Christie Carr poznała rocznego kangura rudego Irwina w azylu dla dzikich zwierząt w pobliżu Broken Arrow w Oklahomie, gdzie była ochotniczką. Zalecił jej to terapeuta, u którego leczyła depresję. Gdy Irwin uległ wypadkowi, w którym poważnie ucierpiał jego kręgosłup i mózg, kobieta wzięła zwierzę do siebie i otoczyła stałą opieką. Wytworzyła się między nimi tak silna więź, że Irwin uzyskał oficjalny status „zwierzęcia terapeutycznego", zgodnie z amerykańskim prawem o osobach niepełnosprawnych.
Ale władze miejskie mają wątpliwości. Co, jeśli kangur odzyska sprawność? Czy nie będzie stanowił zagrożenia dla swej opiekunki? Dorosły samiec kangura rudego może ważyć 90 kilogramów, mierzyć ponad 2 metry i w jednym skoku pokonywać ponad 7,5 metra - wyliczają urzędnicy.
Stan Irwina od czasu wypadku poprawił się, ale zwierzę nadal nie może samodzielnie stać ani poruszać się. Z pomocą człowieka może wykonać trzy do czterech skoków. Zajmujący się torbaczem weterynarz uważa, że Irwina nie można traktować jak „normalnego kangura". „Z powodu swej niepełnosprawności, będzie on wymagał opieki i troski do końca swoich dni" – napisał lekarz w liście do rady miejskiej w Broken Arrow, popierając prośbę pani Carr o pozwolenie na dalszą opiekę nad zwierzęciem.