Chodziło o zapisany w projekcie ustawy zakaz jednoczesnego posiadania gazety oraz stacji telewizyjnej. W tym czasie spółka Agora, wydawca „Gazety Wyborczej", nosiła się z zamiarem kupna Polsatu lub przejęcia – w razie prywatyzacji – drugiego programu TVP.
Aferze tej, nazywanej największym skandalem III RP, rozgłos nadał dopiero artykuł Pawła Smoleńskiego „Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika", który ukazał się w „Gazecie Wyborczej" 27 grudnia 2002 r. Przez poprzednie parę miesięcy afera była ukrywana i nie przebiła się do publicznej wiadomości.
Lew Rywin przyszedł do Adama Michnika z korupcyjną propozycją 22 lipca 2002 roku, a naczelny „GW" nagrał dyktafonem część tej rozmowy. Już 2 września, czyli 4 miesiące przed ukazaniem się w „Gazecie" artykułu „Ustawa za łapówkę", Robert Mazurek i Igor Zalewski w tygodniku „Wprost", w krótkiej notce w rubryce „Z życia koalicji..." ujawnili pierwsze szczegóły afery. Zaś trzy dni później w „Rzeczpospolitej" pojawił się artykuł Luizy Zalewskiej pt. „Rządowy prezent czy pułapka". Nie było w nim jednak komentarzy przedstawicieli "GW" - wszyscy odmówili wypowiedzi w tej sprawie.
Pod koniec września Janina Paradowska przeprowadziła wywiad z premierem Leszkiem Millerem. W wersji opublikowanej w „Polityce" nie padło ani słowo o korupcyjnej propozycji Lwa Rywina. Później okazało się jednak, że dziennikarka pytała Millera o tę sprawę, ale na prośbę Adama Michnika usunęła z wywiadu dotyczące jej wątki.
Dopiero po powołaniu komisji śledczej „Rzeczpospolitej" udało się dotrzeć do pełnego zapisu rozmowy Rywina z Michnikiem i opublikować jej zapis. Wynikło z niego, że „Gazeta Wyborcza", publikując artykuł Smoleńskiego, pominęła fragmenty rozmowy, które stawiały w niekorzystnym świetle Adama Michnika. W efekcie naczelny „GW" został powołany przed komisję śledczą.