Diti Rav-Ner - Harmony in Próżna

O żółtej Jerozolimie, zielonej Polsce poznanej dzięki literaturze i chęci rozumienia naszych filmów mówi izraelska malarka, której wystawa „Harmony in Próżna” zostanie otwarta w niedzielę.

Aktualizacja: 28.08.2010 20:45 Publikacja: 28.08.2010 20:41

Diti Rav-Ner pokaże swoje pejzaże podczas festiwalu Warszawa Singera

Diti Rav-Ner pokaże swoje pejzaże podczas festiwalu Warszawa Singera

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Pani prace prezentowane na wystawie zostały zainspirowane rocznym pobytem w Polsce. Czy ma pani z naszym krajem jakieś rodzinne powiązania?[/b]

[b]Diti Rav-Ner:[/b] Połowa mojej rodziny jest z Polski w rozumieniu jej przedwojennych granic. Mama była lwowianką. Wyemigrowali do Izraela w 1925 roku.

[b]Czy odwiedziła już pani Lwów?[/b]

Jeszcze nie. Słyszałam, że to bardzo piękne miasto, podobne nieco do Krakowa, który uwielbiam. Teraz, kiedy z mężem – ambasadorem Izraela – od kwietnia ubiegłego roku mieszkamy w Polsce, jest po temu najlepsza okazja. Słyszałam wiele interesujących rzeczy na temat Lwowa od ludzi w Lublinie, gdzie miałam wystawę. Patronowało jej Towarzystwo Jana Karskiego.

[b]Dzięki stanowisku męża miała pani zapewne okazję mieszkać w wielu ciekawych miejscach?[/b]

O tak, to niewątpliwy atut jego pracy, nie do przecenienia. Najprzyjemniejsze było dziesięć lat w Londynie. Mieszkaliśmy też w Bukareszcie i Helsinkach, gdzie uczyłam się pisania ikon pod okiem katolickiego księdza. Nie lubię jednak być tylko żoną swojego męża, więc nie rozgłaszam tego, że jestem małżonką ambasadora. Zawsze było dla mnie bardzo ważne, by mieć swoją pracę i swoje życie. Bardzo lubię pracować. Jestem biologiem i zajmowałam się w Izraelu także homeopatią. Ale przede wszystkim postrzegam siebie jako malarkę, więc obrazy są naturalnym rezultatem pobytów w miejscach, które mnie inspirują. Moją ulubioną techniką są miękkie pastele na papierze.

[b]Maluje pani pejzaże. Co się pani podoba w polskim krajobrazie?[/b]

Jego różnorodność. Tutaj wszystko jest zielone – oczywiście poza okresem zimy, której nie znoszę. Choć mazowiecki pejzaż jest dość płaski i wydaje się mało urozmaicony, bardzo mi się podoba. Także w dni deszczowe – przecież u nas w ogóle nie pada. Jesteśmy także zachwyceni Mazurami. Nie byliśmy w górach, ale nasze dzieci były i zachęcały nas do wyjazdu w Tatry. W Izraelu mieszkamy na przedmieściach Jerozolimy, ale właściwie wszędzie krajobraz jest bardzo monotonny. Dominuje kolor żółty – żółte palące słońce i żółta sucha ziemia albo piasek. Muszę przyznać, że znałam polski pejzaż, zanim tu przyjechałam – z literatury. Przecież najwspanialsza żydowska kultura – biorąc pod uwagę cały przedwojenny świat – kwitła w Polsce. W Warszawie mieszkali najlepsi pisarze i artyści. Gdy czytałam ich książki – w tym oczywiście powieści Singera – przedstawiałam sobie w myślach tę zieloną Polskę.

[b]

Czy odwiedza pani w Polsce miejsca związane z historią i kulturą polskich Żydów?[/b]

Oczywiście. Zwiedzamy miejsca historyczne – byłe nazistowskie obozy śmierci i te związane z dawnymi żydowskimi wspólnotami.

[b]Jak się pani czuje, oglądając te miejsca?[/b]

Tym wyprawom towarzyszą bardzo złożone emocje.

Z jednej strony przerażenie – że doszło do tak straszliwych rzeczy – z drugiej żal, że żydowskiej kultury w takim kształcie, w jakim rozwijała się tutaj przed wojną, już nie ma. Ogromnie doceniam sposób, w jaki Polacy zajmują się tymi miejscami i dbają o nie. Widać, że wkładają w to mnóstwo serca. Mają też ogromną wiedzę na temat historii tych obszarów oraz żydowskiej kultury w ogóle.

[b]Bardzo cieszą pani słowa, zwłaszcza w kontekście nagłaśnianego w świecie polskiego antysemityzmu.[/b]

Antysemityzm w Polsce nie miał nic wspólnego z obozami śmierci i eksterminacją Żydów. Ludzie za granicą powinni o tym wiedzieć i to rozumieć. Szacunek, z jakim Polacy odnoszą się do tutejszych miejsc związanych z żydowską historią, naprawdę budzi mój wielki respekt. Z wieloma osobami pracującymi w nich utrzymuję kontakt. Jedną z nich jest dziewczyna – młoda historyk zatrudniona w Muzeum Obozu Koncentracyjnego Gross-

-Rosen. Mówiła, że nigdy nie była w Warszawie, więc zaprosiliśmy ją do naszego domu tutaj, żeby mogła się u nas zatrzymać i zwiedzić stolicę. Inną osobą jest na przykład sędziwy – ale wciąż w pełni sił – Żyd z Góry Kalwarii. Jedyny Żyd, który przetrwał wojnę, uratowany przez Polaków. Cała miejscowość wiedziała o tym, że się ukrywał, ale nikt nie pisnął słowa.

[b]Jak się pani czuje w Warszawie? [/b]

Wspaniale. Uczę się języka polskiego i rozmawiam z sąsiadami. Razem z mężem chodzimy często do kina oraz na spacery. Mam nadzieję, że niedługo będę rozumieć polskie filmy.

[b]Pani prace prezentowane na wystawie zostały zainspirowane rocznym pobytem w Polsce. Czy ma pani z naszym krajem jakieś rodzinne powiązania?[/b]

[b]Diti Rav-Ner:[/b] Połowa mojej rodziny jest z Polski w rozumieniu jej przedwojennych granic. Mama była lwowianką. Wyemigrowali do Izraela w 1925 roku.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"