[b]Rz: Właśnie kończy pan zdjęcia do najnowszego filmu „Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać”. To opowieść o losach Mieczysława Dziemieszkiewicza, ps. Rój, żołnierza NSZ i powojennego podziemia.[/b]
[b]Jerzy Zalewski:[/b] Temat żołnierzy wyklętych chodził za mną już od dawna. Jakieś pięć lat temu obejrzałem materiał zawierający 100 godzin rozmów z tymi żołnierzami i poruszyło mnie to do głębi. Poza tym okazuje się, że zachowała się masa dokumentów na ten temat. Stwierdziłem, że to doskonały pomysł na film. A u „Roja” poruszyła mnie przede wszystkim jego młodość.
[b]Chciałby pan, żeby „Rój” stał się bohaterem dla dzisiejszej młodzieży?[/b]
Na pewno jest postacią, z którą wielu młodych będzie mogło się identyfikować. To chłopak, który mając 19 lat, wszedł w buty swojego starszego, zamordowanego brata i stanął na czele dużego, poważnego oddziału partyzanckiego na Mazowszu. Walczył, bo wszyscy jego starsi koledzy albo zginęli, albo siedzieli w więzieniu.
[b]Historia „Roja” też kończy się tragicznie. Został zastrzelony w wieku 26 lat. A wydała go kobieta, którą kochał.[/b]