Cassandra zapałką przypala papierosa. Lonie Plaxico mocno szarpie struny kontrabasu w monotonnym rytmie. Z oddali odzywa się trąbka Grahama Haynesa, Chris Whitley uderza w struny gitary. Tworzą niepokojący podkład, na którego tle niski głos wokalistki wydaje się uspokajać, ale historia, którą opowiada, mrozi krew w żyłach. Śpiewa: „Dziwny owoc rodzą południowe drzewa, krew jest na liściach i krew na korzeniach".
Tą interpretacją protest songu „Strange Fruit" Cassandra Wilson dowiodła, że potrafi porazić słuchaczy tak jak kiedyś Billie Holiday. Zupełnie inną wersję tej pieśni znajdziemy na najnowszej płycie Cassandry „Coming Forth by Day".
– Nauczyłam się, że jeśli nie idziesz do przodu, umierasz – powiedziała „Rzeczpospolitej" po występie w Polsce w grudniu 1996 r. – A wtedy, kiedy zapaliłam papierosa, taśmy już się kręciły i producent Craig Street postanowił umieścić na płycie efekt zapalanej zapałki.
Tak zaczyna się album „New Moon Daughter", który przyniósł wokalistce Złotą Płytę, pierwszą nagrodę Grammy i sławę. Poddany odświeżeniu jest dostępny w Polsce w wersji winylowej, w postaci plików wysokiej rozdzielczości i streamingu. Wszystkie wydania odsłaniają niuanse, które nie były tak czytelne w pierwszej edycji CD.
Album „New Moon Daughter" ukazał się w 1995 r. Dwa lata wcześniej Cassandra Wilson podpisała kontrakt z wytwórnią Blue Note Records, to był punkt zwrotny w jej karierze. Zaczęła pracować z młodym producentem Craigiem Streetem, który poradził wokalistce, znanej z awangardowych produkcji w stylu M-Base i z jazzowych standardów, żeby włączyła do repertuaru bluesy Roberta Johnsona i Vana Morrisona oraz piosenki Joni Mitchell. Tak powstała płyta „Blue Light'til Dawn", która sprzedała się w USA w wysokim jak na jazz czy blues nakładzie 300 tys. egzemplarzy.