Reklama

Dyskretny wdzięk trzeszczących płyt

30-lecie kompaktu zbiega się z jego zmierzchem. To nie pierwszy zwrot w burzliwych dziejach fonografii

Publikacja: 30.09.2012 16:00

Akceptujemy to czy nie – całe nasze życie toczy się dziś przy muzyce. Trudno określić, co faktycznie jest tu pierwsze: naturalna potrzeba obcowania z wartościami estetycznymi czy pragnienie znalezienia emocjonalnego kontrapunktu dla szarej codzienności, podchwycone przez przemysł muzyczny. „There is no Business Like Show-Business". Ta maksyma Irwinga Berlina dziś sprawdza się świetnie w biznesie koncertowym. Długie lata sprawdzała się przede wszystkim w fonografii, która jednak akurat znalazła się na zakręcie. Nie pierwszym.

30 lat temu rynkowym, ba, cywilizacyjnym przebojem była płyta kompaktowa. Opracowana  przez koncerny Sony i Philips premierę miała na przełomie sierpnia i września 1982 r. w fabryce Polygramu w Langenhagen. Pierwszym albumem na cyfrowym krążku był „The Visitors" ABBY. Od paru lat sprzedaż CD leci na łeb, bo srebrna płyta przegrywa z MP3.

Ta sytuacja przypomina nieco „wojnę patentów" w pionierskich latach fonografii. To dziedzina stosunkowo młoda, bo licząca  dopiero 135 lat. Skonstruowany w laboratorium w Menlo Park i opatentowany w 1877 r. przez Thomasa Edisona fonograf był pierwszym urządzeniem spełniającym  wielowiekowe marzenia człowieka o utrwalaniu głosu i odtwarzani go w dowolnym miejscu i czasie.

Epokowy wynalazek, wciąż udoskonalany,  jeszcze długo  pozostał w cieniu konkurencji. W 1877 r. przebywający w USA fotograf i elektryk z Hanoweru Emil Berliner wymyślił aparat, w którym obrotowy cylinder zastąpiono okrągłymi płytami. Po latach doświadczeń sporządził z woskowego metalowy wzorzec. Zaczęto z niego tłoczyć tysiące płyt z jednostronną rejestracją dźwięku. Przez blisko 50 lat płyty wyrabiano z szelaku, aż do pojawienia się nietłukących się produktów z winylu.

Rodzimy rynek, mimo zaborów, dość szybko reagował na zmiany. Już w 1899 r. utworzono Fonotypię Krajową, do najstarszych zaliczała się wytwórnia Syrena (1908), dla której  nagrywali Pogorzelska, Redo, Fogg. W dwudziestoleciu nasz rynek wzbogaciła oferta znanych koncernów zagranicznych, ich dominacja nie była jednak tak wyraźna jak dziś. Razem z innymi odczuwamy wyraźny kryzys kompaktu.

Reklama
Reklama

Jaka będzie przyszłość nośników muzyki? Często nachodzi mnie myśl, że w obsesji nowości, szaleńczym wyścigu technicznym (ku coraz wyższej jakości czy coraz lepszej sprzedaży?  – oto jest pytanie) gubi się gdzieś duch muzyki.

Bywam na targach płytowych MIDEM w Cannes i na największych w świecie berlińskich targach Funkaufsstellung. Gdy wracam, po oglądanych na świecie cudach mój odtwarzacz CD, nie mówiąc już o tradycyjnym gramofonie Hi-Fi z lat 80., mogą się wydawać eksponatami z muzeum techniki. Ale nastawiam czarny, winylowy longplay Glenna Goulda czy Boba Dylana i delektuję się muzyką.

A w przyjemność słuchania wliczam także trzaski, pojawiające się oczywiście na tych zgranych płytach.

Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Reklama
Reklama