Lepsi w językach obcych po alkoholu

Alkohol usuwa zahamowania w posługiwaniu się językiem obcym - pisze Krzysztof Kowalski.

Aktualizacja: 07.11.2014 12:37 Publikacja: 07.11.2014 10:02

Przy kieliszku znikają zahamowania towarzyszące konwersacji

Przy kieliszku znikają zahamowania towarzyszące konwersacji

Foto: 123RF

– Jestem ciekła, szczekałam na ciebie pół godziny! – usłyszałem od Węgierki uczącej się języka polskiego. Gorsza rzecz przytrafiła się żonie pana Baryki, uraziła córkę rosyjskiego gubernatora, mówiąc: „Ach, kakaja u was krasnaja roża!", (Ach, jaką ma pani czerwoną mordę), tymczasem chciała powiedzieć „krasiwaja roza" (piękna róża) („Przedwiośnie", Stefan Żeromski).

Wielu ludzi panicznie boi się takich wpadek, dlatego w obecności cudzoziemców odzywają się tylko półsłówkami: „of course", „oui, oui", „ja, ja, natürlich".

W jeszcze trudniejszej sytuacji są ci, którzy mimo opanowania wokabularza, trybów i czasów w dalszym ciągu za granicą sznurują usta. Rubryki poświęcone listom od czytelników w pismach kolorowych roją się od próśb o porady, jak pozbyć się tej ułomności:

„Nie potrafię się przełamać, żeby mówić w języku obcym", „Zawsze się wstydziłem, bez względu na to, którego z języków się uczyłem", „Przez ostatnie dwa lata byłem za granicą i nawet nie powiedziałem tam ani słowa", „Rozumiem, co ludzie do mnie mówią, wiem, co odpowiedzieć, ale nie mogę pokonać tej bariery".

Co robić? Odpowiedź przynoszą badania zespołu dr Jennifer Wiley z University of Illinois. Naukowcy poddali testowi 1023 studentów z anglojęzycznych uniwersytetów, którym podano różne dawki alkoholu. Zadanie polegało na wymawianiu kompletnie nieznanych słów w jednym z narzeczy używanych w afrykańskim państwie Czad. Ci, którzy spożyli 44 ml alkoholu, lepiej wypadli od tych, którym podano placebo, ale także od tych, którzy wchłonęli 88 ml alkoholu i więcej. Ci ostatni, mając przed sobą testową kartkę, zadawali pytanie w rodzaju: „Sostym srobiś?".

Wyniki tych badań uprawomocniają powszechne przekonanie, że jedno piwko jeszcze nikomu nie zaszkodziło, natomiast w porozumiewaniu się z obcokrajowcami już niejednemu pomogło. Poznać pana po cholewach, poliglotę po kuflu.

We współczesnym świecie wiele osób ma do czynienia na co dzień z obcą mową – pracownicy banków, korporacji, sklepów przy głównych ulicach... „Szprechać" muszą na co dzień, a tym samym codziennie korzystać z lingwistycznej pomocy.

Wynika z tego kolejny problem, wyartykułowany przez irlandzkiego globtrotera i blogera Benny'ego Lewisa: „A więc codziennie musicie wypić kilka kufli czy kieliszków, żeby konwersować. W rezultacie pojawia się problem dużo poważniejszy niż przełamywanie nieśmiałości w obliczu cudzoziemca, dobrze wiecie jaki. Dlatego chyba prościej jest po prostu nauczyć się obcego języka. Można na to przeznaczyć tych kilka godzin tygodniowo spędzanych w pubach, barach i bistrach".

– Jestem ciekła, szczekałam na ciebie pół godziny! – usłyszałem od Węgierki uczącej się języka polskiego. Gorsza rzecz przytrafiła się żonie pana Baryki, uraziła córkę rosyjskiego gubernatora, mówiąc: „Ach, kakaja u was krasnaja roża!", (Ach, jaką ma pani czerwoną mordę), tymczasem chciała powiedzieć „krasiwaja roza" (piękna róża) („Przedwiośnie", Stefan Żeromski).

Wielu ludzi panicznie boi się takich wpadek, dlatego w obecności cudzoziemców odzywają się tylko półsłówkami: „of course", „oui, oui", „ja, ja, natürlich".

Kultura
Poeta fortepianu z drugiego planu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont