zaczęły go wykorzystywać w swych produkcjach i podczas występów wielkie gwiazdy.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla