Siergiej Jastrzembski: z polityki do Afryki

Siergiej Jastrzembski – były doradca Jelcyna i Putina – został ekspertem ds. plemion afrykańskich

Publikacja: 09.11.2010 21:14

Siergiej Jastrzembski sam siebie nazywa człowiekiem orkiestrą (na zdjeciu: podczas jednej z afrykańs

Siergiej Jastrzembski sam siebie nazywa człowiekiem orkiestrą (na zdjeciu: podczas jednej z afrykańskich podróży)

Foto: Yastreb Film

– Tylko proszę mnie nie pytać o dymisję Łużkowa – zastrzega, gdy umawiamy się na spotkanie. Polityka to już nie moja sprawa – zapewnia Siergiej Jastrzembski, weteran rosyjskiej polityki i doradca dwóch prezydentów, który pożegnał się z Kremlem w 2008 roku, gdy prezydentem został Dmitrij Miedwiediew.

– Odszedłem na własne życzenie. 30 lat na służbie państwowej, z czego dziesięć na Kremlu, trochę mnie znużyło – przekonuje. To lata spędzone najpierw w dyplomacji, później w administracji Borysa Jelcyna, gdzie pełnił funkcję rzecznika prasowego, a także przez kilka lat – szefa kancelarii. W administracji Władimira Putina odpowiadał za relacje z UE i prowadził w imieniu Moskwy negocjacje z brukselskimi dyplomatami w sprawie nowego porozumienia o współpracy i partnerstwie.

Dzisiaj Jastrzembski zajmuje się czymś zupełnie innym. – Byliście przed chwilą świadkami jednej z najważniejszych ceremonii w życiu kobiety z plemienia Surma. Zobaczyliście, jak nacinają jej dolną wargę, żeby później wstawić tam dysk – najpierw mały, później stopniowo coraz większy – mówi w filmie „nowy“ Siergiej Jastrzembski, stojąc obok trzech czarnoskórych kobiet przy pokrytym słomą szałasie. Twarz spalona słońcem, broda, koszulka polo, przez ramię przerzucony plecak. – Od rozmiaru dysku zależy wartość kobiety – wysokość wykupu, który zapłaci rodzina jej przyszłego męża. Dysk o średnicy 16 cm to 50 krów – opowiada były dyplomata, dziś ekspert od zwyczajów afrykańskich plemion.

W biurowcu na ul. Leśnej w centrum Moskwy Jastrzembski urządził siedzibę swojej firmy YastrebFilm. – Właśnie wróciłem z Irkucka, gdzie pokazywałem swój film o plemieniu Surma. W przyszłym tygodniu lecimy do Mali. Kolejne zdjęcia w styczniu w Beninie – mówi.

W biurze bywa rzadko – nowa praca wymaga dużej mobilności. W ciągu minionych dwóch lat nakręcił dziesięć filmów o dzikich plemionach, m.in. Himba i Buszmenach w Namibii, Hamer (Etiopia) czy Lozi w Zambii.

– Afryka od dawna mnie fascynowała. Od kilkunastu lat jeździłem tam dość często – najpierw w związku z pracą, później już prywatnie.

Polowałem z Masajami, Pigmejami, Buszmenami, wtedy złapałem bakcyla – wspomina. – Etapem pośrednim była fotografia – jeszcze pracując na Kremlu, zacząłem robić zdjęcia. Zorganizowałem już kilka wystaw – w Moskwie, we Florencji. W przyszłym roku planuję dużą wystawę w Rzymie – wylicza. Jego konik to aeroimpresjonim. – Zdjęcia z powietrza, z niedużej wysokości. Fotografuję z małych samolotów, śmigłowców, balonów. Gdy zacząłem kręcić filmy o Afryce, poszerzyłem asortyment o zdjęcia etnograficzne, które można zobaczyć m.in. na plakatach, okładkach płyt DVD z filmami.

„Kałasznikow w epoce kamienia“ – opowiada o mieszkańcach Etiopii. – Ci ludzie żyją jak 1000 lat temu, ale prawie każdy ma karabin – mówi Jastrzembski. Właśnie dlatego podczas zdjęć ekipa często korzysta z usług ochrony.

– Kręciliśmy wesele w Etiopii. Wszystko było w porządku, rozliczyliśmy się z gospodarzami i wsiedliśmy do jeepa, ruszyliśmy w powrotną drogę. Ale kilku gości uznało, że zapłaciliśmy za mało.

Zagrodzili nam drogę, wybiegając z przydrożnych zarośli z kałaszami przewieszonymi przez ramię. Wyskoczyliśmy z samochodu i padliśmy na ziemię w wysokiej trawie. Alkohol i kałasznikow to bardzo niedobre połączenie – wspomina.

W swojej firmie zatrudnia kilka osób. Część z nich to analitycy – młodzi absolwenci prestiżowego MGIMO (Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych), Alma Mater Jastrzembskiego. Przed każdym wyjazdem przeprowadzają obszerne badania. – Na miejscu pracujemy zazwyczaj dwa tygodnie. W każdych zdjęciach bierze udział trójka operatorów plus jeszcze kilkuosobowa ekipa – mówi. Siebie nazywa człowiekiem orkiestrą. – Bo uczestniczę w pracach na każdym etapie.

Robię zdjęcia, dźwięk do filmów, występuję jako narrator. Poza tym dbam o finanse – szukam sponsorów i nabywców dla swoich filmów – opowiada. – Prowadzę m.in. negocjacje z polską prywatną telewizją – mówi, ale nazwy kanału nie zdradza.

Z Polską łączy go jednak nie tylko biznes – Jastrzembski ma polskie korzenie. Bywa tu na polowaniach i regularnie odwiedza przyjaciół.

Afrykańską serię kupiły już słowacka telewizja i włoska Rai Uno, no i oczywiście rosyjska telewizja państwowa. Jastrzembski nie kryje, że dawne życie przydaje mu się w pracy – pomagają i doświadczenie, i znajomości. Na pytanie, czy bez znanego nazwiska mógłby osiągnąć podobny sukces, odpowiada „mottem“, z którego znany był w czasach, gdy był rzecznikiem Kremla: Nie działam w trybie „jeśli“.

[i]Justyna Prus-Wojciechowska z Moskwy[/i]

– Tylko proszę mnie nie pytać o dymisję Łużkowa – zastrzega, gdy umawiamy się na spotkanie. Polityka to już nie moja sprawa – zapewnia Siergiej Jastrzembski, weteran rosyjskiej polityki i doradca dwóch prezydentów, który pożegnał się z Kremlem w 2008 roku, gdy prezydentem został Dmitrij Miedwiediew.

– Odszedłem na własne życzenie. 30 lat na służbie państwowej, z czego dziesięć na Kremlu, trochę mnie znużyło – przekonuje. To lata spędzone najpierw w dyplomacji, później w administracji Borysa Jelcyna, gdzie pełnił funkcję rzecznika prasowego, a także przez kilka lat – szefa kancelarii. W administracji Władimira Putina odpowiadał za relacje z UE i prowadził w imieniu Moskwy negocjacje z brukselskimi dyplomatami w sprawie nowego porozumienia o współpracy i partnerstwie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne