Reklama

Magda Umer – Noce i sny, czyli oswajanie starości

Magda Umer nagrała nową płytę "Noce i sny". Mówi o ratowaniu się dowcipem i cyfrowym życiu kultury

Aktualizacja: 04.12.2010 20:19 Publikacja: 04.12.2010 20:04

Magda Umer na płycie „Noce i sny” wraca do piosenek Agnieszki Osieckiej, Marka Grechuty, Jonasza Kof

Magda Umer na płycie „Noce i sny” wraca do piosenek Agnieszki Osieckiej, Marka Grechuty, Jonasza Kofty i Jeremiego Przybory. Nagrane w kilka dni, zostały skromnie zaaranżowane, muzyka ustępuje tekstom. Opracowana przez Umer korespondencja miłosna Osieckiej i Przybory „Listy na wyczerpanym papierze” jest teraz hitem wydawniczym. Od pięciu lat Umer występuje z Andrzejem Poniedzielskim w spektaklu „Chlip hop” w teatrze Ateneum

Foto: materiały prasowe

[b]Znów nagrała pani smutne piosenki. Piękne, ale smutne. Nie chce się pani zmieniać?[/b]

MAGDA UMER: Może bym i chciała, ale coś we mnie nie chce. Nie decydujemy o tym, jaką mamy osobowość. Próbuję rozjaśniać smutek, ale pocieszam się, że może niewesołość jest mądrzejsza. Człowiek, który jest z natury niewesoły, ma o tyle dobrze, że gdy przytrafi mu się coś radosnego, cieszy się sto razy bardziej niż taki wiecznie pogodny wesołek.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,569403-Noce-i-sny-Magdy-Umer.html]Oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek]

[b]Może jednak przecenia pani smutek?[/b]

Są dwa rodzaje: ten, który przemija, i ten, który zostaje na zawsze. Na przykład kiedy odchodzą przyjaciele, troszeczkę się z nimi umiera. Andrzej Poniedzielski mówi, że smutek to radość inaczej. A Wojtek Borkowski, najbliższy mi współpracownik i producent muzyczny nowej płyty, uważa, że noszę smutek promienny. Mam nadzieję, że to słychać w śpiewie. Nie znoszę zabawiania ludzi na siłę. Skecz za skeczem, kabaret za kabaretem, serial za serialem; walka o oglądalność za wszelką cenę. Telewizja zarabia pieniądze kosztem rezygnacji z poziomu inteligencji i wrażliwości odbiorcy. Wychowuje średnich ludzi.

Reklama
Reklama

[b]Ale dlaczego widzowie oglądają? [/b]

Może są zmęczeni po pracy albo po walce o pracę? Może już oduczyli się myśleć samodzielnie. Sukces odnoszą programy, które proponują świat czarno#-biały i pozbawiony niuansów, finezji. Decydenci traktują odbiorców pogardliwie. Ale może już jest lepiej? Wiem o telewizji coraz mniej, bo jej oglądanie rzuciłam dobrych parę lat temu. Naszemu pokoleniu towarzyszył ten szczęśliwy paradoks, że w ciężkich czasach politycznych kultura była na dużo lepszym poziomie. Każdy, kto wychowywał się z kulturą wysoką – dziś traktowaną jak dziwoląg – stawał się innym człowiekiem. Myślę, że artysta, który dostał od Boga talent, ma pewien obowiązek. Powinien robić coś, żeby ludzie wokół byli odrobinę wrażliwsi i mądrzejsi.

[b]Dziś młodzi rzadziej chodzą do teatrów, ale znajdują kulturę w sieci.[/b]

Dlatego Internetu nie można bagatelizować, trzeba przenosić do niego kulturę. Bo człowiek, który jeździ samochodem z iPodem w uszach, nie skupi się już na czytaniu książki drukowanej, musi mieć e-booka. Świat się zmienił.

