Wirtuoz drucianej szczotki

To będzie surowy, czysty blues. Magic Slim nie używa przystawek ani elektronicznych gadżetów. A koncerty gra bez planu – z głowy.

Publikacja: 26.03.2009 10:48

Magic Slim

Magic Slim

Foto: Universitatis Varsoviensis

Jest uosobieniem historii bluesa, wychował się w Missisipi – kolebce tej muzyki. Naprawdę nazywa się Morris Holt, urodził się w 1937 r. Jako dziecko pracował z rodzicami w polu, tam też, podczas zbierania bawełny, stracił palec.

Wypadek uniemożliwił mu grę na pianinie, więc chłopiec przerzucił się na gitarę. Pierwszą skonstruował sam: wyciągnął druty ze szczotki i przygwoździł je do ściany. Dostał za to lanie od matki, ale później mógł już brzdąkać, ile chciał. W 1955 r. pojechał do Chicago, by poznać tajniki instrumentu u znajomego muzyka. Ten dał mu radę: – Nie próbuj grać jak inni. Szukaj własnego brzmienia.

Stworzył je, chwytając struny w specyficzny sposób – jednocześnie przesuwał wzdłuż nich palcami i „podkręcał” nuty. – Wiem, że wielu próbowało tej sztuki bez powodzenia. Ale ja nie stosuję żadnych tricków, używam tych samych gitar co inni – mówi Magic Slim.

Równie naturalny i trudny do naśladowania jest sposób, w jaki tworzy piosenki. Powstają skokami: Slim zapisuje nuty i słowa, które od czasu do czasu przychodzą mu do głowy. Kiedy uzbiera ich dosyć, błyskawicznie montuje z nich utwór. Spontanicznie powstają także scenariusze jego występów. – Nie układam listy utworów – wyjaśnia bluesman. – Gram kilka piosenek i przyglądam się ludziom. Odpowiadam na ich potrzeby – blues to przecież uczucia.

Pierwsza wyprawa do Chicago w latach 50. nie skończyła się dla Magic Slima szczęśliwie, jego talent oceniano jako przeciętny. Drugi szturm na Chicago przypuścił w 1970 r., gdy stworzył z bratem grupę Teardrops. Koncertowali w małych lokalach, początkowo ledwo wiązali koniec z końcem, ale podpisali kontrakt płytowy we francuskiej wytwórni, a w latach 80. i 90. zdobywali ważne wyróżnienia. A sam Magic Slim zajął na bluesowej scenie wyjątkową pozycję – połączył chicagowskie brzmienie z surowymi, tradycyjnymi motywami z południa.

W Warszawie zagra z Teardrops, teraz grupę tworzą: Jon McDonald (gitarzysta i wokalista), basista Danny O’Connor i perkusista Lenny Media.

Jest uosobieniem historii bluesa, wychował się w Missisipi – kolebce tej muzyki. Naprawdę nazywa się Morris Holt, urodził się w 1937 r. Jako dziecko pracował z rodzicami w polu, tam też, podczas zbierania bawełny, stracił palec.

Wypadek uniemożliwił mu grę na pianinie, więc chłopiec przerzucił się na gitarę. Pierwszą skonstruował sam: wyciągnął druty ze szczotki i przygwoździł je do ściany. Dostał za to lanie od matki, ale później mógł już brzdąkać, ile chciał. W 1955 r. pojechał do Chicago, by poznać tajniki instrumentu u znajomego muzyka. Ten dał mu radę: – Nie próbuj grać jak inni. Szukaj własnego brzmienia.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"