Wziąć w ramy, czyli co oprawiają ludzie

Nie to ładne, co ładne, lecz to, co się komu podoba. Tak brzmi swojska wersja łacińskiego porzekadła „de gustibus non est disputandum” (gust nie podlega dyskusji)

Aktualizacja: 24.06.2009 09:37 Publikacja: 24.06.2009 01:40

Na pamiątkę rękawica baseballowa w ramce

Na pamiątkę rękawica baseballowa w ramce

Foto: FPM

Od czasu, kiedy Duchamp wymyślił ready-mades (1913 r.), a zwłaszcza od momentu, kiedy kompozycje z gotowców trafiły na rynek (lata 60./70.), zatarła się granica między produkcją maszynową a ręczną. Między tym, co wartościowe, gdyż niepowtarzalne, a tym, co cenne, bo komuś się kojarzy z wydarzeniami, które chce zachować w pamięci. A to może być wszystko – od starej koszulki po amatorskie zdjęcie z wakacji.

Równouprawnienie sztuki i rzeczy „wartościowych inaczej” najlepiej widać w… punkcie oprawczym. Co nam bliskie, pakujemy w ramy, a potem na ściany.

Dla prestiżu otaczamy się obiektami wartościowymi, świadczącymi o naszym statusie finansowym. Na potrzeby duszy trzymamy rzeczy niewymierne w walucie. Nawet oprawiamy. Obecna moda artystyczna i designerska godzi się na to, nawet popiera różne ekstrawagancje.

O przedmiotach danych do oprawy – pod szkło, otoczonych ramą – opowiedziała mi Nina Rozwadowska, szefowa stołecznej Galerii Grafiki i Plakatu. Najpierw było o kosie (takiej do żęcia). Jak się okazało, niejedyne to dziwactwo, z jakim spotkali się ramiarze pracujący w tej galerii. Ktoś dał do oprawy płachtę papieru z odciskiem nogi słonia, ktoś inny – bumerang Aborygenów, jeszcze inny – worki po kawie przywiezionej z Ameryki Południowej. Przedmioty różne, lecz pozwalające sklasyfikować się pod jednym hasłem: trofea podróżnicze.

Po co komuś przepocony, zakrwawiony T-shirt? Ku pamięci koncertu rockowego, w którym właściciel koszulki, fan mocnego uderzenia, uczestniczył „na żywo”. Pewien mężczyzna postanowił ocalić od zapomnienia wojenne przeżycia ojca, które symbolizowała… skórzana kurtka. Powstała duża solidna gablota. Grube okrycie na kożuchu ocaliło życie amerykańskiego pilota, ten zaś uratował polskiego kolegę.

Oczywiście najczęściej trafiają pod szkło zdjęcia, dziecięce malowidła (prym wiodą laurki), pocztówki cenne ze względu na nadawcę, dyplomy, nagrody. Oprawiane przedmioty przypominają tylko pozytywne doświadczenia, doznania, emocje.

Ekspracownica ambasady skandynawskiej nie chciała się rozstać ze strojem krakowskim (bez butów), który otrzymała w dowód sympatii od mieszkańców Małopolski. Były notabl postanowił uhonorować nożyczki wraz ze wstęgą, którą przecięły – ku chwale własnych dokonań.

Komuś przyszło do głowy oprawić fajansową, ręcznie malowaną tackę, pamiątkę po rodzinnej tułaczce. Ktoś inny zachwycił się układem scalonym pierwszego w życiu komputera. Znaleźli się miłośnicy puzzli, którzy postanowili zachować dla potomnych największą rozmiarami układankę. Byli entuzjaści okładek niskonakładowych pism i niepociętych arkuszy jednodolarowych banknotów. Do oprawy trafiły również klucze, krzyże z bursztynu, kafle piecowe.

Wiele z tych rzeczy ma pokaźne rozmiary, nie mieszczą się w standardowych ramach, lecz wymagają specjalnych gablot. Czyli – właściciel idzie w koszty. Po co ludzie wydają pieniądze na oprawianie obiektów bezwartościowych artystycznie? – Rama jest w stanie uratować wszystko – twierdzi Nina Rozwadowska. – Przede wszystkim dobre wspomnienia.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"