Portret dwustronny

17 lipca 80. urodziny obchodził najwybitniejszy polski kompozytor współczesny i ceniony w świecie autor muzyki filmowej – Wojciech Kilar

Publikacja: 22.07.2012 16:00

Portret dwustronny

Foto: Fotorzepa, Magdalena Jodłowska Magdalena Jodłowska

Red

Wojciech Kilar


Muzyka filmowa i klasyczna


Sony Music Polska

Debiutował u schyłku lat 50.,  rozgłos przyniosła mu następna  dekada, kiedy wraz z Henrykiem Góreckim i Krzysztofem Pendereckim  tworzył nową polską szkołę awangardy. Dopiero jednak połowa lat 70. i zwrot w kierunku muzyki sakralnej oraz ludowej uczyniły z Kilara pierwszoplanową postać polskiej muzyki. Szeroka publiczność poznała zaś jego twórczość głównie dzięki utworom komponowanym do filmów – dorobek kompozytora w tej dziedzinie obejmuje około 130 tytułów. Z okazji jubileuszu ukazał się dwupłytowy wybór najbardziej znanych jego dzieł.

Kompozytor, urodzony we Lwowie, po II wojnie światowej musiał znaleźć dla siebie inne miejsce na ziemi. Pomieszkiwał w Rzeszowie i Krakowie, aż osiadł w Katowicach, skąd nie chciał już nigdzie się przenosić. Wyjątek robił jedynie dla polskich gór, choć mówi z właściwą sobie skromnością: „Jestem zwykłym turystą tatrzańskim, powiedzmy, nieco zaawansowanym. Osiągnąłem może drugi stopień trudności w skali sześciostopniowej".

Pierwsza płyta przypomina filmowe dokonania Kilara. Wybrano oczywiście poloneza z „Pana Tadeusza", dwa piękne walce z „Ziemi obiecanej" i „Trędowatej" czy marsz kawalerii z „Kroniki wypadków miłosnych". Ale chciałoby się zapytać, dlaczego zabrakło „Pieśni o małym rycerzu" z „Przygód pana Michała", tanga z „Salta" lub choćby jednego tytułu Krzysztofa Zanussiego, który nie wyobraża sobie, by jego film mógł powstać z muzyką innego kompozytora. Przygodę z Hollywood dokumentuje „Dracula" Francisa F. Coppoli. To jedna z niewielu ścieżek dźwiękowych, którą kompozytor pozwala wykonywać w formie suity orkiestrowej.

Muzyka w filmie składa się na  ogół z krótkich fragmentów, opisuje skrajne stany i emocje, nie można zatem złożyć potem z niej większej, samodzielnej całości. Praca przy „Draculi" była wyjątkowa, reżyser chciał, by to, co miał zaproponować Polak, przypominało jego utwory symfoniczne. Coppola bardzo je lubi.

Czy jednak Kilar symfoniczny bardzo różni się od Kilara filmowego? W obu gatunkach ważna jest dla niego precyzja narracji i wyrazistość formy. A niesłychana dyscyplina, jaką sobie narzuca, sprawia, że trudno wskazać utwór, w którym byłaby jedna zbędna nuta. Świadczą o tym też takie kompozycje jak „Krzesany", „Orawa" czy „Kościelec 1909". Powstawały w latach 1974–1986, odwołuje się w nich do polskiej tradycji. Gdyby nie Karol Szymanowski, nie byłoby „Krzesanego", „Kościelec" to hołd złożony Mieczysławowi Karłowiczowi.

Te trzy utwory, które przypomniano na drugim albumie, powstały też z fascynacji folklorem. Cytatem z kapeli góralskiej kończy się „Krzesany", wielokrotnie bisowany na estradach świata. W „Orawie" brzmienie podhalańskich muzyków zostało zaś wspaniale przełożone na orkiestrę kameralną. Był zresztą czas, kiedy Wojciech Kilar pisywał lub opracowywał melodie i piosenki dla zespołu Śląsk i cenił sobie tę pracę, o czym obecnie przypomina płyta.

Te dwa wizerunki nie dają pełnego portretu Wojciecha Kilara. Komponuje muzykę religijną, chóralną, symfonię, niedawno ukończył „II koncert fortepianowy". Można by, co prawda, powiedzieć, że urodzinowe wydawnictwo przypomina jego największe hity. Tyle tylko, że niemal wszystko, co dotąd skomponował, zdobyło niesłychaną popularność.

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami