Reklama

Marek Dusza rekomenduje nowe płyty na weekend

Krytyk Marek Dusza poleca najpopularniejszy w USA album Jamesa Taylora, pierwszą od sześciu lat płytę pianisty Pawła Kaczmarczyka i ujmujący głos duńskiej wokalistki Malene Mortensen.

Aktualizacja: 17.07.2015 10:56 Publikacja: 17.07.2015 08:00

James Taylor „Before This World", Concord/Universal, CD, 2015

James Taylor „Before This World", Concord/Universal, CD, 2015

Foto: materiały prasowe

Soft Rock
James Taylor „Before This World", Concord/Universal, CD, 2015

Reklama
Reklama

Amerykański wokalista, gitarzysta, a przede wszystkim genialny autor piosenek James Taylor wydał pierwszy od 2002 roku album z nowymi nagraniami. Płyta od razu wskoczyła na pierwsze miejsce notowania magazynu „Billboard". Na taki sukces czekał od początku swojej kariery – 45 lat. Dłużej oczekiwał tylko Tony Bennett – 54 lata.

Trzynaście lat oczekiwania na album artysty, który śpiewał niegdyś „Dad Loves His Work" ruszając w kolejną trasę koncertową z nowymi piosenkami, to długo. Ale opłaciło się autorowi i miłośnikom jego lekkiego, prostego stylu śpiewania i łatwo wpadających w ucho melodii. Taylor usiadł w swoim domu i patrząc przez okno na Atlantyk napisał dziesięć nowych piosenek, które niebawem podchwycą inni wykonawcy. Jak w przypadku wielu wcześniejszych.

„Before This World" to majstersztyk kompozycji, aranżacji i interpretacji. Do sukcesu przyłożył się producent Dave O'Donnell, akompaniujący Taylorowi muzycy i chórek. Jest też wokalista, którego każdy chciałby mieć na płycie. Do studia wpadł na chwilę Sting i w balladzie „Before This World" podłożył drugi głos w tle. Niby nic wielkiego, ale czyni z tego utworu ciepłą opowieść, jaką śpiewa się w czasie spotkań przyjaciół. A że solo zagrał tu na wiolonczeli Yo-Yo Ma, otrzymaliśmy gwiazdorskie wykonanie urokliwego tematu, który łączy się z następnym „Jolly Springtime", radosną pochwałą wiosny i życia.

Reklama
Reklama

Są też refleksyjne tematy o miłości aż po grób w „You And I Again", gdzie ponownie zagrał Yo-Yo Ma i protest-song „Far Afghanistan" z solówką Rajendry Prasanny na oboju indyjskim shehnai. W nagraniach wzięli udział znakomici jazzmani: Larry Goldings grający na fortepianie, organach i akordeonie, perkusiści Steve Gadd i Luis Conte. Album trwa tylko 42 minuty, a czas mija przy nim tak miło i szybko, że będziemy go odtwarzać wielokrotnie nie wyjmując płyty z odtwarzacza.

Jazz
Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Trio „Something Personal", Hevhetia/GiGi Distribution, CD, 2015

Sześć lat temu prestiżowa niemiecka wytwórnia ACT Music wydała album „Complexity in Simplicity" młodego polskiego pianisty Pawła Kaczmarczyka i jego zespołu Audiofeeling Band. Teraz pianista przeniósł się do wydawnictwa naszych południowych sąsiadów i w Studiu Alvernia nagrał dla słowackiej wytwórni Hevhetia nowy album „Something Personal". Słowacy już go docenili przyznając w jednej z recenzji maksymalną liczbę pięciu gwiazdek. Teraz kolej na nas. Album miał premierę 9 lipca, a 20 lipca trio wystąpi na Letnim Festiwalu Jazzowym w Piwnicy pod Baranami w Krakowie.

Reklama
Reklama

- Kompozycje, które znalazły się na płycie „Something Personal", to utwory będące w głównej mierze podziękowaniem wspaniałym osobom, które mnie ukształtowały – powiedział Paweł Kaczmarczyk.

Pianista od kilku lat występuje z kontrabasistą Maciejem Adamczakiem, teraz dołączył młody perkusista Dawid Fortuna, filar kilku krakowskich formacji. Album otwiera nastrojowy utwór z repertuaru trip-hopowej grupy Massive Attack „Teardrop". Na koncertach Paweł Kaczmarczyk rozpoczyna go dynamicznymi akordami, ale w studio stonował swój wstęp. Z czułością gra chwytliwy temat, który chciałoby się nucić, wtrąca nuty, które można nazwać wzniosłymi. W tytułowym temacie Paweł Kaczmarczyk prowadzi dialog z Maciejem Adamczakiem. Rytmiczne szarpnięcia strun kontrabasu kontrastują z wysokimi dźwiękami czyneli. Pianista dostaje tu energię, którą wykorzystuje do efektownych improwizacji. Zespół staje się jednym organizmem doprowadzając utwór do ekstatycznej kulminacji i gwałtownego wyciszenia. Delikatne dźwięki fortepianu są wstępem do kompozycji „Sunrise". To balladowy temat, który daje wytchnienie i skłania do zadumy. Nie na długo, bo wyrwie nas z niej ekspresyjny „Mr. Blacksmith". Zamykający album temat „Garana" został zainspirowany „najlepszym festiwalem na świecie", jak Paweł Kaczmarczyk wyraził się o Garana International Jazz Festival w rumuńskim mieście Timisoara.

„Something Personal" to świetny jazzowy album, do którego mogą się przekonać słuchacze na co dzień nie obcujący z taką muzyką. Warto spróbować.

Jazz/Pop
Malene Mortensen „Can't Help It", Stunt/Multikulti, CD, 2015

Reklama
Reklama

Duńską wokalistkę Malene Mortensen dobrze zapamiętała publiczność festiwalu Jazz na Starówce. Jej koncert przerwał ulewny deszcz, a próba przeniesienia występu do pobliskiego klubu spaliła na panewce. Z powodu wadliwego nagłośnienia Malene ze łzami w oczach przerwała występ. Organizatorzy wynagrodzili tę stratę publiczności i artystce zapraszając ją na następny festiwal. Dała świetny koncert, co nie powinno dziwić, bowiem w Danii ma status gwiazdy.

Odkrył ją słynny, nieżyjący już duński kontrabasista, Niels-Henning Oersted Pedersen, współpracownik Milesa Davisa, Johna Scofielda i Oscara Petersona. Malene Mortensen zadebiutowała mając 21 lat albumem „Paradise", a krytycy podkreślali jej talent i nie byli obojętni na urodę. Na kolejnych płytach gościli znamienici jazzmani: kontrabasista Avishai Cohen, gitarzysta Mike Stern i saksofonista Chris Potter.

Najnowszą płytę nagrała ze świetnymi amerykańskimi muzykami. Towarzyszą jej: pianista Christian Scott, basista Burniss Earl Travis II oraz perkusista Terreon Gully akompaniujący m.in. Diane Reeves, a wcześniej Abbey Lincoln. Malene występowała już z tym triem w Kopenhadze, ale album postanowiła nagrać w Nowym Jorku, po raz pierwszy poza Danią.

Na płytę wybrała amerykański repertuar. Otwiera standardem „Honeysuckle Rose" Fatsa Wallera w nastrojowym stylu. „Alone Together" śpiewa w duecie z kontrabasistą. Wczuwa się w balladę „Alfie" Burta Bacharacha, by wyładować energię w kompozycji Steviego Wondera „I Can't Help It". To najlepsza piosenka na płycie, ale całego albumu warto wysłuchać uważnie, bo to muzyka na wysokim poziomie, a głos Malene Mortensen należy do najmilszych.

Reklama
Reklama
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama