Tekst ukazał się w
w grudniu 2010
Spełnia pani sen Jarosława Kaczyńskiego.
– W jaki sposób?
Aktualizacja: 20.01.2012 22:10 Publikacja: 20.01.2012 22:10
Ewa Wencel
Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski
Tekst ukazał się w
w grudniu 2010
Spełnia pani sen Jarosława Kaczyńskiego.
– W jaki sposób?
To on 20 lat temu postulował, by powstały „Polskie drogi" o akowcach. I pani tworzy „Czas honoru".
– Nie będę na dźwięk tego nazwiska uciekała z przerażeniem, ale serialu nie robimy i scenariusza nie piszemy na polityczne zamówienie. Za to bardzo się cieszę, że wreszcie można mówić o cichociemnych, o AK.
Przeczyta pani o nich w każdym podręczniku.
– Nasza narodowa tożsamość przeżywa kryzys, a chciałabym, by młodzi wiedzieli, skąd my się tu wzięliśmy, jaką historię przeżyliśmy, co się z nami działo, by byli z Polski dumni. To dla mnie ważne.
Ma pani poczucie, że robi coś istotnego?
– Uświadomiłam to sobie, kiedy dowiedziałam się od siostrzenicy, że młodzi Polacy w Chicago oglądają nasz serial w Internecie i bardzo go przeżywają. Wie pan, mój dziadek był w Oświęcimiu. Pytałam go o to, ale nie chciał opowiadać o wojnie, i dziś bardzo tego żałuję. Dopiero pisząc ten scenariusz, dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy.
To na panią jakoś wpłynęło?
– Zmieniło moją mentalność. Nabrałam dystansu do tego, co się teraz dzieje, do tych wszystkich gorących sporów, bo patrzę na to z innej perspektywy.
Perspektywy swoich bohaterów?
– Tak. I nie wstydzę się o tym mówić.
(...)
Opowiadacie historię w polskim kinie nieopowiedzianą.
– I dlatego czasami chcemy mówić o wszystkim naraz, a tak się nie da, więc z ogromnym bólem musimy z pewnych rzeczy rezygnować. Czasami z dość błahych powodów. Na przykład chcieliśmy pokazać scenę pierwszego gazowania w samochodach w warszawskim getcie, ale nie mogliśmy, bo nie zgadzałoby się to z chronologią odcinka o miesiąc...
Właśnie, jak wygląda dokumentacja do filmu?
– Czytamy mnóstwo książek: opracowań, wspomnień, relacji. Przed każdym kolejnym sezonem spisujemy sobie dokładnie wydarzenia i ich daty.
Po co? „Czas honoru" nie jest dokumentem.
– Ale musieliśmy na przykład sprawdzić, do którego roku działały w Warszawie telefony, skąd można było zadzwonić etc.
Wszystko tak sprawdzacie?
– Jesteśmy niesłychanie drobiazgowi. Na początku serialu chcieliśmy pokazać, jak cichociemni wpadli, bo pomylili ogniska ze światłami pędzącego pociągu. Powiedziano nam jednak, że to nieprawdopodobne, że przesadziliśmy z fikcją, i ostatecznie z tego zrezygnowano. A to święta prawda, tak właśnie było!
A podsłuchy w restauracji umieszczone w zegarze? Wygląda to na czystą fikcję z wczesnego Bonda.
– Autentyk! Przerobiliśmy dokładnie opowieści o walce wywiadów w czasie II wojny.
To co jest fikcyjne?
– Żaden z prawdziwych cichociemnych nie przeżył w tak krótkim czasie tylu rzeczy, ale my musieliśmy to skondensować i ograniczyć do kilku bohaterów, bo inaczej film byłby nieczytelny. To jak w teatrze: budując postać skąpca, nie opieramy się na jednym konkretnym skąpcu, ale wybieramy coś z 20 osób.
Uczyła się pani pisania scenariuszy?
– Wiedzę o tym, co się powinno dziać w każdej scenie, wyniosłam ze studiów. Każdy ma też swoją wyobraźnię i nią się posiłkuje. Poza tym oglądam dużo świetnych seriali światowych, bo odkąd piszę scenariusz „Czasu honoru", stałam się czujna i uważna, podglądam najlepszych.
(...)
A to był pakiet: daję scenariusz, ale muszę zagrać w filmie?
– No nie, w ogóle nie ma mowy o takich transakcjach! Nie jestem handlowcem. Dobrze, przyznam się, że myślałam o pewnej roli dla siebie, ale jej nie dostałam i gram inną.
Z sukcesem.
– Dziękuję. No dobrze, tym wyczerpaliśmy limit kadzenia.
Możemy szczerze?
– Ze szczerością to ja już skończyłam. Zbyt wiele mnie kosztowała.
Mimo to zaryzykuję. Problem z „Czasem honoru" jest taki, że tam wszystko wygląda za ładnie.
– Naprawdę? Czasem wnętrza, w których gramy, są tak obskurne, brudne, aż się lepi, że brzydziłby się pan usiąść, a potem na ekranie widzimy ładny widok. To niewiarygodne, jak czasem kamera upiększa (śmiech).
Wszyscy są śliczni, czyści, pachnący, uczesani, jakby reklamowali wody kolońskie, a nie walczyli z hitlerowcami.
– Cóż ja mogę na to odpowiedzieć? Przecenia pan wpływ scenarzystów na kształt filmu. Oddajemy tekst, a ja do tego jeszcze gram swoją rolę. I tyle.
Nie siedzi pani cały czas na planie?
– Skądże! Oczywiście czasem trzeba coś poprawić, dopisać, ale to nie wymaga siedzenia na stałe z reżyserem. Nie mam też właściwie żadnego wpływu na obsadę „Czasu honoru", to decyzje producentów, telewizji i publiczności, bo ona chce takich aktorów oglądać.
I mamy na ekranie boysband zaplątany w II wojnę światową.
– (śmiech) Młodość jest piękna...
A do cichociemnych też robili castingi ze względu na urodę, żeby chłopaki nie przynieśli wstydu Państwu Podziemnemu?
– Powtarzam: obsada i inscenizacja to nie są zadania scenarzystów. Naprawdę nic się panu nie podobało?
Wie pani, że jestem nieuleczalnym fanem „Czasu honoru". To drugi po „Oficerach" serial, który oglądam w dorosłym życiu, ale obsada mnie wkurza, choć Adamczyk jako hitlerowiec jest super.
– Świetnie gra i bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza że pisząc rolę Larsa Rainera, myśleliśmy akurat o nim. Tym razem Jarek Sokół się uparł i jakoś przeszło. Ale myślę, że w serialu jest też wiele innych trafionych decyzji obsadowych. Na przykład Rappke...
Rzeczywiście, Przemysław Bluszcz wygląda na niezłego zwyrodnialca
.
– Bo to znakomicie zagrana postać.
Bycie scenarzystką to chyba niewdzięczna rola?
– To prawda, zna się reżyserów, błyszczą aktorzy, a scenarzyści pozostają anonimowi.
I to jest najgorsze?
– Czasem przykre jest lekceważenie naszej pracy. My, pisząc dialogi, długo się zastanawiamy, jakich użyć słów, co ten bohater może powiedzieć, a czego nie, a potem przychodzi młody aktor i rzuca: „Mnie to w buzi nie leży!". Albo: „To mam mówić?! Co to jest?!".
Chyba nie chodzi tylko o dialogi?
– Kiedy młody kolega podczas kręcenia sceny pierwszy wyciąga rękę do koleżanki i nie widzi w tym niczego niestosownego, nie wie, że to były jednak inne czasy i nikt by sobie na to nie pozwolił, to ja jestem bezradna.
