W IV edycji Warsaw Gallery Weekend biorą udział 22 galerie prezentujące 56 artystów. To dużo czy mało?
Biorąc pod uwagę, jak wygląda to w innych miastach naszej części Europy i jak wyglądało to u nas parę lat temu – to imponujące liczby. W tegorocznym WGW bierze udział nawet jedna galeria z czeskiej Pragi, bo tam nie ma takiej imprezy. Jeśli zaś porównać z Berlinem, mającym podobną do WGW imprezę, od której została nawet zapożyczona nazwa warszawskiego wydarzenia – to już inaczej wygląda. U naszych sąsiadów otwiera wtedy podwoje co najmniej sto galerii, a istnieje - dużo więcej. Za to warszawska scena galeryjna jest bardzo młoda, otwarta na eksperyment, pełna inicjatywy i energii i to decyduje o jej niezwykłości. To jest małe środowisko – wszyscy się znamy, więc wiem, że to ludzie z ogromną pasją i wiedzą. WGW coraz bardziej przypomina Noc Muzeów. Pojawia się też coraz więcej popularyzatorskich i edukacyjnych propozycji. Jest to oczywiście dla nas jakiś rodzaj konkurencji, ale my – podobnie jak inne instytucje kultury staramy się wspierać tę imprezę, otwieramy nowe wystawy wiedząc, że wtedy pojawia się więcej widzów niż zazwyczaj.
Warsaw Gallery Weekend: Zobacz galerię zdjęć
Patrzy pani na tę imprezę jak dyrektorka MSN, czy galerzystka, współzałożycielka Galerii Fundacji Foksal?