Kilkanaście lat temu wał funkcjonował w wykluczających się, ale tylko dwóch znaczeniach. Mieliśmy wał na przykład ziemny, a jednocześnie przeciwpowodziowy. Na wały zamkowe wychodził przed wiekami pułkownik Wołodyjowski. Ale był też wał bardziej nowoczesny – na przykład korbowy. W samochodzie.
Po 1989 r. zaczął robić karierę skrót „Wał", a potem Wałek – pisany wielką literą, ponieważ tak mówili o Lechu Wałęsie jego zwolennicy. Wtedy też, a przypomnijmy, że były to burzliwe czasy transformacji ustrojowej, weszło do języka gospodarczego określenie „przewał", które miało korzenie w slangu przestępczym, a może nawet cinkciarskim. Pokątni handlarze walutą, gdy chcieli oszukać przypadkowego klienta, dawali mu mniej dolarów niż trzeba, wkładając na przykład między zielone banknoty pociętą gazetę. Krzyczeli „milicja" i uciekali, zostawiając oszukanego klienta. Takie to były przewały.
Jak wiadomo, żyjemy w czasach, gdy wszystko przyspiesza – język również, stąd biorą się skróty. I właśnie jednym z nich jest
dziś używany wał – to skrót od dawnego przewału. Wałów jest teraz co niemiara. Przykład najnowszy to infoafera.
Ale jest jeszcze trzecie znaczenie słowa, to niezmienne. Zawsze można zapytać, kto z kogo zrobił wała, czyli idiotę.