Reklama

Praktyka ma kolosalne znaczenie dla młodych twórców

Tomasz Chmiel, adiunkt w Akademii Muzycznej w Krakowie, dyrygent Krakowskiej Młodej Filharmonii, laureat I nagrody (ex aequo z Janem Miłoszem Zarzyckim) na I Ogólnopolskim Przeglądzie Młodych Dyrygentów w Białymstoku w 1994 r.

Publikacja: 10.05.2011 07:10

Praktyka ma kolosalne znaczenie dla młodych twórców

Foto: Archiwum

Tomasz Chmiel:

Doskonale pamiętam białostocki konkurs, było to ogromne przeżycie. Wspominam go miło i ciepło. Byłem wtedy studentem IV roku Akademii Muzycznej w Krakowie. Miałem olbrzymią satysfakcję nie tylko z werdyktu jury, ale – co niezwykle istotne dla nieco introwertycznego wówczas muzyka – z obiecująco zakończonej konfrontacji z orkiestrą zawodową. Właśnie na konkursie po raz pierwszy stanąłem przed zawodowcami. Wcześniej dyrygowałem jedynie orkiestrą akademicką i orkiestrami tworzonymi na potrzeby organizowanych własnym sumptem koncertów. Pamiętam też repertuar białostocki: Uwertura do opery „Oberon" Carla Marii von Webera i Symfonia h-moll Niedokończona Franciszka Schuberta oraz II Symfonia Johannesa Brahmsa.

Konkurs znacząco wpłynął na rozwój mojej działalności zawodowej. Już miesiąc po konkursie prowadziłem koncert w Filharmonii Szczecińskiej, następnie w Rzeszowskiej i z Toruńską Orkiestrą Kameralną. Nagrodą był m. in. roczny staż w Filharmonii Białostockiej i tam prowadziłem najwięcej koncertów w następnym sezonie. Była to dla mnie najcenniejsza część nagrody – konkurs stworzył możliwości rozwoju poprzez dyrygowanie orkiestrami filharmonicznymi.

Właśnie dlatego uważam, że przegląd w Białymstoku ma kolosalne znaczenie dla młodych twórców. Stwarza niepowtarzalną okazję zetknięcia się z „żywą" orkiestrą, a także z jurorami – wybitnymi dyrygentami. Podczas studiów pracuje się głównie z dwoma fortepianami, kontakt z orkiestrą jest sporadyczny. Udział w konkursie to więc furtka do dyrygentury z prawdziwego zdarzenia, do sprawdzenia się w roli muzyka i dyrygenta, ale też do pokazania się gronu specjalistów i zaistnienia na szerszym forum. Dlatego zdecydowanie polecałbym młodym artystom udział w konkursach.

Z eliminacji w białostockim konkursie zapadły mi też w pamięć moje dylematy. Nie wiedziałem, czy w krótkim czasie, jaki miałem do dyspozycji, częściej przerywać muzykom i zwracać uwagę na szczegóły, czy raczej pokazać się od strony manualnej – dyrygować dłużej i płynniej. I dziś nie znam odpowiedzi na to pytanie. Tylko od gustu poszczególnych jurorów zależy, co docenią i co będą woleli zobaczyć u młodego twórcy. Dla mnie osobiście najważniejsza jest świadomość dobrej i efektywnej pracy z orkiestrą, wysłyszenie muzycznych niuansów i niemarnowanie cennego czasu.

To, co zapadło mi w pamięć przy okazji białostockiego konkursu, to wielkie wsparcie ze strony orkiestry okazywane młodym dyrygentom poprzez koncentrację i wyczuwaną życzliwość. To było duże poczucie luksusu. Na dalszy plan schodzą wówczas kwestie natury psychologicznej, można skupić się na warstwie muzycznej.

Reklama
Reklama

Dziś mam mniej czasu na śledzenie konkursów dyrygenckich. Osadzony w zawodzie, siłą rzeczy koncentruję się na własnej pracy i obserwacji postępów moich studentów. Obok rodziny muzyka wypełnia cały czas, czuję się spełniony, uprawiając zawód, który jest moją wielką pasją. Dlatego dla własnej satysfakcji ukończyłem również studia pianistyczne. A kolejną pasją oprócz dyrygentury, pianistyki jest aranżacja. Dużo dyryguję, instrumentuję i aranżuję. Przygotowuję się do otwarcia przewodu habilitacyjnego w mojej uczelni.

—not. ab

Tomasz Chmiel:

Doskonale pamiętam białostocki konkurs, było to ogromne przeżycie. Wspominam go miło i ciepło. Byłem wtedy studentem IV roku Akademii Muzycznej w Krakowie. Miałem olbrzymią satysfakcję nie tylko z werdyktu jury, ale – co niezwykle istotne dla nieco introwertycznego wówczas muzyka – z obiecująco zakończonej konfrontacji z orkiestrą zawodową. Właśnie na konkursie po raz pierwszy stanąłem przed zawodowcami. Wcześniej dyrygowałem jedynie orkiestrą akademicką i orkiestrami tworzonymi na potrzeby organizowanych własnym sumptem koncertów. Pamiętam też repertuar białostocki: Uwertura do opery „Oberon" Carla Marii von Webera i Symfonia h-moll Niedokończona Franciszka Schuberta oraz II Symfonia Johannesa Brahmsa.

Reklama
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Kultura
Hockney, Cézanne, Niki de Saint Phalle i Cartier. Wakacyjne wystawy w Europie
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Reklama
Reklama