[b]A może to tylko nowe dekoracje? Wszyscy rwą włosy z głowy, że młodzi żyją na Facebooku, a zamiast się spotykać, wysyłają esemesy. Tylko co z tego wynika?[/b]

Nie mówię, że to zmiana na gorsze. Od czterech lat piszę blog, co dzień otwieram laptopa i jestem bardziej związana z Internetem niż z telewizją. Też unowocześniłam dekoracje. Ale może któregoś dnia moje oczy, zmęczone czytaniem książek i zaglądaniem do tych pudełek z niezdrowym światłem, powiedzą: dość. Będę wtedy patrzeć tylko na rośliny, drzewa, na ogień i niebo.

Reklama
Reklama

[b] Ma pani dużo młodych wielbicielek i wielbicieli. Czego od pani chcą?[/b]

Najwyraźniej jest na świecie grupa ludzi, którzy szukają ratunku w myśleniu. Od 40 lat pozwalają, by pewna smutna pani im śpiewała. Ale zastanawiam się, dlaczego słuchają mnie, a nie jakiejś młodej dziewczyny, która by opowiadała o tym samym? Pewnie dlatego, że nikt dziś nie dałby jej takiej możliwości. Impresariowie kazaliby jej śpiewać mniej smutne i modniejsze piosenki. Mam szczęście, że na nowej płycie mogłam zaśpiewać o tym, co mnie interesuje najbardziej – o potędze miłości, lęku przed przemijaniem, oswajaniu się z nim.

[b]Kiedy zrozumiała pani, że nie jest nieśmiertelna?[/b]

Dorastałam w domu i w szkole bez Boga, komunizm miał zbawić świat. Gdy miałam pięć lat, zdałam sobie sprawę, że wszyscy umrzemy i zakopią nas w ziemi. To było coś straszliwego, może wtedy zalęgła się we mnie depresja? Jako kobieta 30-letnia czułam, że wszystko skończone. Ale im się jest starszym, tym dalej przesuwa się granica starości. Dziś mówię jak bohaterka książki Jacka Dehnela "Lala": "Co to jest 81 lat dla młodej kobiety?". Ratuję się poczuciem humoru, ale nagrałam tę płytę, by podziękować za niesamowite życie, a nie żeby się mazgaić.

[b] Od lat działa pani jak kustosz pamięci o Agnieszce Osieckiej i Kabarecie Starszych Panów. Tymczasem minister kultury prowadzi digitalizację – powstaje wielkie cyfrowe archiwum naszej kultury i przeszłości. Tylko czy ktoś do niego zajrzy? Czy będziemy chcieli pamiętać?[/b]

Mam nadzieję, że znajdą się młodzi przewodnicy, którzy powalczą o większą wrażliwość następnych pokoleń. Kiedy Pawlikowska wydawała wiersze, cały nakład kupował jej ojciec i składał na strychu w Kossakówce. Leśmian był biedny jak mysz kościelna, bo nikt nie kupował jego poezji. Wtedy wielu ludzi nie umiało czytać. Dziś mamy 3 – 4 procent inteligencji. Mnie zależy, by nie było jej o dwa procent mniej. Chcę wierzyć, że inteligentnych młodych przybywa, tylko o tym nie wiemy, bo korzystają już z nowoczesnych środków przekazu. Najważniejsze, żeby znaleźli się ludzie, którzy w prosty i przystępny sposób potrafią mówić innym o sprawach trudnych.

Reklama
Reklama

[b]Co najbardziej chciałaby pani ocalić od zapomnienia?[/b]

Dla siebie – cudowne chwile, bezcenne błyski i uśmiechy. Dla świata chciałabym czegoś innego – żeby znalazł się geniusz, który wynajdzie nowy ustrój. Nie socjalizmo-komunizm i nie krwiożerczy kapitalizm, tylko system, w którym nie ma miejsca dla biedy. Ona jest najgroźniejsza.

[b]Znów nagrała pani smutne piosenki. Piękne, ale smutne. Nie chce się pani zmieniać?[/b]

MAGDA UMER: Może bym i chciała, ale coś we mnie nie chce. Nie decydujemy o tym, jaką mamy osobowość. Próbuję rozjaśniać smutek, ale pocieszam się, że może niewesołość jest mądrzejsza. Człowiek, który jest z natury niewesoły, ma o tyle dobrze, że gdy przytrafi mu się coś radosnego, cieszy się sto razy bardziej niż taki wiecznie pogodny wesołek.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama