Reklama

Komiks "Sugar" Serge’a Baekena

Kot jaki jest, każdy widzi. Ale mało kto potrafi ujarzmić to zwierzę rysunkowo, o poskromieniu w realu nawet nie wspominając. Flamandzki rysownik Serge Baeken (rocznik 1967) ponad dekadę temu podjął wyzwanie. Naszkicował historię swego kota o słodkim imieniu Sugar.

Publikacja: 13.05.2015 07:00

Komiks "Sugar. Koci żywot"

Komiks "Sugar. Koci żywot"

Foto: Wyd. Timof i cisi wspólnicy

Słodki temat na ostro

Jak przystało na kot-fana, Baekena cechuje kocie usposobienie. Obserwuje, przyczaja się, potem hop! Skok na papier. Odtwarza sceny, jakby zdokumentował je na zdjęciach lub filmie – w istocie zarejestrował wszystko w głowie. Na twardym dysku pamięci zarchiwizował cały katalog póz czarnego słodziaka imieniem Sugar. Wiele z nich narysował, myśląc o komiksie. Potem odłożył serię do szuflady, wziął się za inne roboty.

Kontrakt z francuskim wydawnictwem spowodował, że Baeken ponownie zmierzył się z tematem, choć bohater dawno zszedł ze świata. Na podstawie szkiców wykonał nową wersję losów Sugara oraz innych sierściuchów, które onegdaj przygarnęli wraz z żoną Anną.

Dwa pierwsze zginęły tragicznie, lecz nie wzruszajmy się zbytnio, bo oto nadchodzi Sugar! Czarny jak diabeł, o iście piekielnym temperamencie, lecz sercu złotym jak oczy. Trwał długo. Dożył sędziwego dla swojego gatunku wieku (18 lat, to jak na koci żywot chyba ponad setka?). Zszedł luksusowo, na kolanach kochającego pana, a potem został upamiętniony pośmiertnym portretem-biografią.

I oto mamy koci żywot czyli losy Sugara w formie komiksu. Ufam, że tom nie zemdli nikogo nadmiarem słodyczy, choć określenie „słodki" pada kilkakrotnie.

Życie w oczach

Opowieść „Sugar. Koci żywot" została przełożona na mowę polską, choć tłumaczka nie miała wiele roboty: większość kadrów obywa się bez tekstu, a gdy pojawiają się dymki, na ogół ograniczone są do jednego słowa czy onomatopei. Jedynie zamieszczona na końcu wierszowa bajka wymagała translatorskich umiejętności.

Reklama
Reklama

Natomiast od strony plastycznej zeszyt był wymagający. Autor narzucił sobie rygor rzadki w obecnych opowieściach graficznych. Żadnego koloru, tylko czerń na białym tle. Każda z 70 plansz została wypełniona 24 kwadratowymi kadrami. Oryginały mierzyły 20 x 20 cm, co w sumie daje 6,72 tys. metrów kwadratowych zarysowanej powierzchni. Plus kilkanaście kompozycji całostronicowych. Do tego – żelazna dyscyplina stylistyczna. Ludzie obrazowani są realistycznie, cienką kreską, podczas gdy zwierzaki – sylwetowo. Wszystko zawarte w ich oczach, odzwierciedlających bogate życie wewnętrzne.

Rezultaty?

Moim zdaniem, opowieść dramaturgicznie trochę traci przez swój monotonny rytm. Ale przyznaję – koty oddane są perfekcyjnie. Ich gesty, ruchy i „mimika" pyszczków oraz wymowa spojrzeń na pewno zachwycą formację kociarzy.Oryginalności projektowi przydają dwie różne, zamieszczone obok siebie perspektywy. Oprócz sytuacji oglądanych z ludzkiego punktu widzenia oglądamy z pozycji kota. Nagle patrzymy na ulice, domy, mieszkania z góry, z dołu, pod różnymi kątami. Po prostu kot miota się, skacze, wdrapuje tam, gdzie nie trzeba, wczołguje w zakamarki, przebiega pod kołami samochodów. I choć sceneria skromnego mieszkania w ubogiej dzielnicy dużego belgijskiego miasta została odtworzona detalicznie, w kocim ujęcie przeobraża się w scenerię niemal abstrakcyjną.

Z pozycji mruczka

Spojrzenie na świat „od kota strony" ma tradycję. Literatura pełna jest kocich – dominujących – charakterów, od Mruczysława, który miał poglądy na życie (pupil E.T.A. Hoffmanna), poprzez kota z Cheshire (śmiejącego się w Krainie Czarów), Behemota (sprzyjającego „Mistrzowi i Małgorzacie) do całej galerii „Kotów" T.S. Elliota i dywagacji Doris Lessing „O kotach".

Mruczące futrzaki zadomowiły się także w komiksie. "Seksoholik Fritz", któremu Robert Crumb przydał cechy lubieżnego hippisa czy sybaryta Garfield, ulubieniec Jima Davisa nie należą do intelektualistów. Za to „Kot Rabina" Joanna Sfara reprezentuję wyższą umysłową formację: nie tylko umie czytać i mówić, także filozofuje.

Podobnie Sugar. Na początku oddaje się prymitywnym kocim zabawom. Potem dorasta, demolując otoczenie nadmiernie odważnymi skokami. Niekiedy zachowuje jak ostatni bandzior, postępując wedle nakazów kociego instynktu (morderstwo gołębia i myszy). Z biegiem lat uczłowiecza się. Do tego stopnia, że kiedy przychodzi na świat pierwsza latorośl pana grafika i Anny, zostaje mentorem małej. Jej starszym braciszkiem.

Kogo koty nie fascynują, niech daruje sobie komiks Baekena. Jednak dla kociarzy – pozycja obowiązkowa.

Reklama
Reklama

Sugar. Koci żywot
Scenariusz i rysunki – Serge Baeken
Tłum. Beata Brzezowska
Wyd. Timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2015

plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Reklama
Reklama