Reklama
Rozwiń

Alternatywa dla komercji

Na festiwalu stworzonym przez Artura Rojka występują artyści, do których ma się zaufanie

Aktualizacja: 09.08.2010 13:03 Publikacja: 08.08.2010 18:31

Dinosaur Jr. to legenda amerykańskiego rocka

Dinosaur Jr. to legenda amerykańskiego rocka

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

30 metrów przed nosem Wojciecha Waglewskiego śmignął samolot. Voo Voo gra piosenki z albumu "Snopowiązałka" o samotności w siermiężnych peerelowskich czasach, tymczasem powietrze przecięła kolejna awionetka i wylądowała na pobliskim lotnisku Muchowiec. Kto wie, dywagują fani, może na pokładzie byli The Horrors, Brytyjczycy okrzyknięci przez "New Musical Express" grupą 2009 roku.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,1,519743.html]Off Festival - galeria zdjęć[/link][/b][/wyimek]

Maszyny odrywają się od ziemi, a szef Offu przygotowuje się do wykonania na żywo "Uwaga, jedzie tramwaj!" supergrupy Lenny Valentino. To sentymentalna podróż w czasy dzieciństwa. Lata, kiedy rozklekotany żelazny pojazd, przejeżdżając obok mieszkania małego Artura Rojka, mógł wprawiać w drżenie wannę, gdy przyszły lider Myslovitz kąpał się z gumowymi delfinami.

[srodtytul]Bankowa diagnoza [/srodtytul]

Dziś Rojek jest szefem festiwalu z budżetem milion euro. Niewinne zabawki zastąpiły finansowe instrumenty niebezpieczne dla muzyka pragnącego zachować niezależność. Fani słuchają alternatywnej czołówki świata, ale poczynając od założenia przy wejściu kolorowej obrączki – na razie bez matriksowych czipów – po terenie festiwalu poruszają się w sieci, która wcale nie jest wirtualna. Film o muzyce Arcade Fire oglądamy w namiocie reklamującym najnowszy bankowy hit PayPass. Już nie trzeba przepuszczać karty przez portal! To transakcja bezdotykowa! Tak żebyśmy nie poczuli bólu utraty pieniędzy?

Reklama
Reklama

Odpocząć po koncercie można na leżaku. Pod warunkiem, że ani cię ziębi, ani grzeje nazwa jednego ze sponsorów, do której trzeba się przytulić. Młodym ludziom to nie przeszkadza. Rzeczywistość przypomina przecież zabawę w gorące krzesła. Jeśli nie zwiążesz się z jakąś marką – będziesz stał z boku, odpadniesz z gry.

Jakże zabawnie wyglądają stoiska ze znaczkami: punkowymi, z Che Guevarą albo marihuaną. Trzy dekady temu na festiwalu w Jarocinie miały siłę młodzieńczego protestu. Wystarczył jeden. Dziś wystawiane na sprzedaż w namiocie obrandowanym przez mecenasa Offu, kupowane i wpinane hurtowo, gdzie się da – nie znaczą nic. Inflacja idei. Liczy się szmal?

[srodtytul]Buntownicza ironia [/srodtytul]

Jeśli z tej perspektywy spojrzeć na Off, można w nim zobaczyć element komercji, która kilometr dalej, przy katowickiej autostradzie, przybrała formę centrum handlowego. Są tam stacje koncernu naftowego, który zatruł Zatokę Meksykańską, i restauracje sieci fast foodów walczącej z wizerunkiem truciciela dziecięcych organizmów. Na szczęście imprezę Artura Rojka różni od zglobalizowanej śląskiej wioski treść. Myśl. Oryginalność.

W przeciwieństwie do hippisów w Woodstock goście Offu wiedzą, że nie da się żyć poza ramami turbokapitalizmu. To nie znaczy jednak, że trzeba się faszerować medialną papką w stylu RMF.

Dlatego katowicki festiwal jest jak radio, którego na co dzień brakuje. To pasmo wolnych artystów. The Psychic Paramount grali muzykę tak zgrzytliwą, a jednocześnie pełną harmonii, że nie powstydziłby się jej Robert Fripp z King Crimson. Również polska grupa Tides From Nebula opanowała sztukę komponowania muzycznego chaosu do perfekcji. We Call It A Sound jeszcze niedawno występowali dla znajomych. W Katowicach słuchało ich kilkuset fanów. 10 tysięcy podziwiało legendę grunge – Dinosaur Jr. – bez której nie byłoby Nirvany. Postpunkowy Art Brut bombardował publiczność ironicznymi komentarzami na temat branży. Nawoływał, by nie słuchać cudzych zespołów, tylko zakładać własne. Polskie grupy różni od zagranicznych jakość muzycznej produkcji i wizerunek. Pustki i Muchy na tle anorektyków z The Horrors są jak kumple z sąsiedztwa, którym nie boisz się powiedzieć "cześć". Ale ścianę dźwięku Brytyjczycy budują solidniejszą.

Reklama
Reklama

Starsze pokolenie polskiej alternatywy chce się odświeżyć. Maciej Cieślak zagrał akustycznie z Księżniczkami-wiolinistkami. Największego liftingu dokonał Hey. Piosenki z płyty "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" potwierdziły, że grupę interesuje teraz elektronika i klimaty klubowe. Zagrała perfekcyjnie, ale, paradoksalnie, nigdy wcześniej nie brzmiała tak bardzo komercyjnie. Może dlatego sprzedała 100 tysięcy albumów?

Trudno nie zapytać, czym dziś jest muzyczny off. Sądząc po reakcjach fanów, liczy się wiarygodność. Nosowskiej wierzą wszyscy. "Fajna jest", słyszałem po wielekroć, gdy walczyła z tremą między piosenkami. Niezmiennie od 20 lat! Gdy mówiła, że oglądała na festiwalu grupy lepsze od Hey, a słuchając ich, płakała – nie kokietowała. Widziałem to na własne oczy. To osoba, która pielęgnuje w sobie wrażliwość dziecka. Rojek też. Fani mają do nich zaufanie. A gdy za sterami siedzą tacy ludzie, można się zgodzić na najbardziej ryzykowny take off.

30 metrów przed nosem Wojciecha Waglewskiego śmignął samolot. Voo Voo gra piosenki z albumu "Snopowiązałka" o samotności w siermiężnych peerelowskich czasach, tymczasem powietrze przecięła kolejna awionetka i wylądowała na pobliskim lotnisku Muchowiec. Kto wie, dywagują fani, może na pokładzie byli The Horrors, Brytyjczycy okrzyknięci przez "New Musical Express" grupą 2009 roku.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,1,519743.html]Off Festival - galeria zdjęć[/link][/b][/wyimek]

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama