Jak narodził się pomysł zrobienia „Imagine"?
Andrzej Jakimowski:
Aktualizacja: 10.04.2013 19:37 Publikacja: 10.04.2013 19:18
Chciałem opowiedzieć historię człowieka, który sam nie widząc, potrafi innych nauczyć patrzenia i rozumienia świata. Kiedy skończyłem pisać pierwszą wersję scenariusza, przeczytałem artykuł o Benie Underwoodzie. Okazało się, że wymyślona przeze mnie postać istnieje naprawdę. Musiałem zacząć pracę od początku, zrobiłem sumienną dokumentację. Przez wiele miesięcy czytałem o echolokatorach, poznałem wielu wspaniałych ludzi. Takich choćby jak nasz niewidomy konsultant Tomasz Strzymiński. Jestem pełen podziwu, jak aktywne życie prowadzi i jak skutecznie działa.
W „Zmruż oczy" i „Sztuczkach" mówił pan o uczuciach i tęsknotach. Tym razem zrobił pan film o cenie wolności.
„Imagine" rozgrywa się między wolnością a odpowiedzialnością. To tragiczny wybór. Główny bohater chce nauczyć swoich niewidomych wychowanków poruszania się bez laski i nowego odbierania świata, ale musi ustąpić przed innymi racjami. Na tym polega jego mądrość. Wycofuje się, gdy jego idee stają się zbyt trudne i ryzykowne. Pociągnie za sobą jedną dziewczynę, ale wszystkie dzieci musi pozostawić w klinice. Nie może się nawet z nimi pożegnać. Spotka go okrutny los. Pod tym względem Ian przypomina postacie, jakie są mi bliskie. Ludzi, których wielkie idee rozbijały się o niewiarę współczesnych. Za pięknem kryje się więc gorycz.
Ale jednocześnie „Imagine" ma w sobie niezwykłą afirmację życia.
Jeśli patrzymy na innego człowieka zbyt krytycznie lub schematycznie, to nigdy nie zrozumiemy, co on chce nam powiedzieć. Podobnie jest z odbieraniem świata. Tylko mając do niego pozytywny stosunek, jesteśmy w stanie otworzyć się na to, co nam rzeczywiście niesie. To też jest lekcja, jaką dają nam ludzie niewidomi, zachłannie próbujący poznać swoje otoczenie.
Filmowcy zwykle unikają bliskiego podchodzenia z kamerą do twarzy ludzi niewidomych, pan stale je pokazuje.
Oczy osób niewidzących, choć czasami błądzą i nie potrafią zaczepić się na konkretnym przedmiocie, są bardzo piękne. Odbija się w nich dusza, inteligencja, wrażliwość. Nie trzeba się ich bać. W naszym filmie chcieliśmy odsunąć parawan, który oddziela ludzi widzących i niewidzących.
W koprodukcyjnym „Imagine" świetne kreacje stworzyli aktorzy Alexandra Maria Lara i Edward Hogg. Ale poza nimi miał pan na planie w Lizbonie całą grupę niewidzących dzieci z Anglii, Portugalii i Francji.
Lubię pracować z amatorami, myślę, że z dziesięciu osób wziętych z ulicy przynajmniej kilka – dobrze poprowadzonych – może zagrać w filmie. W „Imagine" musieliśmy być jednak szczególnie ostrożni. Wybraliśmy dzieci wytrzymałe na stres i napięcie, a i tak zdarzały nam się sytuacje trudne. Przy kręceniu scen nalewania wody do szklanki niektóre dzieci się popłakały. Bo nie dawały sobie z takim zadaniem rady. Jednak generalnie było to dla nich bardzo pozytywne doświadczenie. Te dzieci wspaniale się dogadały i zaprzyjaźniły ze sobą. Do dziś utrzymują kontakty. Myślę też, że ten film pomógł im zrozumieć, że ich kalectwo nie upośledza ich jako ludzi i nie zamyka im świata.
A czego pan się nauczył, kręcąc „Imagine"?
Pokory. Bardziej dziś doceniam komfort, który dostałem od losu.
Robi pan filmy bardzo rzadko. Dlaczego?
Długo przygotowuję scenariusz. Tekst „Imagine" powstawał dwa lata. Poza tym chcę, by moje filmy były dokładnie takie, jak sobie wymarzę. Dlatego muszę sam je wyprodukować. A taka produkcja – od pomysłu do czasu, gdy znajdę pieniądze w kraju i za granicą – to półtora roku ciężkiej pracy. Ale się nie skarżę. Kino nie jest dla mnie rzemiosłem. To pasja. A czy to ma znacznie, jak często robi się filmy? Ile można ich zrobić? Byłbym bardzo zadowolony, gdyby w pamięci ludzi zostały ze trzy.
Ma pan pomysł na następny?
Zawsze mam w głowie kilka pomysłów. Zobaczymy, który z nich zostanie, kiedy będę zabierał się do pracy. Zawsze idę pod prąd. Jeżeli widzę, że wszystko wokół staje się płytkie i powierzchowne – staram się zaproponować coś głębszego. Jeżeli na ekranach królują ponure fikcje – próbuję znaleźć słoneczną prawdę. Jeżeli czuję wokół depresyjne nastroje – chcę dać trochę nadziei. Stoję z boku, w nic się nie wpisuję, nie nawiązuję romansów z modnymi nurtami. Jestem samotnym, bezpańskim psem. Moje kino jest reakcją na świat, który widzę wokół.
A dla kogo pan je robi?
Dla siebie. Dla ludzi o podobnym jak mój smaku. Nie celuję w festiwale, bo nie pokazuję niczego drastycznego i nie próbuję szokować. Nie staram się też zdobywać szerokiej widowni, czyli kasy. Jeśli znajduję spore grono odbiorców, to jestem szczęśliwy, jeśli mniejsze – to i tak jestem szczęśliwy. Publiczność to nie jest towar na wagę. I jeśli mój film zmieni życie choćby jednej osoby, to już sobie pomyślę, że było warto.
rozmawiała Barbara Hollender
Sylwetka
Andrzej Jakimowski
reżyser, scenarzysta
Urodził się 18 sierpnia 1963 r. w Warszawie. Skończył filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i reżyserię na WRiTV Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jest autorem filmów dokumentalnych „Miasto cieni", „Dzyń, dzyń", „Wilcza 32" i krótkiej fabuły „Pogłos". W 2003 roku zadebiutował filmem fabularnym „Zmruż oczy" (Orzeł dla najlepszego filmu 2003) – opowieścią o przyjaźni outsidera i nie dość kochanego dziecka. Dwa lata później powstały „Sztuczki" (gdyńskie Złote Lwy 2007, nagroda Europa Cinema w Wenecji) o tęsknocie za nieobecnym ojcem, za uczuciem. Jakimowski jest producentem wszystkich swoich filmów
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Polska Fundacja Narodowa deklaruje dofinansowanie wydania trzeciego tomu unikalnego zbioru korespondencji Fryder...
W Wenecji, podczas Biennale Architektury, zaprezentowany zostanie 26 lipca artystyczno-kosmiczny projekt Jana Św...
Powstańcy powtarzali i powtarzają, że Polacy byli w powstaniu razem i nawet klęski są niestraszne, jeżeli nie da...
W tym roku nie odbędą się Jesienne Targi Książki, coroczna plenerowa impreza organizowana we wrześniu w Warszawi...
Fundacja Tumult oraz Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu zapraszają na największą w Polsce retrosp...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas