Duffy – Endlessly – płyta retro pop

Niepozorna Duffy i jej sentymentalne piosenki retro wróciły do gry. Dla naszych czytelników mamy dwie płyty "Endlessly"

Publikacja: 04.01.2011 18:24

Duffy – Endlessly – płyta retro pop

Foto: materiały prasowe

W muzyce rozrywkowej o karierze decyduje zwykle wyczucie czasu. Duffy weszła na światową scenę we właściwej chwili, w 2008 r., gdy sensacją była Amy Winehouse, a firmowana jej nazwiskiem moda na brzmienia i stroje z lat 60. sprawiła, że po europejskich ulicach biegały tabuny nastolatek zarażonych miłością do pantofelków i kokardek w groszki. Duffy śpiewała ballady inspirowane starym soulem i początkowo traktowano ją jak jedną z naśladowczyń Amy, która szybko zniknie w tłumie.

Tymczasem dziewczyna wychowana w walijskiej mieścinie, bez lekcji wokalistyki – dwie godziny jazdy autobusem od porządnego sklepu płytowego – wyśpiewała sobie Grammy oraz 7 milionów sprzedanych albumów. Minęły dwa lata. W tym czasie światu spodobał się nowy electro pop – muzyka, której atmosferę tworzą elektryczne i elektroniczne instrumenty.

Ale Duffy nie wskoczyła do tego pociągu. Jako dziecko wysiadywała przy radioodbiorniku – jedynym źródle muzyki w jej domu – i wsłuchiwała się w głosy piosenkarzy Motown. Soul to jedyne, z czym potrafi się utożsamić. Nowa płyta "Endlessly" jest więc kontynuacją poprzedniej, ale też rękawicą rzuconą "elektrycznym" gwiazdom. Duffy nie podbija publiczności nową technologią Jej piosenki mają wzruszać, wzbudzać tęsknotę i romantyczne uczucia. Dzięki temu mogą przetrwać na listach i w eterze długie miesiące.

Obserwowałam ją podczas kameralnego występu w Londynie. Stała w kulisach, podenerwowana. Zespół już zaczął, ale ona chciała mieć wejście.

Przytupuje w takt, wygładza czarną spódnicę. Zapięła tylko dwa górne guziki, głębokie rozcięcie odsłania uda. Ufarbowane na blond włosy przewiązała czarną wstążką. – Wyglądasz jak Brigitte Bardot! – usłyszy godzinę później od polskiego dziennikarza. – Ależ skąd, wyglądam jak Marianne Faithfull! – zripostuje. W Londynie naśladowanie bitelesowskiej muzy jest w dobrym tonie, ale ciągłe upodabnianie się do innych artystek to słaby punkt Duffy. Ma wszystko, co jeszcze niedawno było potrzebne do zrobienia kariery: bardzo charakterystyczny głos, chwytliwe piosenki, urodę. Ale świat się zmienia – artyści zarabiają fortuny i budują swoją pozycję dzięki koncertom. Tego Duffy musi się jeszcze nauczyć.

W Cafe de Paris, gdzie w październiku po raz pierwszy śpiewała piosenki z "Endlessly", widać to było jak na dłoni. Ograniczyła choreografię do minimum, dreptała jak dziewczyny w chórkach przed pół wiekiem. Czuło się sceniczną tremę. Poza tym Duffy nie przeżywa tego, o czym śpiewa. Smutek czy rozpacz deklarowane w piosenkach nie mają siły wielkich soulowych dramatów – to tylko dziewczęce bolączki, które łatwo ukoić czekoladą. Jeśli Duffy chce konkurować z taneczną machiną Lady Gagi i Black Eyed Peas, musi wyłożyć na stół równie mocną kartę – prawdziwe emocje.

W sferze muzyki jest gotowa do starcia – płyta "Endlessly" to magazynek pełen piosenek z potencjałem. Sukces poprzedniego albumu zawdzięczała Duffy po części Bernardowi Butlerowi, współtwórcy grupy Suede. Teraz zwróciła się o pomoc do weterana – Alberta Hammonda, producenta i autora, który wspierał m.in. kariery Whitney Houston i Tiny Turner. Jego doświadczenie wzbogaciła energia hiphopowej grupy The Roots, uznawanej za najlepszy koncertowy skład świata. Melancholię ballad równoważą dynamiczne podkłady. Duffy hołduje starej szkole – tworzy albumy, na których każdy znajdzie choć jedną piosenkę dla siebie. Dlatego ma wielbicieli wśród dojrzalszych słuchaczy.

Błyskawiczny sukces pierwszej płyty był dla niej zaskoczeniem. Duffy odziedziczyła po Winehouse nie tylko masę fanów, ale także tabloidową nawałnicę, jakiej Amy nie podołała. Walijska debiutantka alarmowała w wywiadach: – Jestem na skraju załamania nerwowego.

Teraz mówi inaczej: – Wyrosłam w rybackiej osadzie, gdzie wszyscy wiedzieli o sobie wszystko. Gdy moja mama, kobieta bardzo seksowna i popularna w miasteczku, zostawiła ojca, poznałam smak skandalu. Sława nie jest dla mnie niczym nowym. O karierze pop mówi się wyłącznie w kategorii obciążeń i presji, ale ja nie jestem kruchą laleczką. Nie żałujcie mnie, doskonale się bawię.

[ramka] KONKURS:

Dla naszych czytelników mamy 2 płyty "Endlessly".

Wygrają 2 pierwsze zgłoszenia na adres [mail=kultura@rp.pl]kultura@rp.pl[/mail] z linkiem do zamieszczonej na rp.pl wybranej recenzji płyty. W tytule mejla proszę wpisać "Endlessly".

Start konkursu: wtorek, 4 stycznia, godz. 18.00.

[b]Znamy już zwycięzców, poinformujemy ich drogą elektroniczną. Dziękujemy za udział w konkursie :)[/b]

[link=http://www.facebook.com/pages/Serwis-Kulturalny-rppl/140157390741]Zostań fanem serwisu na Facebooku[/link] [/ramka]

Pop

W muzyce rozrywkowej o karierze decyduje zwykle wyczucie czasu. Duffy weszła na światową scenę we właściwej chwili, w 2008 r., gdy sensacją była Amy Winehouse, a firmowana jej nazwiskiem moda na brzmienia i stroje z lat 60. sprawiła, że po europejskich ulicach biegały tabuny nastolatek zarażonych miłością do pantofelków i kokardek w groszki. Duffy śpiewała ballady inspirowane starym soulem i początkowo traktowano ją jak jedną z naśladowczyń Amy, która szybko zniknie w tłumie.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla