Nowy Jork, rok 1986. Eiko Ishioka ma 48 lat, przyjechała do Ameryki z Japonii. Jest dyrektorem artystycznym i grafikiem. W rodzinnym Tokio zrobiła gigantyczną karierę. Jako pierwszej kobiecie w historii kraju, na początku lat 70., udało jej się przebić do designerskiej czołówki. Pracowała dla kosmetycznego giganta Shiseido i ekskluzywnego domu towarowego Parco.
Jej znakiem rozpoznawczym było łączenie japońskiej skromności i ascezy z wpływami kultur Zachodu, Afryki i innych części Azji, gra erotyką oraz pozbawiona teatralnej umowności ekspresja. W reklamach dla Parco w ogóle nie pokazywała produktów. Zachód poznał ją dzięki fantastycznym dekoracjom i kostiumom do filmu „Mishima" Paula Schradera o japońskim pisarzu Yukio Mishimie, za które dostała nagrodę w Cannes. Laur otworzył wiele nowych drzwi; Ishioka postanawia skorzystać z okazji i spróbować sił w Nowym Jorku. Z jednej strony przyjeżdża tam jako gwiazda swojej dziedziny, z drugiej – znają ją tylko najwięksi branżowi eksperci.
Amerykańscy klienci nie są niestety tak wyrobieni jak Japończycy i nie do końca są gotowi na abstrakcyjne pomysły Ishioki. Pierwszą pracą, przy której projektantka naprawdę może się wykazać, jest zlecona przez wytwórnię Warner okładka nowej płyty Milesa Davisa – nagranej w hołdzie dla południowoafrykańskiego pastora Desmonda Tutu. Ishioka wie, że w Ameryce oczekuje się od niej japońskiej wrażliwości i że tą właśnie kartą powinna grać, jeżeli chce się odróżnić od projektanckiej masy i odnieść w Stanach prawdziwy sukces. Dostaje do zilustrowania płytę w jednym z rdzennie amerykańskich gatunków muzycznych, w dodatku nagraną przez jego absolutną legendę. Projektantka dochodzi do wniosku, że powinna zrobić to, w czym specjalizowała się w Japonii, ale w drugą stronę. Ascetyczną, teatralną japońską estetykę zaaplikować do stricte amerykańskiego produktu. Chce, żeby na okładce znalazły się możliwie najprostsze zdjęcia, bez żadnej typografii i stylizacji, sfotografowane mają być jedynie „narzędzia pracy" trębacza – twarz i dłonie. Do współpracy Ishioka zaprasza legendę fotografii portretowej – Irvinga Penna, który wcześniej pracował m.in. z Isseyem Miyake i doskonale się odnajduje w japońskiej ascezie. Podczas sesji Penn każe muzykowi zdjąć błyszczącą koszulę i wszystkie złote łańcuchy. Davis nie do końca rozumie dlaczego, twierdzi, że to nie ma sensu. W miarę robienia zdjęć zaczyna jednak wczuwać się w ascetyczną ideę. Po sesji zadowolony całuje fotografa w usta.
Powstaje ikoniczna okładka, za projekt której Ishioka dostaje nagrodę Grammy. Amerykańska kariera projektantki nabiera zawrotnego tempa. Eiko Ishioka ustawia się na pozycji osoby, która para się wszystkim, co kreatywne. Zajmuje się całą gamą projektów – od plakatów przez teledyski po kostiumy filmowe. Tworzy wizje i umiejętnie dobiera ich technicznych wykonawców. Współpracuje między innymi z Björk i Francisem Fordem Coppolą, za kostiumy do jego „Draculi" dostaje Oscara. W 2012 r. umiera na raka.
Kuba Dąbrowski co tydzień pisze o rzeczach, które mogłyby być uznane za sztukę, ale są też częścią codzienności. O zdjęciach, plakatach, reklamach, okładkach książek i płyt, logotypach.