Tajemnicą jest chyba dobre zarządzanie miastem i regionem. Rzeczywiście, lokalne władze mocno postawiły na promocję i kulturę. Umiejętnie wykorzystują też fundusze europejskie na organizację różnych imprez, a także na rozbudowę sieci dróg, remonty ulic i budynków. Widać efekty tych działań, mamy dobrych gospodarzy. Miasto jest otwarte, zaprasza ciekawych artystów, nic więc dziwnego, że widać nas w kraju. Festiwali i cyklicznych imprez jest tu naprawdę sporo, każdy może znaleźć coś dla siebie.
Dla kogo jest więc Podlaska Oktawa Kultur?
To propozycja dla tych, którzy lubią tradycyjną muzykę ludową i twórczość nią inspirowaną, barwne widowiska i poznawanie innych kultur. Mamy wierną publiczność – niektórzy przychodzą na plac z własnymi krzesełkami na długo przed rozpoczęciem koncertów, by zająć sobie dobre miejsce. To ludzie w różnym wieku, różnych zawodów, pochodzący z różnych miejsc. Na widowni spotykają się lekarze, nauczyciele akademiccy, robotnicy i handlowcy, emeryci i młodzież, miejscowi i przyjezdni. Przychodzą ze znajomymi albo z całymi rodzinami. Myślę, że brakowało w Białymstoku imprezy, która tak łączyłaby środowiska, kultury i pokolenia.
Folklor jest tak popularny?
Wokół folkloru nagromadziło się wiele mitów. Każde społeczeństwo powinno dbać o swoją kulturę, w tym kulturę ludową. Sztuka i muzyka ludowa były niedoceniane i wyśmiewane przez twórców innych form. My odkrywamy je na nowo. W muzyce ludowej jest tyle wartości i takie bogactwo, że coraz więcej osób zwraca się ku niej. Coraz mniej jest tandetnej „cepelii", a coraz więcej projektów bardzo ambitnych – bez względu na to, czy są to wykonania tradycyjne czy nowoczesne, inspirowane folklorem. To się podoba i jest potrzebne. Ludzi czasem męczy słuchanie wyłącznie ostrego rocka i muzyki popowej, u nas jest ciszej niż na wielkich koncertach, choć jednocześnie żywiołowo i bardziej różnorodnie. Poza tym zapraszamy wykonawców z najwyższej półki i to także docenia nasza publiczność.