Dlaczego tak się dzieje?
– Jestem pewna, że nie wynika to ze złej woli. Po prostu każdy myśli, że jest mądrzejszy (śmiech).
Pani jako aktorka nie była taka sama?
– No nie, ja jestem ze starej szkoły, szanuję tekst, on jest dla mnie niesłychanie ważny.
W powszechnej świadomości zaistniała pani po „M jak miłość". Wiele pani temu serialowi zawdzięcza?
– Dał mi popularność, miło się pracowało z ekipą, ale zawodowo się nie rozwinęłam. Więcej osób gratuluje mi roli w świetnym serialu komediowym „Mamuśki", w którym grałyśmy główne role ze Stanisławą Celińską. Bardzo ważny był dla mnie „Plac Zbawiciela". Jestem bardzo wdzięczna Krzysiowi Krauzemu, bo po tylu latach właściwie poza filmem mogłam udowodnić, że nie zapomniałam, czym jest ten zawód. Dla mnie to było wielkie wyzwanie i dzięki temu mogłam później pisać scenariusz „Czasu honoru".
To był dla pani trudny okres.
– Ano był...
Portale plotkarskie z lubością opisywały pani osobiste perypetie.
– I dlatego chciałabym o tym wszystkim zapomnieć. Na szczęście wszystko się ułożyło.
Jaka jest cena popularności?
– Jakiś czas temu w sklepie ktoś gwałtownie chwycił mnie z tyłu za rękę. Przestraszyłam się, a to jakaś pani zaczęła mnie ściskać, całować po ręce, po twarzy, mówiła, że jestem taką wspaniałą osobą, „Janeczką". Ja nie mogę ofuknąć tej pani, otrząsnąć się i powiedzieć, żeby sobie poszła, bo będę funkcjonowała jako cham! Właściciel smażalni ryb nad Bałtykiem opowiadał mi, jaką to straszną kobietą jest Anna Dymna, która co prawda sfotografowała się z nim i ze wszystkimi klientami, ale bez entuzjazmu. – (śmiech) No potwór po prostu...
Pani się o tyle udało, że nie jest celebrytką.
– Jan Kobuszewski mówi mi: „Ewa, teraz nie ma aktorów, są celebryci". Są ludzie, którym na tym bardzo zależy, tym żyją, tym się karmią, a ja chcę zachować swoją prywatność, swoje życie.
To chyba trudne dla aktora?
– To od nas zależy, czy udzielamy pewnych wywiadów, czy nie, czy pojawiamy się w pewnych miejscach, pewnych pismach.
Pani nie chodzi do tabloidów?
– Jeśli mam promować mój serial, pomagać teatrowi, w którym gram, a który ma teraz kłopoty lokalowe, to chodzę i do tabloidów, nie mam z tym problemu. Ale nie pójdę nigdzie, by opowiadać, czy jem na śniadanie parówki, czy bawię się z kotem lub psem.
Są aktorzy znani głównie z burzliwego życia osobistego.
– Jak ktoś się umawia z gazetami, gdzie będzie, by mu zrobić ładne zdjęcie, to tak ma. Żal mi, że jakoś zapomnieliśmy o swoich wartościach, o tym, co naprawdę ważne.
„Plac Zbawiciela", „Czas honoru" z jednej strony, a z drugiej jest pani stale związana z komediowym Teatrem Kwadrat, gdzie gra duże role.
– Tuż po szkole teatralnej uważano, że nadaję się głównie do repertuaru dramatycznego, bo jestem raczej introwertyczna niż ekstrawertyczna. Rzeczywiście lepiej się czułam w takich rolach.
To skąd komedyjki w Kwadracie?
– Wbrew obiegowym opiniom aktorstwo komediowe to bardzo trudna sztuka. Do Kwadratu przylgnęłam zaraz po tym, jak wybuchł stan wojenny i musiałam zmienić teatr. Owszem, trochę tęsknię za repertuarem dramatycznym, ale może los mnie uchronił?
Przed czym?
– To mogłoby się skończyć dla mnie jakimś pokaleczeniem psychicznym. Ja tak bardzo wchodziłam w te role, angażowałam się w nie, były mi szalenie bliskie, że nie wiem, jak bym to zniosła. Przepraszam bardzo, ale muszę obgryźć tę skórkę, bo mi się zadziera. Cholera...
Proszę się nie krępować.
– Tylko niech pan o tym nie pisze! To nieeleganckie, wyjdę na flejtucha.
Oczywiście, że napiszę. Gdyby była pani celebrytką, to nie obgryzałaby pani skórek podczas wywiadu, ale że jest pani normalną aktorką, to pani może.
– (śmiech) Zadarła mi się tak paskudnie w okopach.
Gdzie?
– Ostatnio broniłam Warszawy w okopach w 1920 roku u Jerzego Hoffmana. Rola jest niewielka, więc się martwię, żeby za dużo tam nie wycięli.
Wiem, że nie wypada, ale jest pani chyba w najtrudniejszym dla aktorki wieku.
– (śmiech) Zawsze, całe życie jestem w najtrudniejszym wieku – albo za stara, albo za młoda. Słyszę, że najtrudniejsze dla aktorki to przekroczyć 35 lat, bo już nie najmłodsza, a jeszcze nie babcia.
Pani miała z tym problem?
– Ogromny, bo już nie byłam dziewczynką, a jeszcze nie wyglądałam na mamę, choć nią byłam. A teraz mam 55 lat i muszę to sobie, do cholery, uświadomić, a to okropne... (śmiech).
Nie wygląda pani na załamaną?
– Bo nie jestem, ale swoje przeżywam. Chciałabym jeszcze zagrać jakąś rajcowną kobitkę, pokazać, że jeszcze żyję, ale też bardzo chętnie zagram babcię, choć nią nie jestem. Aktorki często od tego uciekają! Za żadne skarby nie chcą grać starszych, niż są. – Nie mam tego problemu. Też słyszę głosy: „Dlaczego ty się tak dałaś postarzyć i zbrzydzić w »Czasie honoru«?!".
Jest pani bardziej aktorką czy scenarzystką?
– Zdecydowanie aktorką, i to od wielu, wielu lat.
I jak to jest być znaną aktorką drugiego planu?
– W teatrze zagrałam wiele głównych ról, ale rzeczywiście dzisiejszy widz postrzega aktora przez pryzmat tego, co zagrał w kinie i w telewizji. Ja zaczynałam w bardzo trudnym okresie stanu wojennego, kiedy trzeba było dać na wstrzymanie, zrezygnować z pewnych rzeczy. Później wielką przygodą był dla mnie Teatr Telewizji. Tylko film mnie nie rozpieszczał.
Brak szczęścia?
– Naprawdę nie wiem. Widocznie komuś dane jest to, komuś co innego. Poza tym co to jest szczęście – dla jednego to grać główne role, dla innego mieć zdrowe dzieci...
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Przekrój
Tekst ukazał się w
Od 1 do 8 maja w Łazienkach na odwiedzających czeka mnóstwo atrakcji.
17 współczesnych kubizujących dzieł w metalu i brązie inauguruje sezon wiosenno-letni na Zamku Królewskim na Wawelu
27 kwietnia przekazane zostaną dwa zabytkowe obiekty pochodzące z przedwojennych zbiorów Zamku: kwatera witrażowa i skrzydło ołtarzowe z dawnego kościoła NMP na Zamku Wysokim.
Minister Bartłomiej Sienkiewicz mianował Olgę Wysocką dyrektorką Instytutu Adama Mickiewicza, rozpisał konkurs na szefa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i wystartuje do Brukseli.
Jeden z najpiękniejszych pałaców Warszawy przy pl. Krasińskich zostanie w maju po raz pierwszy udostępniony szerokiej publiczności wraz ze zbiorami.
20 lat naszego kraju w Unii to okres, w którym zrealizowano ponad 200 mld dol. bezpośrednich inwestycji, zagranicznych oraz czas dynamicznego rozwoju różnych sektorów, szczególnie usług i przetwórstwa przemysłowego.
Od dziś przez 11 dni w Filharmonii Narodowej w Warszawie trwać będzie XII Międzynarodowy Konkurs Wiolonczelowy im. Witolda Lutosławskiego, reaktywowany po pandemicznej przerwie.
Za nami 17. edycja konkursu Young Design dla młodych projektantów, organizowanego przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie.
Damian Kocur, Tomasz Kamiński i Tomasz Sikora – zostali laureatami głównych nagród w tegorocznej edycji konkursu scenariuszowego SCRIPT PRO. Wręczenie nagród odbyło się w środę 1 maja podczas uroczystej gali w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA w Krakowie.
Targi Książki i Mediów VIVELO odbędą się w dniach 16-19 maja na PGE Narodowym, który będzie podzielony na strefy tematyczne.
Jedna z najbardziej ekscytujących artystek młodego pokolenia na polskiej scenie muzycznej, wystąpi na Gali Zamknięcia Festiwalu Mastercard OFF CAMERA 2024 już 4 maja 2024 roku w Sali Audytoryjnej im. Krzysztofa Pendereckiego w Centrum Kongresowym ICE Kraków.
W poniedziałek 6 maja rozpocznie się Defence24 Days, największa w Europie Środkowo-Wschodniej dwudniowa konferencja poświęcona obronności i bezpieczeństwu.
Dwadzieścia lat temu nasz kraj dołączył do Unii Europejskiej, co otworzyło nowe możliwości nie tylko dla poszczególnych miejscowości, ale i dla całych regionów. Jak od tego czasu zmieniła się Polska Wschodnia?
Cyfrowe rozwiązania są dziś niezbędne w każdej organizacji, a ich liczba stale rośnie. Decyzje dotyczące wdrożeń muszą być podejmowane we współpracy IT i biznesu. Zbudowanie optymalnych ram takiego współdziałania w szybko zmieniającym się zdigitalizowanym świecie jest nie tyle ważne, ile konieczne.
Rosyjski aktywista skazany na 15 lat więzienia za próbę podpalenia punktu poboru do wojska w proteście przeciwko wojnie w Ukrainie.
Konfederacja najwcześniej – bo już 15 kwietnia – rozpoczęła kampanię wyborcza do europarlamentu. Eurokampania jest prostsza logistycznie i organizacyjnie niż kampania samorządowa. Na to też liczą Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę.
- Jesteśmy przed nowym etapem wojny. Okupant przygotowuje się do przeprowadzenia ofensywy. I my wszyscy razem, wszyscy Ukraińcy, nasi żołnierze, nasze państwo, nasi partnerzy, musimy zrobić wszystko, aby udaremnić plan Rosjan - powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski.
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zawiadomił prokuraturę o wycieku danych osobowych polskich klientów chińskiej platformy sprzedażowej pandabuy.com.
W mijającym tygodniu ceny ropy naftowej spadły rekordowo. Dynamika okazała się największa od trzech miesięcy. Marka Brent potaniała o 6,2 proc. Jedną z przyczyn jest zmniejszenie napięcia między Izraelem a Hamasem. Ale nie tylko.
Chiny wystrzeliły w piątek sondę kosmiczną, która ma dotrzeć na niewidoczną stronę Księżyca. Zadaniem lądownika będzie pobranie próbek gruntu. Jest to część ambitnego, chińskiego programu kosmicznego, którego celem będzie wysłanie ludzi na ziemskiego satelitę.
10 maja osoby, które pełnią służbę w Wojskach Obrony Terytorialnej, w aktywnej rezerwie, a także są żołnierzami zawodowymi pojawią się na ulicach miast oraz w miejscu pracy w mundurach polowych.
Na przedmieściach Turynu rozpoczyna się 107. edycja Giro d’Italia. Faworytem jest Słoweniec Tadej Pogacar. Chce wygrać nie tylko we Włoszech, ale potem także w Tour de France. Pomóc w tym ma mu m.in. Rafał Majka.
Centralizacja finansów, przekraczanie limitów wydatków, ukrywanie długów w spółkach komunalnych, brak wpływów z VAT oraz kłopoty z rozliczaniem dotacji przez niepubliczne placówki oświatowe – to problemy, które najmocniej wpływają na kondycję finansową samorządów.
Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk uchylił decyzję o odmowie śledztwa w sprawie byłego już prezesa sądu w Olsztynie i członka tzw. nowej Krajowej Rady Sądownictwa, Macieja Nawackiego.
Wnioski o uchylenie immunitetu w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości to kwestia maksymalnie kilku tygodni — powiedział na antenie TVP minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Przed nami maraton maturalny. W ramach matury 2024 zostanie przeprowadzonych około 556 885 egzaminów w części ustnej oraz około 1 405 725 egzaminów w części pisemnej (dane CKE).
Na plecach w pozycji przypominającej rozgwiazdę, czy na brzuchu, z jedną ręką pod poduszką? Czy istnieje idealna pozycja do spania i jakie czynniki mają w tej kwestii znaczenie? Eksperci radzą.
Wielki pożar wybuchł w Chabarowsku w Rosji. Zapalił się dach budynku centrum handlowego Remi City. Jak podają rosyjskojęzyczne źródła, nie ma informacji o ofiarach.
Ciężki sprzęt, systemy obrony powietrznej i większość amunicji nie zostanie dostarczona na Ukrainę do lata - informuje "The New York Times".
Barcelona zmierzy się w sobotę z Gironą, którą wyprzedza w lidze hiszpańskiej o dwa punkty. Robert Lewandowski chce zbliżyć się do lidera klasyfikacji strzelców Artema Dowbyka.
Po roku 2004 szybko zamknęło się rozszerzeniowe okno. Od tamtego czasu było jasne, że Europa musi najpierw poradzić sobie z własnymi kryzysami, aby potem być gotową na przyjęcie nowych członków. Krajem, który obudził politykę rozszerzenia ze snu była Ukraina.
"Jak ocenia Pani/Pan fakt, że ministrowie i wiceministrowie rządu Donalda Tuska startują w wyborach do PE?" - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Władze obwodu lwowskiego przekazały 700 dronów ukraińskiej armii.
— Żeby Ukraińcy mieli zdolności ofensywne co najmniej w skali operacyjnej, musieliby mieć przewagę nad armią rosyjską. A oni do końca wojny jej mieć nie będą — ocenił gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych i komentator sytuacji na froncie.
Sprawa audytów w Centralnym Porcie Komunikacyjnym nie została jeszcze zamknięta, więc nie można podjąć decyzji, co dalej stanie się z tą inwestycją – powiedział na antenie Polsat News wicepremier Krzysztof Gawkowski.
„Mistrzostwo Niemiec w ręku Polaków. Triumf piłkarzy Schalke 04, drużyny z naszych rodaków” - pisała w 1934 polska prasa sportowa. Niemiecki „Kicker” odpowiedział oświadczeniem władz klubu pod tytułem „Koniec z polskimi plotkami”. Kończyło się „niemieckim sportowym pozdrowieniem Heil Hitler!” i miało „po wsze czasy położyć kres nieprawdziwej i nierzeczowej gadaninie” na temat narodowości graczy mistrza Niemiec.
Odkąd prezydent Władimir Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę, za ataki i prześladowania Rosjan – znaczących lub nie – obwinia się agentów Moskwy w całej Europie i poza nią.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas