Nie czytałem Joyce’a, lubię zwyczajne rzeczy

O potrzebie indywidualności, władzy rock’n’rolla, życiu w Belfaście i terapeutycznych zaletach swojej pracy mówi basista irlandzkiej grupy metalowej Therapy?. Zespół zagra dziś wieczorem w Proximie. Usłyszymy utwory z jego najnowszej płyty „Crooked Timber”

Publikacja: 25.11.2009 10:42

Partnerami Michaela McKeegana w Therapy? są wokalista i gitarzysta Andy Cairns (w środku) i perkusis

Partnerami Michaela McKeegana w Therapy? są wokalista i gitarzysta Andy Cairns (w środku) i perkusista Neil Cooper (z prawej)

Foto: Materiały Promocyjne

[b]Nagrywacie płyty od 20 lat. Odbiorcy nieznający was mogliby sądzić, że jesteście już bardzo dojrzali, tymczasem tylko Andy Cairns – założyciel i gitarzysta zespołu – przekroczył czterdziestkę.[/b]

[b]Michael McKeegan:[/b] Ale nigdy nie czuję się zmęczony. Muzycy starzeją się wolniej. Taką postawę wymusza przemysł muzyczny, który ma faszystowskie podejście do wieku i starzenia się. My w zespole nie przejmujemy się wymaganiami rynku, jesteśmy zwyczajnymi facetami żyjącymi i grającymi na uboczu show-biznesu. A mimo to wciąż mamy swoje miejsce na muzycznej scenie. Dziesięć, piętnaście lat temu Andy martwił się, jak Therapy? plasuje się na listach przebojów. Kwestia popularności była wówczas dla niego ważna. Ale z biegiem czasu straciła na znaczeniu. Rock’n’roll zawładnął nim, ale go nie zniszczył. Możemy powiedzieć, że jako zespół zawsze staraliśmy się postępować tak, jak chcieliśmy. Przede wszystkim gramy dla publiczności, to ona jest najważniejsza, chociaż pozytywne recenzje naszych albumów zawsze są dla nas istotne.

[b]Nie irytuje pana jednak faworyzowanie i stawianie przede wszystkim na młodych wykonawców, swoisty kult młodości na scenie muzycznej?[/b]

Nie zawracam sobie tym głowy. Dobre zespoły przetrwają, kiepskie odpadną. Zaletą Therapy? jest to, że jesteśmy inni niż wszyscy. Nikogo nie naśladujemy. W życiu jest ważne, aby istnieć w zgodzie ze sobą. Być ze sobą szczerym. Liczy się indywidualność.

[b]Tytuł waszej nowej płyty wydanej w tym roku – „Crooked Timber” – nawiązuje do cytatu z Immanuela Kanta: „Z tak krzywego kawałka drewna, z jakiego uczyniony jest człowiek, nie da się zrobić nic prostego”. Kto w zespole interesuje się filozofią?[/b]

Oczywiście Andy. Nie tylko filozofią, także wiedzą ezoteryczną, literaturą. Ja nie czytałem nawet sztandarowych irlandzkich pisarzy – Joyce’a i Becketta. Może dlatego, że znajomość ich twórczości była w szkole obowiązkowa. Kiedy miałem 16 – 17 lat, bez przerwy wałkowano ich na lekcjach, zwłaszcza Joyce’a. Natłok informacji odstręczył mnie od lektury.

[b]Był pan krnąbrnym nastolatkiem?[/b]

Nie powiedziałbym. Dorastałem w zwyczajnej rodzinie, która miała do mnie zaufanie. Chodziłem do tradycyjnej, staromodnej szkoły i nie byłem zbytnio rockandrollowy.

[b]Czy katolickie otoczenie miało wpływ na pana dojrzewanie?[/b]

Nie. Wychowałem się w Larne w Irlandii Północnej, niedaleko Belfastu. Nie jest tam tak katolicko jak na południu kraju. Jako mały chłopiec byłem co prawda ministrantem. Podobało mi się to, było zabawnie. Ale nie odpowiada mi żadna zorganizowana religia.

[b]Teraz mieszka pan w Belfaście. Jakie to miasto?[/b]

Duże, w którym wiele się dzieje pod względem artystycznym. Mamy też Starbuck’s. Mówię to oczywiście z ironią, ale nawet McDonald’s pojawił się u nas później niż w Moskwie.

[b]A jak się panu w nim żyje?[/b]

Większość czasu spędzam w domu. Jestem towarzyski, ale gdy jest się w trasie przez sześć do dziewięciu miesięcy w roku, to ma się ochotę przede wszystkim spędzić czas w kuchni, pójść do kina, z żoną na kolację, poczytać... Takie zwyczajne rzeczy. A moja żona jest Holenderką, więc wszystko jest dla niej w Irlandii kulturowo nowe. Poznaje nowych ludzi i podoba jej się to.

[b]Wracając do nowej płyty. Według Andy’ego jest ona pochwałą ekscentryczności, a piosenki odpowiadają na pytanie, co to znaczy być człowiekiem. A co to oznacza dla pana?[/b]

Przede wszystkim nigdy nie osądzać innych ludzi. Muszę podkreślić, że wierzę i pokładam nadzieję w ludzkiej naturze, w humanizmie ludzi.

[b]Utwory z „Crooked Timber” zagracie w Proximie. Koncerty są dla pana przyjemne?[/b]

Absolutnie tak. Spełniają funkcję terapeutyczną. Jedni ludzie potrzebują narkotyków, inni piłki nożnej, żeby poczuć się dobrze, a mnie wystarczy zagrać dla publiczności. Kiedy mam zły dzień, to wszystko zmienia się na lepsze, gdy tylko staję na scenie. Uwielbiam to!

[i]Koncert Therapy? – Proxima, al. Żwirki i Wigury 99a, tel. 22 822 87 02 godz. 20 bilety: 50 – 60 zł[/i]

[b]Nagrywacie płyty od 20 lat. Odbiorcy nieznający was mogliby sądzić, że jesteście już bardzo dojrzali, tymczasem tylko Andy Cairns – założyciel i gitarzysta zespołu – przekroczył czterdziestkę.[/b]

[b]Michael McKeegan:[/b] Ale nigdy nie czuję się zmęczony. Muzycy starzeją się wolniej. Taką postawę wymusza przemysł muzyczny, który ma faszystowskie podejście do wieku i starzenia się. My w zespole nie przejmujemy się wymaganiami rynku, jesteśmy zwyczajnymi facetami żyjącymi i grającymi na uboczu show-biznesu. A mimo to wciąż mamy swoje miejsce na muzycznej scenie. Dziesięć, piętnaście lat temu Andy martwił się, jak Therapy? plasuje się na listach przebojów. Kwestia popularności była wówczas dla niego ważna. Ale z biegiem czasu straciła na znaczeniu. Rock’n’roll zawładnął nim, ale go nie zniszczył. Możemy powiedzieć, że jako zespół zawsze staraliśmy się postępować tak, jak chcieliśmy. Przede wszystkim gramy dla publiczności, to ona jest najważniejsza, chociaż pozytywne recenzje naszych albumów zawsze są dla nas istotne.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"