W świat hinduskich fascynacji bohatera sobotniego wieczoru w Studiu im. Lutosławskiego wprowadziły słuchaczy Anna Faber (harfa) i Maria Pomianowska (sarangi), wykonując „Song for Harprit” z jego płyty „Samarpan”. Motywy orientalne wróciły jako finałowa klamra w mantrach śpiewanych przez chór JCC z odtwarzanym z nagrania głosem samego Kulpowicza.
Pamięć o tym oryginalnym artyście czyni cuda. Za pierwszy można uznać reaktywację, po 33 latach legendarnej formacji Jazz Carriers, z którą Sławek współpracował w latach 70. Brawurowo zagrane przez Zbigniewa Jaremkę, Henryka Miśkiewicza (na zdjęciu) i ich kolegów energetyczne kawałki przypomniały jego coltrane’owskie inspiracje. Były one obecne także w występie tria Kazimierza Jonkisza, ulubionego perkusisty Kulpowicza. Hołd pamięci przyjaciela i producenta dwóch płyt „Soykanova” i „Tryptyk Rzymski” wyśpiewał, m.in. słowami Zbigniewa Herberta i Jana Pawła II, Stanisław Soyka.
Jeśli by w tym pięknym koncercie przyszło wskazać coś szczególnie poruszającego, to byłaby to parominutowa zaledwie, ale pełna skupienia impresja Włodka Pawlika. W tak krótkim czasie powiedział tak wiele!