Folk, jazz i reggae na nowych płytach poleca na weekend Marek Dusza

Krytyk Marek Dusza rekomenduje nowe płyty: Krystyny Stańko, Sama Amidona, Jamiego Culluma oraz grupy Lion Vibrations i jej gości.

Aktualizacja: 24.10.2014 16:27 Publikacja: 24.10.2014 16:21

Sam Amidon „Lily-O", Nonesuch/Warner, CD, 2014

Sam Amidon „Lily-O", Nonesuch/Warner, CD, 2014

Foto: materiały prasowe

Brytyjski wokalista Jamie Cullum sprzedał ponad cztery miliony płyt, co dało mu status najpopularniejszego jazzmana pochodzącego z Wysp. Ekspresyjne koncerty, łatwość nawiązywania kontaktu z publicznością, skoki przez fortepian, a przede wszystkim oryginalny, zachrypnięty głos przysporzyły mu wielu fanów na całym świecie. Podczas pierwszego koncertu w Polsce, na warszawskim Torwarze na początku zaśpiewał solo akompaniując sobie na fortepianie. Jakby tego było mało, zszedł ze sceny, stanął przed publicznością i bez nagłośnienia zaśpiewał á cappella wzruszającą wersję „My Funny Vallentine". Na koniec polewając się wodą mineralną wykonał „I'm Singin' in the Rain".

Warto sięgnąć po nowy album artysty, bowiem do płyty CD z nowymi piosenkami dodano zapis koncertu z festiwalu Jazz á Vienne we Francji.

Jamie Cullum sam pisze piosenki, ale ten album poświęcił standardom. Otwiera go rozkołysana wersja „Interlude" słynnego trębacza Dizzy Gillespiego. Mocny rytm podkreśla „Don't You Konow" Raya Charlesa wykonany zadziornie, z dynamiką nastolatka. Współczesna ballada Sufjana Stevensa „The Seer's Tower" zyskała intrygującą aranżację na trio jazzowe i kwartet smyczkowy. Do ery swingu nawiązuje temat „Walkin'" Richarda Carpentera. Znakomity duet Cullum stworzył z nową gwiazdą brytyjskiego soulu Laurą Mvulą, która śpiewa swobodnie, tajemniczo i zniewalająco.

Nowoczesny jazz lat 60. pobrzmiewa w przebojowym utworze Cannonballa Adderleya „Sack O'Woe". Obsypany nagrodami wokalista Gregory Porter wziął udział w nagraniu przeboju Niny Simone „Don't Let Me Be Misunderstood". Głosy Portera i Culluma intrygująco tu kontrastują. Pianiście, wokaliście towarzyszy zespół wytrawnych jazzmanów, co nie zmienia popowego charakteru albumu.

2. Folk

Sam Amidon „Lily-O", Nonesuch/Warner, CD, 2014

Sielski obrazek na okładce zwiastuje muzykę płynącą wprost z natury, a jej autorem jest młody wokalista, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i aranżer Sam Amidon. Syn artystów folkowych Petera i Mary Alice Amidon nagrał pierwszy album mając 20 lat. Co ciekawe, sięgnął po tradycyjne tematy irlandzkie i nagrał je na skrzypcach solo. Każdą następną płytą zdobywał coraz większe uznanie krytyków, choć ciągle miał nielicznych słuchaczy. Sześć lat temu pojechał do Greenhouse Studios w Reykjaviku by z producentem Björk Valgeirem Sigurdssonem zrealizować album „All Is Well" z tradycyjnymi tematami amerykańskich osadników.

Nową płytę „Lily-O" również nagrał z Sigurdssonem w Reykyaviku, a poleciał tam nie tylko ze swoim zespołem, ale i znakomitym gitarzystą jazzowym Billem Frisellem. Tak powstał jeden z najciekawszych albumów folkowych wydanych w tym roku. Sam Amidon, mąż Beth Orton, ma głos, który idealnie nadaje się do śpiewania folkowych piosenek. Gra na gitarze, banjo i skrzypcach, oryginalnie aranżuje tradycyjne tematy i pisze własne, w tym samym duchu. Już dla samej tylko tytułowej piosenki „Lily-O" warto sięgnąć po tę płytę. Sam Amidon rozpoczyna ją śpiewając a cappella, następnie pojawia się gitara akustyczna, a za nią impresjonistyczne akordy elektrycznej gitary Frisella.

Jazzman nie gra ich wiele, ale nadaje muzyce nowy wymiar. Słuchając tego albumu można być pewnym, że folk nie zaginął, a wręcz zyskał kolejną gwiazdę. Obowiązkowa pozycja na jesień.

Wokalistka Krystyna Stańko zaczynała karierę w bluesowej grupie Dekiel, następnie utworzyła duet For Dee z Jowitą Tabaszewską i razem nagrały płytę „Kobiety". Z gitarzystą Maciejem Grzewaczem utworzyła w 2000 r. zespół 0-58, który firmował dwa bardzo ciekawe albumy. Krystyna Stańko rozwija oryginalny styl jazzowej wokalistyki na autorskich płytach, śpiewa własne teksty, wokalizy, łączy tradycyjne techniki z improwizacją wspomaganą elektronika. Dwa lata temu ukazała się znakomita „Kropla słowa", a teraz artystka sięgnęła do swych kaszubskich korzeni. Tytuł albumu „Snik" oznacza po kaszubsku senne marzenie.

- Chciałam oddać piękno i bajkowy nastrój tego niezwykłego regionu nie rezygnując z muzyki jazzowej, która jest dla mnie najlepszym sposobem wyrażania uczuć i emocji - zwierza się artystka. Zaadaptowała legendę „Trzy Zjawy" Aleksandra Majkowskiego, które przedstawiła w czterech różnych utworach z eksperymentalnymi efektami. Znajdziemy tu także popularną wyliczankę „Kaszubskie nuty", którą można usłyszeć np. w skansenie we Wdzydzach czy w Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach.

Stańko brawurowo wykonuje kilka partii wokalnych wzbogacając utwór o odgłosy perkusyjne i beat box. Dodatkowym atutem albumu są jazzowe solówki Dominika Bukowskiego na wibrafonie, kalimbie i ksylo-syntezatorze, Piotra Lemańczyka na kontrabasie, Przemysława Jarosza na perkusji i Marcina Gawdzisia na trąbce. Na kaszubskich instrumentach ludowych gra Jerzy Walkusz. Album jest godnym uwagi przykładem niezwykłego podejścia do tradycji ludowej.

Działający od 1997 r. zespół Lion Vibrations sięgnął po jazzowe tematy i zaaranżował je w stylu reaggae. Grupa znana jest na naszej scenie reggae ze swych stylistycznych eksperymentów, a wyróżnia ją potężne brzmienie sekcji instrumentów dętych. Tym razem zaprosiła do współpracy jazzowych solistów. Otwierający album popularny jazzowy standard „Work Song" trębacza Nata Adderleya śpiewa basistka Jahga.

Natomiast przebój Paula Desmonda i kwartetu Dave'a Brubecka „Tak Five" z charakterystyczną swobodą wykonał Jorgos Skolias. Jego ekspresyjna, rytmiczna wokaliza i improwizacja scatem nie pozwoli usiedzieć spokojnie na miejscu. Znakomita partia kontrabasu Wojtka Mazolewskiego nawiązuje do mistrzów dubu z Jamajki. Lider grupy Pink Freud zagrał także akustyczny wstęp do standardu „Sing Sing Sing". Gościem albumu jest także saksofonista Piotr Baron znany z coltrane'wskiego stylu improwizacji.

Kompozycja Joe Zawinula „Mercy Mercy Mercy" ma tu tytuł „Matka Muzyka", a przepełniony radością polski tekst śpiewają: Jahga i gościnnie Kamil Bednarek. Ta interpretacja rozkołysze każdą publiczność. W temacie „Killer Joe" Benny'ego Golsona wystąpił gość z Jamajki, wokalista Chezidek. Album zamyka kompozycja saksofonisty Billy'ego Harpera z porywającą partią wokalną Natalii Niemen. Jazz w rytmie reggae okazuje się nie mniej taneczny niż swing.

Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę