„Nastrojowe studium psychologiczne". „Dramat samotności i bezradności dwojga ludzi niezdolnych do podjęcia próby wspólnego życia". Tak mówiono o filmie przed laty. Ale i dziś zdania te znakomicie oddają ekranową atmosferę.
„Ostatni dzień lata" to intymny koncert na dwoje aktorów – Irenę Laskowską i Jana Machulskiego oraz doskonale zgraną młodą (w czasie kręcenia) ekipę. Teraz taką produkcję nazwalibyśmy eksperymentalną, wręcz niezależną. Chociaż powstawała w okresie, gdy każde działanie podlegało czujnej politycznej obserwacji.
Przyjaciele – reżyser Tadeusz Konwicki i operator Jan Laskowski – postanowili zrealizować film niemal bez pieniędzy. Do projektu przekonali rodzeństwo Jana: Irenę i Jerzego, który pełnił funkcję kierownika produkcji, oraz młodziutkiego Jana Machulskiego.
Powstała prosta, a zarazem pulsująca podskórnymi emocjami historia. Oto chłopak spotyka na bezludnej plaży dojrzałą kobietę. Rozwijająca się powoli wzajemna fascynacja nie doprowadzi jednak do happy endu. Blokadą jest ciążące nad bohaterami piętno wojny i osobistych dramatów.
Współcześni młodzi ludzie znajdą w tej historii – ujętej w poruszające czarno-białe kadry – uniwersalną opowieść. O ludziach, którzy pomimo usilnych starań zejść się nie mogą.